Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego uchyliła w piątek immunitet sędziowski prezesowi Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Józefowi Iwulskiemu i wyraziła zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Domagała się tego prokuratura IPN. Decyzja jest nieprawomocna.
Postanowiono przy tym o zawieszeniu sędziego Iwulskiego w obowiązkach orzeczniczych i obniżeniu jego wynagrodzenia o 25 proc. Decyzja nie zapadła jednogłośnie. Zdanie odrębne złożył sędzia Adam Roch.
Prokurator IPN Łukasz Gramza wyraził satysfakcję z orzeczenia i powiedział dziennikarzom, że decyzja Izby Dyscyplinarnej jest zgodna z wnioskiem śledczych. Podkreślił, że uprawomocnienie się tej uchwały umożliwi przedstawienie zarzutów sędziemu Iwulskiemu.
Jak dowiedziała się PAP od Piotra Falkowskiego z Izby Dyscyplinarnej, uchwała w tej sprawie trafiła już do I prezes SN Małgorzaty Manowskiej i zostanie niebawem przesłana do Krajowej Rady Sądownictwa. Falkowski zauważył przy tym, że postanowienia tej uchwały są natychmiastowo wykonalne.
Uchylenia immunitetu Iwulskiemu domagała się prokuratura IPN. Śledczy chcą postawić mu zarzut bezprawnego skazania w stanie wojennym 21-letniego robotnika za kolportowanie ulotek wymierzonych we władze PRL.
Przewodnicząca składowi Izby Dyscyplinarnej w tej sprawie sędzia Małgorzata Bednarek przez ponad trzy godziny odczytywała liczące 81 stron uzasadnienie. Sędzia zrelacjonowała sprawę opozycjonisty z czasów PRL z 1982 r., w której orzekał Iwulski i dowodziła o uprawnieniach Izby Dyscyplinarnej do rozstrzygania w sprawie immunitetu sędziego.
W uzasadnieniu wskazano, że w tej sprawie istnieje dostatecznie uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa przez sędziego Iwulskiego. Izba Dyscyplinarna uznała przy tym, że czyn zarzucany Iwulskiemu przez prokuraturę należy zakwalifikować jako zbrodnię przeciwko ludzkości - zbrodnię komunistyczną, która nie ulega przedawnieniu.
W uzasadnieniu wskazano, że w tej sprawie istnieje dostatecznie uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa przez sędziego Iwulskiego. Izba Dyscyplinarna uznała przy tym, że czyn zarzucany Iwulskiemu przez prokuraturę należy zakwalifikować jako zbrodnię przeciwko ludzkości - zbrodnię komunistyczną, która nie ulega przedawnieniu.
Według Izby Dyscyplinarnej istnieje dostateczne podejrzenie, że wyrok z 1982 r. był motywowany politycznie i wydano go z naruszaniem obowiązujących ówcześnie zasad procesu karnego. Sąd stwierdził też, pozbawienie wolności robotnika miało charakter bezprawny, który wynikał z niedopełnienia obowiązków przez sędziów wówczas orzekających.
Sędzia Bednarek powołując się na wyrok SN, w którym uniewinniono opozycjonistę, powiedziała też, że orzeczona kara w 1982 kara była nieakceptowalnym aktem samowoli, naruszała prawa człowieka i zakaz stosowania nadmiernie surowych sankcji. "Kara była arbitralna, stanowiła jeden z elementów polityki ówczesnego państwa totalitarnego w celu zastraszenia społeczeństwa z przyczyn politycznych" - mówiła sędzia Bednarek.
Izba Dyscyplinarna SN zgodziła się ze stanowiskiem prokuratury, że sporne postępowanie wobec opozycjonisty w stanie wojennym miało charakter polityczny. Sąd podzielił też pogląd prokuratury, zgodnie z którym możliwe było uniknięcie skazania robotnika na tak surową karę bez wykazywania się szczególnym bohaterstwem i nie narażając się na jakiekolwiek represje.
Mec. Helsztyńska nie zgodziła się ze stanowiskiem Izby Dyscyplinarnej, zgodnie z którym czyn popełniony przez Iwulskiego jest zbrodnią przeciwko ludzkości i zbrodnią komunistyczną. "My się absolutnie z tymi stwierdzeniami nie zgadzamy i uważamy, że są one nieprawidłowe" - wskazała.
