"Ryszard Szurkowski jest ikoną kolarstwa. Był przyjacielem na dole i niedole, który na zawsze pozostanie już tym największym i niekwestionowanym mistrzem" – wspomina w rozmowie z PAP zmarłego w poniedziałek wybitnego kolarza jego kolega z drużyny Mieczysław Nowicki.
Najbardziej utytułowany polski kolarz w historii zmarł w wieku 75 lat.
Przez lata z Szurkowskim w reprezentacji kraju jeździł Mieczysław Nowicki. Polska drużyna, w której skład wchodzili jeszcze Stanisław Szozda i Tadeusz Mytnik, w 1975 roku wywalczyła mistrzostwo świata i olimpijskie srebro na igrzyskach w Montrealu (1976).
"Odszedł od nas wielki mistrz, przyjaciel na dole i niedole, kolega z szosy, z którym znaliśmy się ponad 50 lat. Tworzyliśmy jedną wielką kolarską rodzinę, bo w czasie kariery spędzaliśmy z sobą więcej czasu niż z naszymi rodzinami. To kolejne, po Stasiu Szoździe rozstanie z członkiem naszego wielkiego teamu. Odejścia takich postaci jak Ryszard to wielki bój dla rodziny, dla nas - przyjaciół i kolegów i dla milionów kibiców, którzy oklaskiwali jego niezliczone sukcesy" – powiedział PAP utytułowany kolarz i przyjaciel Szurkowskiego.
Dodał, że Szurkowski był stworzony do uprawiania kolarstwa, któremu poświęcił się nie tylko jako zawodnik, ale także trener i prezes Polskiego Związku Kolarskiego. Jak mówił, był on inspiracją dla kolejnych pokoleń reprezentantów.
"W historii naszej ukochanej dyscypliny pozostanie już tym największym i niekwestionowanym mistrzem. Mam nadzieję, że młodzi ludzie będą czerpać z jego wielkiej charyzmy, tytanicznej pracy, zaangażowania w bycie najlepszym. W drużynie był naszym pewnym koniem, prawdziwym liderem, któremu podporządkowywaliśmy działania całego zespołu. To się zawsze opłacało i przynosiło końcowy sukces" – zaznaczył.
Zdaniem Nowickiego, wielką determinację Szurkowskiego widać było także w trakcie rehabilitacji po wypadku, którego doznał trzy lata temu. "Wielu innych by się poddało, leżało w łóżku i patrzyło w sufit. Jego cechowało jednak co innego i jeszcze w swoje niedawne urodziny pokazywał mi swój garaż przerobiony na miejsce do rehabilitacji, w którym każdego dnia ćwiczył godzinami" – wspominał.
Były kolarz wskazał, że Szurkowski był przykładem prawdziwego sportowca, ikoną kolarstwa, z której wzór powinny brać dziś młodzi zawodnicy.
Nowicki dodał, że Szurkowski do końca interesował się kolarstwem. Wicemistrzowie olimpijscy, jako goście uczestniczyli w sierpniu w Memoriale Henryka Łasaka.
"Razem z Mytnikiem i Ryszardem jechaliśmy po górach samochodem i na tej trudnej i wymagającej trasie żartował, że dzięki Bogu mamy to wszystko za sobą. Cały czas miał poczucie humoru i był pełen wiary oraz determinacji w powrót do sprawności. Snuliśmy plany na przyszłość. Wierzyliśmy, że ta jego siła walki będzie górą nad chorobą, jednak los chciał inaczej" – nadmienił dwukrotny medalista olimpijski.
Przyznał, że wspólne sukces w reprezentacji przerodziły się w długoletnią przyjaźń między kolarzami. "Często jest tak, że sportowcy po zakończeniu kariery zajmują się swoimi sprawami. Każdy z nas to robił, ale łączyła nas też przyjaźń. Bywało tak, że świętowaliśmy wspólnie nasze wydarzenia rodzinne. Na dobre i na złe byliśmy zawsze blisko siebie" – powiedział Nowicki. (PAP)
autor: Bartłomiej Pawlak
bap/ krys/