Prowadzony w czasie izolacji dziennik, kurtka z napisem „Nie każdy bohater nosi pelerynę – ja tak”, a także fotografie pustego miasta – to kilka rzeczy przekazanych przez krakowian na wystawę pt. „Współistnienie”, czynną od czwartku w Muzeum Podgórza.
Zdaniem kuratora ekspozycji Mateusza Zdeba, wystawa ta stanowi ona przede wszystkim "opowieść o czasie zarazy z perspektywy mieszkańca Krakowa". "To nie jest wystawa o pandemii, głównym bohaterem są (…) ludzkie emocje. Istotne dla nas było to, żeby za pomocą obiektów - fotografii, dzieł sztuki - pokazać, jak zmieniały się emocje ludzkie w trakcie zarazy" - powiedział kurator podczas środowego spotkania z dziennikarzami.
Jak zapewnił, ekspozycja pt. "Współistnienie" to wspólna opowieść krakowian o tym, co przeżywali w czasie lockdownów oraz ich indywidualne historie, kryjące się za poszczególnymi obiektami. Najwięcej z przekazanych przedmiotów stanowiły fotografie - w dużej mierze pustego Krakowa, ale nie zabrakło też innego rodzaju artefaktów.
"Odzew był spory, myślę, że zaskakujący nawet dla nas samych. Na początku byliśmy mocno sceptyczni, co do tego, czy ktoś będzie chciał dać nam coś więcej, niż tylko maseczkę, ewentualnie fotografię pustego Rynku" - powiedział kurator wystawy. "Natomiast samych propozycji, z których budowaliśmy scenariusz i tę ekspozycję, nadeszło ponad osiemset" - dodał Zdeb.
Zwiedzający zapoznają się m.in. z fragmentami dziennika Marii Wanickiej, prowadzonego w trudnym czasie izolacji. "Wiedziałem, że ten dziennik jest na tyle intymny, że ani ja, ani nikt z mojego zespołu, który pracował nad tą wystawą, nie przeczytał go w całości. Poprosiliśmy panią Wanicką o wyznaczenie elementów, które możemy przeczytać i pokazać, natomiast reszta została zamknięta" - wyjaśnił kurator wystawy.
Na ekspozycję trafiła też kurtka Gabrieli Chat z napisem: "nie każdy bohater nosi pelerynę - ja tak", w której projektantka mody robiła zakupy pozostającym w domach w szczególnie trudnym czasie seniorom, m.in. swojej babci.
Znalazła się na niej również rzeźba Ryszarda Boby, prezentująca trzy fazy rozwoju ludzkości. Wśród nich, jak wyjaśnił kurator ekspozycji, okres "niekontrolowanego rozwoju cywilizacyjnego, który doprowadza do upadku i zagłady". "Dla niego osobiście takim punktem była właśnie pandemia; miał nadzieję, że to zatrzyma ludzkość i każe pomyśleć, że coś jednak nie jest tak, że coś robimy źle, skoro dochodzi do takich sytuacji" - wyjaśnił Zdeb.
Całość wystawy, której wernisaż odbył się w środę, spaja ścieżka dźwiękowa. Ekspozycja będzie współtworzona przez kolejnych dziesięć miesięcy - jej twórcy podkreślają bowiem, że pandemiczny rozdział nie został zamknięty, i wciąż czekają na odzew krakowian.(PAP)
nak/ pat/