Stworzył filmowe portrety kompozytora Igora Strawińskiego i przeciwnika Jamesa Bonda. Był Tristanem i serialowym Hannibalem Lecterem. Także miniony rok należał do niego. Za rolę nauczyciela biorącego udział w pijackim eksperymencie w „Na rauszu” Thomasa Vinterberga otrzymał Europejską Nagrodę Filmową dla najlepszego aktora roku.
Pytany o nagrody, zazwyczaj odpowiada, że nie planował kariery i za wszelką cenę próbował jej uniknąć. Po prostu zawsze starał się robić to, co sprawiało mu przyjemność. Zanim odkrył aktorstwo, jego pasją był sport. Mads Dittmann Mikkelsen przyszedł na świat 22 listopada 1965 r. w Kopenhadze jako młodszy syn pracownika sektora bankowego Henninga Mikkelsena i pielęgniarki Bente Christiansen. Był ciekawym świata chłopcem, który uwielbiał biegać, skakać na trampolinie i spędzać czas z przyjaciółmi. Rodzice od młodych lat uczyli go przedsiębiorczości. Aby dorobić do kieszonkowego, Mads roznosił gazety i doręczał przesyłki od dentysty. "Dostarczałem starszym ludziom protezy w drewnianych pudełkach. Kilka uszkodziłem, bo woziłem je na rowerze i - chcąc dotrzeć do adresatów jak najszybciej - wbiegałem po kilka schodków na raz. Miałem milion tego typu prac, a do tego kilka godzin dziennie ćwiczyłem gimnastykę. Pewnie miałem ADHD lub coś w tym stylu" – mówił po latach na łamach portalu "The Scotsman".
Jako licealista nie miał sprecyzowanych planów na przyszłość. Kiedy pewnego dnia zobaczył reklamę kursów tańca, uznał, że warto spróbować. Kilka lat później wyjechał do Nowego Jorku, gdzie uczył się w zespole tanecznym Marthy Graham. Był już 26-latkiem, doświadczonym, zawodowym tancerzem, kiedy uświadomił sobie, że bardziej niż estetyka tańca fascynują go ekspresja i dramatyzm. Postanowił pójść w ślady swojego brata Larsa i zostać aktorem. W 1996 r. ukończył Aarhus Theatre School. W tym samym roku zadebiutował na wielkim ekranie w dramacie sensacyjnym "Dealer" Nicolasa Windinga Refna, który odniósł w kraju duży sukces i doczekał się kontynuacji "Dealer II – Krew na rękach". Rola dealera narkotykowego Tonny’ego skierowała na Mikkselsena uwagę widzów i filmowców. "Wiedziałem, czego chce Nicolas, a on uwielbiał mój sposób pracy. Zawsze staram się znaleźć coś pozytywnego w złych postaciach i rysę w tych dobrych" – wspominał w jednym z wywiadów.
Kolejne kreacje – w komedii kryminalnej "Błyskające światła" Andersa Thomasa Jensena i komedii romantycznej "Raz na wozie, raz pod wozem" Helli Joof – zapewniły mu status jednego z wiodących duńskich aktorów. Międzynarodową sławę zdobył jako Tristan w "Królu Arturze" Antoine'a Fuqui i jako Igor Strawiński w filmie "Chanel i Strawiński" Jana Kounena. W 2006 r. otrzymał pierwszą w karierze nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej za rolę dyrektora upadającego sierocińca w nominowanym do Oscara "Tuż po weselu" Susanne Bier. Jednak to kreacja przeciwnika Jamesa Bonda, finansisty Le Chiffre’a w "Casino Royale" Martina Campbella była dla Madsa spełnieniem marzeń. "Nie wychowałem się na głębokich czechosłowackich dramatach ani na francuskim kinie artystycznym. Oglądałem Bruce’a Lee. Później zachwyciłem się +Taksówkarzem+ Martina Scorsese i +Dekalogiem+ Krzysztofa Kieślowskiego, ale dorastałem zanurzony w popkulturze. Byłbym więc hipokrytą, gdybym powiedział, że nie kocham Jamesa Bonda, bo go uwielbiam" – podkreślił na łamach "Rolling Stone'a".