Według Izby Dyscyplinarnej sędzia Iwulski skazując opozycjonistę "dał wyraz akceptacji działań władz PRL, która zmierzała do drastycznych ograniczeń praw człowieka wśród tej ludności cywilnej, która wyrażała odmienne poglądy polityczne lub społeczne".
Zdanie odrębne od tego orzeczenia złożył sędzia Adam Roch. Jego zdaniem w sprawie tej nie ma dostatecznie uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa przez Iwulskiego. "W mojej ocenie czyn zarzucany sędziemu nie stanowi zbrodni komunistycznej stanowiącej zbrodnię przeciwko ludzkości. Dlatego jego karalność uległa przedawnieniu" - powiedział Roch.
Według sędziego Rocha Izba Dyscyplinarna błędnie oceniła zamiar sędziego Iwulskiego. "W mojej ocenie dowolne są ustalenia SN zawarte w dzisiejszej uchwale, zgodnie z którymi sędzia Iwulski miałby działać z zamiarem wymierzenia kary bezwzględnego pozbawiania wolności, mimo braku ku temu podstaw" - wskazał Roch. Dodał, że dzisiejsza uchwała narusza domniemanie niewinności i obowiązek rozstrzygania wątpliwości na korzyść oskarżonego.
Do decyzji Izby Dyscyplinarnej odniosła się w poniedziałek mec. Agnieszka Helsztyńska, obrońca sędziego Iwulskiego. Adwokat zapowiedziała złożenie zażalenia. "Trzeba pamiętać przy tym, że to nie było orzeczenie sądowe, bo wszystkie wątpliwości jakie mamy związane z istnieniem Izby Dyscyplinarnej są zasadne, jest to problem żywy" - wskazała
Mec. Helsztyńska nie zgodziła się też ze stanowiskiem Izby Dyscyplinarnej, zgodnie z którym czyn popełniony przez Iwulskiego jest zbrodnią przeciwko ludzkości i zbrodnią komunistyczną. "My się absolutnie z tymi stwierdzeniami nie zgadzamy i uważamy, że są one nieprawidłowe" - wskazała.
Z ustaleń śledczych IPN wynikało, że w 1982 r. Iwulski zasiadał w składzie sądu, który skazał młodego robotnika z Oświęcimia na trzy lata więzienia za roznoszenie "antypaństwowych" ulotek przedstawiających kontury Polski okolone kolczastym drutem.
Z kolei prokurator IPN Łukasz Gramza wyraził satysfakcję z orzeczenia i powiedział dziennikarzom, że decyzja Izby Dyscyplinarnej jest zgodna z wnioskiem śledczych. Podkreślił, że uprawomocnienie się tej uchwały umożliwi przedstawienie zarzutów sędziemu Iwulskiemu.
O zgodę na pociągnięcie sędziego Iwulskiego do odpowiedzialności karnej w grudniu ub.r. do SN wystąpiła Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Z ustaleń śledczych IPN wynikało, że w 1982 r. Iwulski zasiadał w składzie sądu, który skazał młodego robotnika z Oświęcimia na trzy lata więzienia za roznoszenie "antypaństwowych" ulotek przedstawiających kontury Polski okolone kolczastym drutem.
Sąd uznał wówczas, że mężczyzna jest winny publicznego wyszydzania PRL, a kolportując ulotki nawołuje do zamieszek i strajków. "Sąd wydał skazujący wyrok, mimo że nawet w myśl obowiązujących wówczas przepisów kodeksu karnego i dekretu o stanie wojennym działania oskarżonego nie stanowiły przestępstwa" - podkreślała Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, dodając, że tę konstatację potwierdził też Sąd Najwyższy. W maju 1992 r. Sąd Najwyższy po rozpatrzeniu rewizji nadzwyczajnej uniewinnił opozycjonistę.
Zdaniem prokuratorów IPN, zebrane dowody wskazują, że bezprawne skazanie robotnika na surową karę "miało wyłącznie cel odstraszający i wpisywało się w represyjną politykę władz PRL wobec działaczy demokratycznej opozycji". "Wyrok był zatem aktem państwowego bezprawia, a sędziowie, którzy go wydali, nie mogą korzystać z ochrony, jaką daje działanie sędziego w ramach ustawowych uprawnień i obowiązków" - argumentowała Główna Komisja. (PAP)
autor: Mateusz Mikowski
mm/ mark/