Zdalne nauczanie wprowadzane jest na razie tylko na dwa tygodnie. Zobaczymy, czy wprowadzane obecnie przez rząd ograniczenia, także w zakresie oświaty, przyniosą efekt wyhamowania wzrostu zakażeń – powiedział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
Od soboty 24 października do niedzieli 8 listopada w całym kraju zostaje wprowadzona edukacja zdalna dla uczniów klas IV-VIII szkół podstawowych i dla wszystkich klas szkół ponadpodstawowych oraz dla słuchaczy placówek kształcenia ustawicznego i centrów kształcenia zawodowego. Nauka dla dzieci w przedszkolach i uczniów klas I-III szkół podstawowych pozostanie bez zmian.
Minister edukacji i nauki pytany był w piątek w Telewizji Trwam o wprowadzane zdalne nauczanie w kontekście sytuacji epidemicznej.
Odpowiadając, Czarnek podkreślił, że ten stan będzie trwał tak długo, jak będzie to potrzebne ze względu na bezpieczeństwo zdrowotne dzieci, uczniów, nauczycieli i pracowników oświaty oraz ich rodzin.
"Dziś mamy niestety sytuację taką, że trzeba reagować na zwiększenie liczby zakażonych koronawirusem takimi właśnie obostrzeniami" – powiedział.
"To się zmieniało z dnia na dzień. Jeszcze dwa dni temu myśleliśmy o zdecydowanie łagodniejszych obostrzeniach. Myśleliśmy o tym, żeby wyższe roczniki szkół podstawowych przechodziły bądź to na zdalne nauczanie, bądź to na nauczanie hybrydowe – połowa dzieci w szkole, połowa na zdalnym i zamiennie. Niestety te zwyżki osób zakażonych koronawirusem nie idą tylko w setki, ale w tysiące i taka reakcja jest niestety konieczna" – wskazał.
Zauważył, że zdalne nauczanie jest wprowadzane na razie tylko na dwa tygodnie. "Zobaczymy, co będzie po dwóch tygodniach. Mamy nadzieję, że te ograniczenia, które są w tej chwili wprowadzane przez rząd również w zakresie oświaty, nauczania w szkołach podstawowych, średnich, ale też i na uczelniach, że one przyniosą skutek w postaci wyhamowania wzrostu (liczby zakażeń – PAP). Wtedy jak tylko to będzie możliwe, będziemy wracać do nauczania stacjonarnego" – zapowiedział minister.
Odniósł się też do pytania o to, czy szkoły są przygotowane do przejścia na zdalne nauczanie. "Są oczywiście różne sytuacje, zdajemy sobie z tego sprawę, my jako ministerstwo edukacji prowadzimy program ulepszania tego zdalnego nauczania, m.in. poprzez przekazywanie tabletów szkołom znajdującym się w programie OSE (Ogólnopolska Sieć Edukacyjna – PAP). Zdajemy sobie sprawę, że nie wszędzie będzie to na równym poziomie" – zaznaczył Czarnek.
"Środowisko nauczycielskie – za co jestem wdzięczny – w całej Polsce stoi tutaj na tym samym stanowisku co ministerstwo edukacji: żadna forma nauczania zdalnego nie zastąpi nam nauczania stacjonarnego, tego bezpośredniego kontaktu ucznia z nauczycielem, studenta z profesorem. Dlatego będzie to zdalne nauczanie trwało najkrócej jak to będzie możliwe. Na razie dwa tygodnie, a następnie będziemy starali się przechodzić na nauczanie stopniowo hybrydowe i w pełni stacjonarne" – wskazał. Zapewnił, że tam, gdzie będzie to konieczne, nauczanie zdalne będzie wspierane tak, by było najbardziej efektywne.
Jednocześnie minister edukacji i nauki zaznaczył, że będą też takie sytuacje, gdzie nauczanie zdalne nie będzie możliwe.
"Mam nadzieje, że będą to incydentalne sytuacje. Nasi kuratorzy oświaty w całej Polsce monitorują sytuację w ramach nadzoru pedagogicznego, jaki prowadzą. Po to jest również przepis w rozporządzeniu, by w skrajnych, indywidualnych przypadkach, móc zapewnić to zdalne nauczanie również na terenie szkoły" – poinformował. Dodał, że w takich sytuacjach decyzje będą podejmowali kuratorzy wraz z dyrektorami szkół.
Mówił też, że wie, że są głosy ze strony środowiska nauczycielskiego i środowiska rodziców, uczniów, że "najbardziej w tym momencie cierpią uczniowie klas VIII, którzy przygotowują się do egzaminów i uczniowie klas maturalnych". "Dlatego w pierwszej kolejności, gdy będzie to możliwe będziemy do nich kierować naszą pomoc. Oni też będą w pierwszej kolejności wracali, kiedy to tylko będzie możliwe z punktu widzenia bezpieczeństwa zdrowotnego do stacjonarnego nauczania" – zapowiedział.
Czarnek pytany był, czy jest pomysł, jak zredukować braki wiedzy, które powstają u uczniów w wyniku zdalnego nauczania, czy będą jakieś dodatkowe lekcje, zajęcia wyrównawcze dla uczniów z klas maturalnych i uczniów klas VIII.
"Tak, jest to oczywiście brane pod uwagę. Podobnie nie zapominajmy o szkolnictwie zawodowym, szkolnictwie branżowym. Tutaj też mamy uczniów, którzy już w styczniu – według planów, które są dziś jeszcze aktualne – będą zdawać swoje egzaminy. Tak, to wszystko jest dziś brane pod uwagę" – powtórzył.
Poinformował, że w piątek powołał Radę Konsultacyjną do spraw Bezpieczeństwa w Edukacji, w której skład weszli przedstawiciele MEN, kuratorzy oświaty, dyrektorzy szkół, reprezentanci Głównego Inspektoratu Sanitarnego, specjaliści chorób zakaźnych i przedstawiciele rodziców. Podał, że rada została powołana po to, by "jak najszybciej jak jest to możliwe, dostosowywać sposób nauczania do tego, co nazywamy bezpieczeństwem zdrowotnym".
Zwrócił uwagę, na obecność w radzie praktyków – dyrektorów szkół, którzy "będą wskazywali te obszary, w których rzeczywiście trzeba będzie bądź reagować dodatkowymi zajęciami, bądź przesuwaniem egzaminów". Minister wyjaśnił, że chodzi mu o egzaminy w szkołach zawodowych.
"Ale to jest przed nami, na razie mamy obostrzenia wprowadzone na dwa tygodnie (...). Mam taką ogromną nadzieję, że te obostrzenia, te restrykcje przyniosą spodziewany efekt w postaci powstrzymania wzrostu liczby zakażeń w Polsce i będziemy mogli szybko wrócić do stacjonarnego nauczania po to, by nadrabiać stracony czas, przekazywać wiedzę uczniom" – zaznaczył Czarnek. (PAP)
Autorka: Danuta Starzyńska-Rosiecka
dsr/ joz/