Przełomowy okazał się dla Duńczyka 2013 r., który przyniósł mu nagrodę na festiwalu w Cannes za kreację mężczyzny oskarżonego o molestowanie nieletniej w "Polowaniu" Thomasa Vinterberga. Film miał szansę na Oscara, ale ostatecznie statuetką nagrodzono "Wielkie piękno" Paolo Sorrentino. W tym samym roku odbyła się premiera serialu "Hannibal" Bryana Fullera, w którym Mikkelsen wystąpił w roli tytułowej. "Hannibal Lecter jest po prostu wspaniały. To wyrafinowana, złożona postać. Wszystkich nas – nie tylko aktorów – łączy głęboko zakorzenione zauroczenie mrokiem. Zło interesuje nas od zarania dziejów. Kilka minut po tym, jak uświadomiliśmy sobie istnienie Boga, odkryliśmy szatana" – stwierdził artysta, cytowany przez "Rolling Stone'a". Na koncie ma także role w innych blockbusterach – "Doctor Strange" Scotta Derricksona i "Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie" Garetha Edwardsa.
Ostatnio polska publiczność mogła oglądać Mikkelsena podczas festiwalu Nowe Horyzonty w "Na rauszu" Thomasa Vinterberga. Tym razem zagrał borykającego się z wypaleniem zawodowym i kryzysem wieku średniego Martina, który pracuje jako nauczyciel historii w liceum. Razem z kilkoma kolegami po fachu postanawia wypróbować na sobie teorię, że człowiek urodził się ze zbyt niskim stężeniem alkoholu w organizmie, a powolne zwiększanie dawki sprawia, że ludzie stają się odważniejsi i zaczynają odnosić sukcesy. W pewnym momencie eksperyment wymyka się nauczycielom spod kontroli. Jak podsumował Mikkelsen, to "film o życiu, nie o piciu". "Pokazuje obie strony medalu. Powstało tak wiele świetnych – niekiedy bardzo brutalnych – opowieści o niebezpieczeństwach związanych z piciem alkoholu. My też dotykamy tych kwestii – to nieuniknione – ale sądzę, że ten film mówi sam za siebie" – powiedział portalowi "Deadline".
W grudniu członkowie Europejskiej Akademii Filmowej uznali "Na rauszu" za najlepszy europejski film roku, a Mikkelsen otrzymał Europejską Nagrodę Filmową dla najlepszego aktora roku. Twórca zadedykował statuetkę córce Vinterberga, która zginęła w wypadku samochodowym, gdy film był w trakcie realizacji. "Jest jeden powód, dla którego powstał ten film, jedno małe, błyszczące światełko, którego już z nami nie ma, ale które jest w każdej klatce tego filmu. To Ida Vinterberg" - mówił aktor podczas gali. Wcześniej do spółki z kolegami z planu Larsem Ranthem, Magnusem Millangiem i Thomasem Bo Larsenem odebrał Srebrną Muszlę dla najlepszego aktora na festiwalu w San Sebastian.
Mads Mikkelsen nie planuje zwalniać tempa. Ostatnio wytwórnia Warner Bros ogłosiła, że zastąpi Johnny’ego Deppa w roli Gellerta Grindelwalda w trzeciej części "Fantastycznych zwierząt". Amerykański aktor musiał zrezygnować z pracy po przegranym procesie o zniesławienie, który wytoczył tabloidowi "The Sun". W rozmowie z AP Entertainment Mikkelsen wyraził żal, że nie zna Johnny’ego Deppa osobiście i nie mógł z nim o tym porozmawiać. "Niestety, nie mam jego numeru telefonu. Jedyne, co mogę zrobić w tej sytuacji, to połączyć jego pracę z tym, co ja zamierzam zagrać. Oczywiście, z jednej strony jest to bardzo interesujące i przyjemne zadanie aktorskie. Ale z drugiej – straszne, że doszło do tego w tak smutnych okolicznościach. Życzę im obojgu (Deppowi i Amber Heard, byłej żonie Deppa – PAP) wszystkiego, co najlepsze" – zapewnił. (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ wj/