Książka Agnieszki Sopińskiej-Jaremczak jest podsumowaniem 10 lat działalności Muzeum Powstania Warszawskiego i opowieścią o jego genezie oraz żmudnym procesie budowy. "Operacja muzeum" to historia grupy entuzjastów, którzy korzystając ze wsparcia ówczesnego prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego, postanowili zbudować placówkę, która będzie centrum narracji o najnowszej historii Polski.
"Muzeum po prostu musiało powstać. Jego budowę obiecywano od lat. Jednak w przedziwny sposób przez 15 lat nie mogło do tego dojść. To bolesna tajemnica wolnej Polski" - mówi o trudnościach przy projekcie budowy Muzeum Powstania Warszawskiego Dariusz Gawin. Pierwsze przymiarki do stworzenia placówki poświęconej powstaniu warszawskiemu były prowadzone jeszcze w PRL. W 1981 r. powstał nawet Społeczny Komitet Organizacyjny Muzeum Powstania Warszawskiego. Niestety, stan wojenny i problemy z lokalizacją sprawiły, że trzeba było czekać aż do upadku komunizmu. Również po 1989 r. inwestycja napotykała na trudności. Brakowało pieniędzy i nadal niejasne było miejsce w którym będzie można rozpocząć budowę. Ostatecznie po wielu latach starań udało się uzyskać budynek elektrowni tramwajowej wraz z przyległym terenem przy ulicy Przyokopowej.
Sprawa budowy muzeum była szczególnie ważna dla ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego. Chciał on, aby placówkę otworzyć w 60. rocznicę wybuchu powstania - 1 sierpnia 2004 r. Włodarz stolicy zdawał sobie sprawę z tego, że pokolenie powstańców jest coraz mniej liczne i jak najszybsze uruchomienie muzeum jest niezbędne. "Nie ma na co czekać. Średnia wieku weteranów powstania przekroczyła 80 lat. Oni nie są wieczni i ta okrągła rocznica ma dla nich duże znaczenie" - mówił w jednym z wywiadów. Kaczyński nie tylko patronował i wspierał ten projekt, ale także blisko współpracował z jego twórcami i cały czas był na bieżąco z procesem budowy. Miał też własną koncepcję kształtu muzeum: "Najważniejsze, by ekspozycja pokazywała determinację walczących i cierpienie ludności cywilnej. Taka jest moja wizja". Kaczyński traktował sprawę bardzo osobiście. Na pytanie, czy muzeum będzie gotowe na 60. rocznicę wybuchu zrywu, mówił: "Odpowiadam za to głową".
Wybudowanie muzeum było jedną z obietnic wyborczych Kaczyńskiego. Zdziwienie budził fakt, że tak ważna inicjatywa została powierzona grupie młodych osób. Tworzyli ją Jan Ołdakowski (późniejszy dyrektor), Dariusz Gawin, Marek Cichocki, Lena Dąbkowska - Cichocka, Dariusz Karłowicz, Elżbieta Jakubiak, Marcin Roszkowski, Paweł Kowal, Michał Borowski (architekt) i Paweł Ukielski.
Członkowie tej grupy nie chcieli, by Muzeum Powstania Warszawskiego było kolejną nudną placówką, w której odwiedzający mogą oglądać tylko gabloty z eksponatami, a dotykanie czegokolwiek jest surowo zabronione. Miało to być natomiast miejsce spotkań z weteranami zrywu; nowoczesna placówka, wykorzystująca osiągnięcia techniki, multimedia i doświadczenia innych muzeów na świecie.
Nie chcieli, by Muzeum Powstania Warszawskiego było kolejną nudną placówką, w której odwiedzający mogą oglądać tylko gabloty z eksponatami, a dotykanie czegokolwiek jest surowo zabronione. Miało to być natomiast miejsce spotkań z weteranami zrywu; nowoczesna placówka, wykorzystująca osiągnięcia techniki, multimedia i doświadczenia innych muzeów na świecie.
I choć wielu wątpiło, że w tak krótkim czasie możliwe jest zrealizowanie od podstaw tak dużego projektu, to Muzeum Powstania Warszawskiego powstało w rekordowym tempie – wystarczył na to rok. Od początku w tworzeniu placówki pomagali warszawiacy. Wielu uczestników powstania i ich potomków przynosiło swoje pamiątki, które miały wzbogacić ekspozycję.
"Do oddawania eksponatów ustawiła się olbrzymia kolejka. Chyba po raz pierwszy w historii Polski kolejka stała nie po to żeby coś dostać, ale żeby coś oddać" - wspomina Ukielski. W pewnym momencie inicjatywa budowy muzeum połączyła nawet środowiska skupione wokół tak różnorodnych mediów jak: "Gazeta Wyborcza", "Trybuna", "Nasz Dziennik", "Fakt", "Rzeczpospolita", czy "Super Express". "To pokazuje, jak wielkie było zapotrzebowanie społeczne na to muzeum" - podsumowuje Dąbkowska-Cichocka. W lipcu 2003 r. Kaczyński powołał też Radę Honorową, w skład której wchodziły autorytety takie jak: kard. Józef Glemp, Jan Nowak Jeziorański, ks. Jan Twardowski, prof. Norman Davies, prof. Władysław Bartoszewski czy Irena Anders.
Kiedy 1 sierpnia 2004 r. otwarto muzeum, zjawiły się tłumy. Zainteresowanie tym miejscem nie osłabło od tamtego czasu ani trochę. Przez 10 lat odwiedziło je 4,5 mln osób, a sama placówka jest jednym z obowiązkowych punktów zwiedzania Warszawy.
Muzeum Powstania Warszawskiego stało się centrum opowieści o najnowszych dziejach Polski. Miejscem, które zmienia świadomość obywatelską i historyczną Polaków. "Muzeum udało się zbudować dlatego, że nikt nie zakładał, jak istotną rolę odegra. Gdyby od początku wiele osób zdawało sobie sprawę z tego, co ono przyniesie i jak zmieni sposób publicznego opowiadania o przeszłości, o historii, jak zmieni naszą narrację i jak wpłynie na młodych ludzi, to pewnie by nie powstało" - uważa Cichocki.
Od chwili otwarcia w muzeum odbywa się szereg imprez - koncertów, projekcji filmów, prezentacji książek, dyskusji. Wszystkie te wydarzenia budują intelektualne fundamenty pod dyskusję o polskiej historii, ale też o tym jak może wyglądać przyszłość i jak wykorzystać doświadczenia płynące z dokonań poprzednich pokoleń.
Książka "Operacja muzeum" ukazała się nakładem wydawnictwa "Fronda". (PAP)
Kamil Frączkiewicz