Niemiecki tygodnik „Der Spiegel” opublikował w piątek wywiad z szefową Instytutu Pileckiego w Berlinie Hanną Radziejowską. „Polska historia i pamięć są ważne, także dla niemieckiej i europejskiej demokracji” – przekonuje w rozmowie przeprowadzonej przez Jana Puhla.
Hanna Radziejowska powiedziała, że "po półtora roku pobytu tutaj (w Berlinie) mam wrażenie, że wiedza w Niemczech jest zasadniczo bardzo niska, zarówno o historii XX wieku w Europie Wschodniej, jak i o sztuce i kulturze. Niemcy znają Bauhaus, ale nie polski modernizm w Gdyni (...) opinia publiczna pamięta Francję i tamtejszą okupację niemiecką, ale nie nazistowski reżim w Polsce".
Niemcy "prawie nic nie wiedzą o polskim ruchu oporu ani o tym, że Polska była obecna na wszystkich frontach II wojny światowej", a w 1945 r. "10 000 polskich żołnierzy pomogło w zdobyciu Berlina" - powiedziała "Spieglowi" szefowa berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego.
Radziejowska zauważyła, że "wiedza o Holokauście jest w społeczeństwie niemieckim powszechna", ale "bardzo niewiele osób wie, że spośród sześciu milionów zamordowanych Żydów trzy miliony to obywatele polscy". Brakuje też świadomości, że "Polska miała do opłakania także ponad trzy miliony ofiar nieżydowskich, co daje w sumie sześć milionów ofiar". Do tego dochodzą "nieodwracalne straty w nauce i kulturze, całkowite zniszczenie państwa".
Niemcy "prawie nic nie wiedzą o polskim ruchu oporu ani o tym, że Polska była obecna na wszystkich frontach II wojny światowej", a w 1945 r. "10 000 polskich żołnierzy pomogło w zdobyciu Berlina" - powiedziała "Spieglowi" szefowa berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego.
Radziejowska przekonywała, że "polska historia i pamięć są ważne, także dla niemieckiej i europejskiej demokracji". "Nie chcemy otwierać konkursu: kto miał najwięcej ofiar? Kto miał największych bohaterów?. Chodzi o wzbogacenie pamięci - o to, że do doświadczenia Anny Frank w Amsterdamie dołącza się doświadczenie Żydów w jakimś wschodnim sztetlu w Polsce" - podkreśliła.
Z polskiego punktu widzenia ważne jest pokazanie, że "nasze ofiary miały narodowość - polską - i z tego powodu były zabijane, np. polscy księża czy intelektualiści. Celowa eksterminacja polskich elit była jednym z głównych celów nazistów. Ostatecznie wszystko miało się sprowadzić do tego, że Polacy będą służyć Niemcom jako niewolnicy. To musi się pojawić w europejskiej opinii publicznej. Jeśli nie wspomnimy o tym wymiarze, to czegoś nam brakuje" – powiedziała Radziejowska.
Hanna Radziejowska powiedziała, że "po półtora roku pobytu tutaj (w Berlinie) mam wrażenie, że wiedza w Niemczech jest zasadniczo bardzo niska, zarówno o historii XX wieku w Europie Wschodniej, jak i o sztuce i kulturze. Niemcy znają Bauhaus, ale nie polski modernizm w Gdyni (...) opinia publiczna pamięta Francję i tamtejszą okupację niemiecką, ale nie nazistowski reżim w Polsce".
"Ludzie w Niemczech zawsze udają, że polityka historyczna jest w jakiś sposób obrzydliwa. Ale Niemcy też ją mają" - zauważyła Radziejowska. "Na przykład za czasów kanclerza Helmuta Kohla, niemieckie instytuty historyczne zostały założone w Stanach Zjednoczonych lub w Warszawie właśnie po to, aby stworzyć bardziej zrównoważone spojrzenie na historię".
"Im więcej wiemy o sobie nawzajem, tym lepiej się rozumiemy" - stwierdziła w wywiadzie dla tygodnika "Der Spiegel" Hanna Radziejowska. "Uważam, że wiedza o historii i kultura pamięci są ważnymi aspektami demokratycznej świadomości" - dodała.
Instytut Pileckiego został założony w 2017 roku, aby przekazywać wiedzę o polskiej historii i kulturze. Instytut przyznaje stypendia, organizuje konferencje i wystawy, digitalizuje dokumenty historyczne, promuje polityczne, socjologiczne i historyczne projekty badawcze. Oddział IP w Berlinie został otwarty we wrześniu 2019 roku.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
bml/ jm/