Choć o Dantem i „Boskiej komedii” słyszeli niemal wszyscy, to niewielu z nas zdaje sobie sprawę z realiów epoki, w której żył. Stąd właśnie pomysł, by w 700. rocznicę jego śmierci przybliżyć czytelnikom „Mówią wieki” świat twórcy – piszą autorzy najnowszego numeru miesięcznika.
Jeden z największych poetów wszechczasów zmarł we wrześniu 1321 r. Dante został doceniony już za życia, a w kilkadziesiąt lat później był uznawany za jednego z największych mistrzów pióra. „Poeta florencki Dante Alighieri umiera na wygnaniu w Rawennie w 56. roku życia. Ten po ogłoszeniu swojego znakomitego, napisanego w rodzimym włoskim języku dzieła, w którym bardzo ciekawie opisuje niebo, piekło i czyściec, wprowadzając bohaterów cnotliwych i zbrodniarzy, uchodził we Włoszech za godnego pamięci i sławnego” – pisał w swojej kronice Jan Długosz. Ponadczasowy charakter dzieł Dantego wydaje się nieco przesłaniać jego biografię, w której odbijały się wydarzenia polityczne oraz klimat włoskich miast-państw początków XIV stulecia.
Tymczasem, jak zauważa italianistka Zofia Anuszkiewicz, twórca „Boskiej komedii” był człowiekiem zanurzonym w codziennym życiu potężnego miasta. „Dante był florentczykiem przełomu XIII i XIV wieku. Bił się konno w wojsku swojego miasta, handlował papierami dłużnymi, pożyczał pieniądze, ożenił się, miał dzieci, uczestniczył w radach swojej komuny miejskiej, był członkiem stronnictwa politycznego” – podsumowuje autorka. Na drugim biegunie jego fascynacji znajdowała się słynna, a zarazem tajemnicza Beatrycze. „Poeta opisał swoją miłość do niej w +Życiu nowym+: ujarzmiła go, gdy oboje mieli dziewięć lat, by po kolejnych dziewięciu wybuchnąć z nową siłą, gdy Beatrycze pozdrowiła Dantego spotkanego przypadkiem na ulicy” – przypomina Anuszkiewicz.
Ponadczasowy charakter dzieł Dantego wydaje się nieco przesłaniać jego biografię, w której odbijały się wydarzenia polityczne oraz klimat włoskich miast-państw początków XIV stulecia.
Florencka ulica, o której wspomina autorka, w tym czasie przeżywała ogromne zmiany. Mediewistka Anna Pomierny-Wąsińska z Instytutu Historii PAN przypomina, że renesansowe miasto narodziło się znacznie później, ale jego korzenie sięgają właśnie czasów Dantego. W ówczesnych planach wielkiej przebudowy miejscowości odbijały się ówczesne konflikty polityczne i ambicje mieszczaństwa dążącego do przejęcia rządów nad Florencją. „W imię walk z zuchwałością i dumą miejskiej arystokracji wprowadzono więc wiele nowych zasad korzystania z przestrzeni publicznej, ograniczono samowolę w budowaniu wież mieszkalnych, wzmocniono nadzór nad dobrami należącymi do komuny” – zauważa badaczka dziejów włoskich miast.
Prof. Halina Manikowska wspomina o „duchowej” stronie wielkiej wizji florenckiego poety. Zauważa, że na przełomie XIII i XIV w. w duchowości mieszkańców ówczesnej Europy dochodziło do znaczącej zmiany, którą kształtowało usystematyzowanie nauczania Kościoła o czyśćcu i modlitwie wstawienniczej za zmarłych. Troska o los bliskich stała się dostępna dla szerokich kręgów mieszczaństwa, żyjącego już w epoce rozwiniętej wymiany pieniężnej. „Nie trzeba już było fundować klasztoru, nadać włości czy dochodów z majątku, by zapewnić sobie wieczyste wsparcie modlitewne. Modlitwę w intencji zbawienia duszy przynajmniej raz w roku, w rocznicę śmierci, można było opłacić, legując stosunkowo niewysoki czynsz” – wyjaśnia.
Najnowszy numer „Mówią wieki” zainteresuje także pasjonatów innych epok, szczególnie tych skupiających się na biografiach mężów stanu. Jesienią tego roku minie 1660 lat od wstąpienia na tron Rzymu Juliana Apostaty, jednej z najbardziej tajemniczych postaci późnej starożytności. Jego odejście od chrześcijaństwa od stuleci jest przedmiotem rozważań kolejnych pokoleń historyków. Prof. Stanisław Stabryła zauważa, że „tajemnica apostazji cesarza Juliana pozostaje więc tajemnicą. Potwierdza się jeszcze raz stara prawda, że najgłębsze tajemnice kryją się zawsze w ludzkich sercach”.
Sabbat ostrzegał, że w nowej sytuacji komuniści będą chcieli wprzęgnąć opozycję w dotychczasowy system, aby utrwalić swoją władzę. Nie wyobrażał sobie również, że prezydentem mógłby zostać autor stanu wojennego – pisze prof. Krzysztof Tarka.
Historyk polskiej emigracji prof. Krzysztof Tarka z Uniwersytetu Opolskiego przypomina postać przedostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Kazimierza Sabbata. Dużo uwagi poświęca jego działaniom w ostatnich tygodniach życia, gdy w Polsce odbyły się koncesjonowane wybory parlamentarne. Mimo satysfakcji z ich wyniku „Sabbat ostrzegał jednak, że w nowej sytuacji komuniści będą chcieli wprzęgnąć opozycję w dotychczasowy system, aby utrwalić swoją władzę. Nie wyobrażał sobie również, że prezydentem mógłby zostać autor stanu wojennego”. Zmarł niemal w momencie wyboru Wojciecha Jaruzelskiego na urząd prezydenta PRL.
W ostatnim odcinku cyklu poświęconego staropolskim mitom politycznym Maria Falińska pisze o ich „długim trwaniu”. „Mit polityczny egzystował obok mitów narodowych, genealogicznych, sakralnych czy ekonomicznych, które określały charakter świadomości społecznej, a szczególnie świadomości narodowo-historycznej i religijnej” – podkreśla.
Prof. Wojciech Morawski zwraca uwagę na to jak wielkim przełomem w myśleniu o gospodarce był wielki kryzys z początku lat trzydziestych.
W kolejnym odcinku dodatku tematycznego „Ludzie i pieniądze: od pierwszej do drugiej wojny światowej”, przygotowanego we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim historyk gospodarki prof. Wojciech Morawski zwraca uwagę na to jak wielkim przełomem w myśleniu o gospodarce był wielki kryzys z początku lat trzydziestych. „Wielki kryzys przyniósł kres liberalnej wierze w niezawodność mechanizmu rynkowego. Zwyciężył pogląd, że państwo ma pewne obowiązki w sferze gospodarcze” – stwierdza historyk gospodarki. W drugim artykule omawia sposoby walki z kryzysem stosowane przez dwa pozornie odległe i niepodobne kraje – Polskę i Brazylię.(PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk/