21 kwietnia minie 25 lat od wykonania w Polsce ostatniego wyroku śmierci, choć sądy wydawały takie orzeczenia do 1996 r. Mimo że karę główną zastąpiono w kodeksie w 1997 r. karą dożywotniego więzienia, w debacie publicznej nie raz wracał temat jej przywrócenia. Karę śmierci przewidywał obowiązujący do 1970 r. kodeks karny autorstwa prof. Juliusza Makarewicza z 1932 r. (w którym było też dożywocie), jak również obowiązujący od 1970 r. kodeks karny PRL (w którym dożywocia już nie było, a jedynie kary do 15 lat więzienia, 25 lat lub kara śmierci).
Ostatni w Polsce wyrok śmierci wykonano 21 kwietnia 1988 r. w krakowskim więzieniu na Montelupich. Skazanym był 29-letni Stanisław Czabański, któremu sąd wymierzył karę główną za brutalny gwałt i zabójstwo kobiety. Wiadomo, że skazany do ostatnich chwil wierzył w powodzenie swego wniosku do Przewodniczącego Rady Państwa o ułaskawienie - nie doczekał się go jednak.
Zgodnie z obowiązującą od 1956 r. procedurą wyrok na Czabańskiego został wykonany przez powieszenie - kołowrotek naciągnął linę, a kat pociągnął za dźwignię, która otworzyła zapadnię. Wcześniej prokurator odczytywał sentencję wyroku, który był wykonywany. Rozporządzenie Dyrektora Generalnego Zakładów Karnych określało na 20 liczbę minut, po upływie których lekarz stwierdzał zgon powieszonego.
Ostatni w Polsce wyrok śmierci wykonano 21 kwietnia 1988 r. w krakowskim więzieniu na Montelupich. Skazanym był 29-letni Stanisław Czabański, któremu sąd wymierzył karę główną za brutalny gwałt i zabójstwo kobiety. Wiadomo, że skazany do ostatnich chwil wierzył w powodzenie swego wniosku do Przewodniczącego Rady Państwa o ułaskawienie - nie doczekał się go jednak.
Wyroki śmierci wykonywał kat. Swą profesję miał obowiązek zachowywać w tajemnicy nawet przed najbliższą rodziną. Kaci pracowali na zlecenie, pozostając jednocześnie na etacie w innym zawodzie. Przed rozpoczęciem samodzielnego wykonywania wyroków kat przechodził sześciomiesięczne szkolenie z anatomii człowieka, fizyki, prawa i etyki.
W PRL na karę główną skazywano za zdradę ojczyzny, szpiegostwo, akty terroru, szczególnie brutalne morderstwa, ale także za afery gospodarcze - głośne było skazanie na śmierć w 1965 r. Stanisława Wawrzeckiego, uznanego za winnego "afery mięsnej", polegającej na spekulacyjnego handlu mięsem - towarem wówczas deficytowym. Sąd Najwyższy kilka lat temu uznał, że nadużyciem było wymierzenie kary śmierci Wawrzeckiemu.
Wcześniej, bezpośrednio po drugiej wojnie światowej, polskie sądy oraz sąd specjalny - powołany po wojnie Najwyższy Trybunał Narodowy - wymierzały kary śmierci ludobójcom, zbrodniarzom hitlerowskim. Z wyroku NTN, w 1947 r. na terenie b. nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau stracono byłego komendanta tego obozu Rudolfa Hoessa, a rok wcześniej, w lipcu 1946 r. na stokach Fortu Winiary w Poznaniu poznańskiej cytadeli powieszony został Arthur Greiser - gubernator przyłączonej do III Rzeszy Wielkopolski, nazwanej Krajem Warty. Wykonanie wyroku na Greisera było ostatnią publiczną egzekucją w Polsce. Jak pisał znany publicysta prawny Stanisław Podemski, który był wtedy na stokach poznańskiej cytadeli, wydarzenie to przyciągnęło tłumy, a wśród nich krążył sprzedawca lodów.
Nie wiadomo, ile wyroków śmierci wydały po wojnie polskie sądy. Lata stalinizmu - szczególnie orzecznictwo osławionych Wojskowych Sądów Rejonowych oraz działalność UB i Informacji Wojskowej - kryją jeszcze wiele tajemnic. W tym czasie życie stracili tacy bohaterowie jak gen. Emil Fieldorf, rotmistrz Witold Pilecki, czy komandor Zbigniew Przybyszewski. Karę śmierci wykonywano przez rozstrzelanie lub powieszenie. Wyroki wykonywano m.in. w jednym z fortów w Rembertowie.
Według ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej w latach 1946-55 skazano na śmierć około pięciu tys. osób. IPN ustalił 3468 nazwisk osób skazanych w tym czasie na karę śmierci przez wojskowe sądy rejonowe. Wyroki wykonano co najmniej na 1363 osobach, wobec których te kary orzeczono.
