W wieku 106 lat zmarł amerykański aktor, reżyser i producent filmowy Norman Lloyd, w który w czasie swej ponad 80-letniej kariery współpracował z takimi legendami kina jak Charlie Chaplin, Orson Welles czy Alfred Hitchcock - poinformowały we wtorek media.
Norman Lloyd, który był najstarszym żyjącym aktorem Hollywoodu, zmarł we śnie w swym domu w Los Angeles.
Lloyd urodził się 8 listopada 1914 roku. W wieku 20 lat zadebiutował na Broadwayu. Brał udział w społecznie zaangażowanych przedstawieniach, w tym wystawianym na deskach teatru Mercury "Juliuszu Cezarze". Reżyserem przedstawienia z 1937 roku był Orson Welles, który uwspółcześnił dramat Szekspira, by uwzględnić w nim rosnącą rolę faszyzmu w Europie.
W filmie Lloyd zadebiutował w 1942 roku u Alfreda Hitchcocka. W "Sabotażu" wcielił się w jedną z głównych ról. Później Hitchcock, który był przyjacielem Lloyda, zatrudnił go w roli producenta swojego serialu "Alfred Hitchcock przedstawia".
Lloyd zagrał też w kilku odcinkach tej serii i reżyserował kilka innych. Wystąpili w nich m.in. Steve McQueen i Sydney Pollack. Dzięki pracy przy tym serialu Lloyd współpracował z największymi twórcami swojej epoki, m.in. Robertem Altmanem, Rayem Bradburym, Charlesem Bronsonem, Rogerem Moorem czy Robertem Redfordem. Za odcinek zatytułowany "Man from the South" Lloyd zdobył nagrodę na festiwalu filmowym w Wenecji. Na jego koncie są również dwie nominacje do nagrody Emmy.
Zagrał także w komediodramacie "Światła rampy" w reżyserii Charliego Chaplina.
W dalszych latach swojej kariery Lloyd regularnie pojawiał się za i przed kamerą. W kinie, telewizji, a także na deskach teatrów. W 1989 roku zagrał w filmie "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" w reżyserii Petera Weira, a cztery lata później w obrazie Martina Scorsese "Wiek niewinności".
Ostatni raz można było zobaczyć go w 2015 roku w roli Normana w komedii Judda Apatowa "Wykolejona". (PAP)
sp/
arch.