14 grudnia mija 31 lat od rozpoczęcia najdłuższego po wojnie podziemnego strajku, podjętego przez załogę kopalni "Piast" w Bieruniu po wprowadzeniu stanu wojennego. Do końca protestu na głębokości 650 m wytrwało ok. tysiąca górników; spędzili tam 2 tygodnie.
W piątek, w rocznicę rozpoczęcia strajku, przedstawiciele zakładowej Solidarności zapalą znicz przed ołtarzem św. Barbary w kopalnianej cechowni. Informacje przypominające zdarzenia sprzed 31 lat górnicy mogą znaleźć w związkowych gablotkach. Jak podkreślają związkowcy, pamięć o zdarzeniach stanu wojennego w kopalni jest ciągle żywa.
"Czujemy się spadkobiercami tej historii; chcemy ją przekazywać tym, którzy zaczynają pracę w naszym zakładzie, żeby wiedzieli, że pracują nie w byle jakiej, ale w historycznej kopalni, gdzie działy się rzeczy ważne dla historii i dla narodu" - powiedział PAP wiceprzewodniczący zakładowej Solidarności Mariusz Śliwiński.
Jego zdaniem w publikacjach na temat początków stanu wojennego za dużo miejsca poświęca się sprawcom, a za mało "ludziom, którzy wtedy cierpieli". "Słyszymy o tym, że gen. Wojciech Jaruzelski jest chory, w szpitalu, a nikt nie pamięta o tych chłopakach, którzy u nas siedzieli tygodniami pod ziemią, nie wiedzieli, co ich czeka, a nieraz pewnie uronili łzę, spędzając Wigilię z dala od rodziny, przy kromce chleba" - zaznaczył Śliwiński.
Strajk w "Piaście" był odpowiedzią na wprowadzenie w Polsce stanu wojennego, zmilitaryzowanie kopalni oraz zawieszenie działalności wszelkich organizacji i stowarzyszeń. Jak mówią dziś przywódcy protestu, był on spontaniczną, ale w pełni świadomą i dobrze zorganizowaną formą obywatelskiego oporu.
Strajk w kopalni "Piast" stał się kanwą jednej z najbardziej popularnych, drugoobiegowych piosenek okresu stanu wojennego z muzyką Jana Krzysztofa Kelusa do słów Jana Michała Zazuli. "Wyjeżdżajcie już chłopcy od +Piasta+/ Pora chłopcy opuścić tę dziurę/ Baby płaczą, napiekły wam ciasta/ Złota klatka uniesie was w górę (...). Tylko honor jest wasz solidarni/ Bryłą węgla zaś polskie sumienie/ Wam już czas. Wyjeżdżajcie z kopalni/ Wspólna Polska zepchnięta pod ziemię" - śpiewał w 1982 r. bard opozycji.
Strajk rozpoczął się od masówki w kopalnianej cechowni. Gdy działacze zakładowej Solidarności powiedzieli, że wiceprzewodniczący związku w kopalni Eugeniusz Szelągowski został zatrzymany przez milicję, zgromadzona przy ołtarzu św. Barbary załoga zażądała jego uwolnienia. Pierwsza zmiana górników zjechała pod ziemię, ale tylko pozorowała pracę. Mówiono o strajku.
Wczesnym popołudniem górnicy otrzymali informację o internowaniu całego zarządu Solidarności we współpracującym z kopalnią Przedsiębiorstwie Robót Górniczych (PRG) Mysłowice. Elektryk z PRG, Stanisław Trybuś, wszedł na ławkę i zaapelował do czekających na podszybiu na wyjazd z dołu górników o przeciwstawienie się tym - jak mówił - haniebnym i bezprawnym działaniom. Zdecydowano, aby nie wyjeżdżać na górę.
Do protestu przyłączyli się kolejni górnicy. Tym, którzy pracowali na poziomie 500 metrów, dyrekcja uniemożliwiła zjazd na niższy poziom. Nie mogąc zjechać klatką szybową, schodzili prawie 40 minut po drabinach 150 m niżej. Także kolejna zmiana dołączyła do strajku. W sumie protest rozpoczęło 2 tys. górników. Zażądali zniesienia stanu wojennego i uwolnienia działaczy Solidarności z kopalni i PRG Mysłowice.
Mimo presji i dezinformacji ze strony władz, strajk trwał. Rozpuszczano pogłoski o planowanym zalaniu kopalni lub użyciu gazu. Strajkujących wspierali księża, którzy zjeżdżali na dół. Stopniowo ograniczano dostawy żywności - na Wigilię i święta górnikom zostały tylko resztki jedzenia. W trakcie trwania protestu zrezygnowało z niego około tysiąca górników. Na dole zostało jednak drugie tyle.
Górnicy wyjechali na powierzchnię 28 grudnia, po uzyskaniu od władz gwarancji bezpieczeństwa. Wyjeżdżając śpiewali hymn, a potem modlili się przed ołtarzem św. Barbary. Wracając do domów byli zatrzymywani przez milicję i służbę bezpieczeństwa. Wyłapywano domniemanych przywódców strajku; jego uczestnicy musieli pisać podania o ponowne przyjęcie do pracy.
Aresztowanych oskarżono o sprawstwo kierownicze strajku. Prokurator żądał dla nich od 10 do 15 lat więzienia i pozbawienia praw publicznych, ale zostali uniewinnieni. Gdy opuścili gmach sądu, zostali jednak ponownie zatrzymani przez milicję i internowani.
Po latach odnaleziono dokumenty potwierdzające, że władza rozważała pacyfikację kopalni, przygotowując m.in. szczegółowy plan użycia milicji, wojska, wozów bojowych i broni palnej. Jak mówią dziś uczestnicy protestu, być może to, że był prowadzony na dole, uchroniło jego uczestników od losu zabitych górników z kopalni "Wujek".
Strajk w kopalni "Piast" stał się kanwą jednej z najbardziej popularnych, drugoobiegowych piosenek okresu stanu wojennego z muzyką Jana Krzysztofa Kelusa do słów Jana Michała Zazuli. "Wyjeżdżajcie już chłopcy od +Piasta+/ Pora chłopcy opuścić tę dziurę/ Baby płaczą, napiekły wam ciasta/ Złota klatka uniesie was w górę (...). Tylko honor jest wasz solidarni/ Bryłą węgla zaś polskie sumienie/ Wam już czas. Wyjeżdżajcie z kopalni/ Wspólna Polska zepchnięta pod ziemię" - śpiewał w 1982 roku bard opozycji.
Dziś "Piast" to jedna z największych polskich kopalń. Należy też do najbardziej dochodowych zakładów Kompanii Węglowej.(PAP)
lun/ mab/ hes/