Najwięcej wyroków śmierci - także po okresie stalinizmu - zapadło w sprawach o zabójstwo. Tak skończyli czterej członkowie bandy braci Wałachowskich (w 1953 r. skazani za napady na sklepy i taksówkarzy oraz zabójstwo milicjantów), Jerzy Paramonow (1955 r., stracony za zabójstwo milicjanta), Zdzisław Marchwicki (w 1975 r. skazany za zabójstwo 15 kobiet i usiłowanie zabicia czterech innych).
Nie wiadomo, ile wyroków śmierci wydały po wojnie polskie sądy. Lata stalinizmu - szczególnie orzecznictwo osławionych Wojskowych Sądów Rejonowych oraz działalność UB i Informacji Wojskowej - kryją jeszcze wiele tajemnic.
Kilka miesięcy po ostatniej egzekucji 21 kwietnia 1988 r. rząd Mieczysława Rakowskiego ogłosił moratorium na wykonywanie wyroków śmierci - obowiązywało aż do formalnego wyeliminowania tej kary przez nowy kodeks z 1997 r. Po wyborach 4 czerwca 1989 w grudniu tamtego roku Sejm kontraktowy przyjął ustawę o amnestii. Na jej mocy skazanym na karę śmierci, którzy nie zostali straceni, zamieniono wyroki na kary 25 lat pozbawienia wolności.
Niezależnie od tego polskie sądy orzekły jeszcze kary śmierci 9 osób: najbardziej znany przypadek to Mariusz Trynkiewicz, skazany 29 września 1989 r. za morderstwo czterech chłopców. Wyrok śmierci jako ostatni usłyszał w lutym 1996 r. w Elblągu 33-letni wtedy Zbigniew Brzozowski - za zabójstwo dwóch kobiet. Wyroki te miały już tylko wymiar symboliczny, a w 1995 r. do polskiego kodeksu karnego powróciła kara dożywotniego pozbawienia wolności. Obecnie resort sprawiedliwości przygotowuje ustawę, na mocy której ci skazani na śmierć zabójcy, którym wyroki zamieniono na 25 lat, mieliby trafić na obowiązkowe leczenie w zakładach zamkniętych.
28 kwietnia 1983 w Strasburgu uchwalono protokół nr 6 do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka z 1950, znoszący wśród sygnatariuszy karę śmierci w czasie pokoju. Dodatkowo, 3 maja 2002 r. uchwalono w Wilnie protokół nr 13 do tej konwencji, bezwzględnie znoszący karę śmierci, także podczas wojny. Polska, która stała się członkiem Rady Europy w 1991 r., przyjęła na siebie zobowiązanie, że kary głównej do swego prawa nie wprowadzi.
Dyskusja o karze śmierci powraca niekiedy przy okazji ujawniania szczególnie brutalnych zbrodni. Bywa, że temat ten podnoszą też znaczące ugrupowania polityczne. Ostatnio w grudniu 2011 r. PiS ogłosił, że będzie chciał przywrócenia do kodeksu kary śmierci za szczególnie drastyczne zabójstwa. "Dość tego, państwo jest po to, aby chronić uczciwych obywateli, po to, by zdecydowanie, jeśli trzeba, bardzo twardymi metodami, zwalczać przestępczość" - mówił wtedy prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Również Lech Kaczyński, gdy był ministrem sprawiedliwości oraz później prezydentem mówił, że jest zwolennikiem tej kary, choć przyznawał, że w obecnych realiach nie jest możliwe jej przywrócenie. Wskazywał na jej odstraszający charakter. Przeciwnicy kary śmierci podkreślają, że ta ostateczna sankcja jest nieodwracalna, a wymiarowi sprawiedliwości zdarzają się pomyłki. Dezawuują też argument odstraszającego charakteru kary głównej wskazując, że w czasach, gdy istniała, były też brutalne zbrodnie.
Jan Paweł II wielokrotnie sprzeciwiał się stosowaniu kary śmierci, tę kwestię poruszał m.in. w encyklice Evangelium Vitae. Apelował także o ułaskawienie skazanych na śmierć. Jego następca Benedykt XVI w przesłaniu na III Światowy Kongres Przeciw Karze Śmierci podkreślał, że jest ona "nie tylko zamachem na życie, lecz również obrazą godności człowieka".
Według badania przeprowadzonego około dwóch lat temu przez CBOS większość Polaków (61 proc.) opowiada się za możliwością stosowania kary śmierci za najcięższe przestępstwa, zaś jedna trzecia (34 proc.) wyraża sprzeciw.
Jak wówczas wskazywał CBOS można zauważyć, że w Polsce proporcje zwolenników i przeciwników kary śmierci są bardzo zbliżone do rejestrowanych w społeczeństwie amerykańskim. W tamtym badaniu najwyższy odsetek zwolenników kary śmierci odnotowano wśród robotników wykwalifikowanych, rolników, bezrobotnych oraz badanych źle oceniających swoją sytuację materialną. Jedyną grupą, w której przeciwnicy kary śmierci stanowili ponad połowę, były osoby praktykujące religijnie kilka razy w tygodniu.
Wojciech Tumidalski (PAP)
wkt/ mja/ itm/ mow/