Obecnie jest ostatni moment na to, aby sąd dokonał oceny wydarzeń Grudnia'70 i czasu do 1989 r. - mówił mec. Maciej Bednarkiewicz, przedstawiciel rodzin ofiar masakry na Wybrzeżu. W piątek w sądzie dalszy ciąg mów końcowych w tej sprawie.
W swej mowie pełnomocnik bliskich ofiar dodał, że u podstaw pojednania leży świadomość błędów poprzedniego systemu, zaś w przypadku sprawy Grudnia'70 także świadomość zbrodni. "Bez tej świadomości przechodzenie z dawnego do obecnego systemu będzie pozorne" - dodał.
"Na świadomość sądu składam, że jest to ostatni moment, aby dokonać takiej oceny; wiem, że to odpowiedzialność nadzwyczajna" - powiedział mec. Bednarkiewicz.
Początkowo było 12 oskarżonych, w tym gen. Wojciech Jaruzelski, którego sprawa została wyłączona i zawieszona z powodu złego stanu zdrowia.
Ostatecznie na ławie oskarżonych zasiadają trzy osoby: ówczesny wicepremier Stanisław Kociołek oraz b. wojskowi - dowódca batalionu blokującego bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej Mirosław W. i zastępca ds. politycznych dowódcy 32. Pułku Zmechanizowanego blokującego Stocznię w Gdyni Bolesław F. Oskarżeni są o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa robotników Wybrzeża. Nie przyznają się do winy.
Mec. Bednarkiewicz poprosił sąd, aby w uzasadnieniu wyroku znalazły się wszystkie elementy sprawy Grudnia'70, a nie tylko wątków odnoszących się do trzech oskarżonych. "Proszę, żeby sąd powiedział, bo musi sąd to w końcu ustalić, że to I sekretarz PZPR Władysław Gomułka wydał rozkaz. Jeśli sąd tego nie zrobi, to ocena działania któregokolwiek z oskarżonych nic nie da (...) Nie można udawać też, że nie było oskarżonego Jaruzelskiego" - zaznaczył.
Sąd zamknął przewód sądowy - po 17 latach od wniesienia aktu oskarżenia - w drugiej połowie stycznia. Prokurator w wygłoszonej wówczas mowie końcowej zażądał dla wszystkich trzech oskarżonych kar po 8 lat więzienia i po 10 lat pozbawienia praw publicznych.
W grudniu 1970 r. rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze, co wywołało demonstracje na Wybrzeżu. Według oficjalnych danych na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od strzałów milicji i wojska zginęło 45 osób, a 1165 zostało rannych. Od 14 do 19 grudnia 1970 r. - według szacunków historyków - w ulicznych starciach udział wzięło nawet kilkadziesiąt tys. osób. Do spacyfikowania protestów władze wykorzystały ok. 27 tys. żołnierzy oraz 9 tys. milicjantów i funkcjonariuszy SB.(PAP)
mja/ abr/ mow/