Podjęli misję przeciwstawienia się sowietyzacji, ocalenia języka, kultury, przechowania wiary – choćby w niewielkim kręgu najbliższych. Uważali ją za swój obowiązek wobec wartości odziedziczonych po przodkach – podkreśla w przedmowie do publikacji historyk dr Jarosław Szarek.
Jak zauważają redaktorzy słownika, obszar, któremu jest on poświęcony, to niemal połowa terytorium II RP. Określenie „Kresy” dotyczy więc nie tylko dalekich peryferii ówczesnej Polski, ale przede wszystkim jej najważniejszych ośrodków intelektualnych. Przedstawiciele polskich elit kresowych, jeśli nie padli ofiarami obu totalitaryzmów, na zawsze opuścili swoje miasta, aby spróbować przechować choćby część dorobku Kresów w nowej, pojałtańskiej Polsce. Słownik wydany przez IPN jest poświęcony m.in. tym, którzy zdecydowali się na pozostanie na Kresach i tam próbowali przechować polskie dziedzictwo. Podjęli te decyzje, mimo że zdawali sobie sprawę z czekających ich konsekwencji. Jeden z nich stwierdził: „Gdybyśmy wszyscy odjechali, cały świat powiedziałby z przekonaniem, że tutaj nigdy nie było Polski”.
Autorzy nie zapominają również o tych Polakach, którzy po 1921 r. musieli żyć we władaniu sowieckiego totalitaryzmu na dawnych ziemiach I RP lub osiedlili się w głębi Rosji w okresie zaborów. Ci pierwsi padli ofiarą terroru. W głębi dawnego imperium carów częścią polskiej elity byli także przedstawiciele innych narodowości, grup etnicznych i religijnych. „To ludzie, którzy jak Rosjanka Margarita Szarowa czy Łotysz ks. Augustyn Mednis przylgnęli do polskich kultury i języka w czasach, gdy choćby interesowanie się tym dziedzictwem narażało na szykany i represje” – wyjaśnia redaktor naukowy słownika Adam Hlebowicz.
Badaniami nad polskimi dworami zajmowali się także bałtyccy Niemcy. Wśród nich szczególne miejsce zajmuje Jan Konrad Obst. Być może to on najlepiej opisał sens badania dworków i pałaców kresowych, lepiej niż wielu Polaków rozumiał sens ich trwania i znaczenie dla kultury Polskiej na Kresach. „Najbliższe zaś człowieka są te ściany, które zamieszkuje tu na każdym kroku, zostawia ślady swych upodobań, rozwoju umysłowego, trybu życia, nawyknień. […] Badając wnętrze dworku szlacheckiego, poznajemy życie domowe, zwyczaje i obyczaje tych pokoleń, które tu żyły” – pisał w wydanej przed II wojną światową książce „Nasze dwory wiejskie”.
Wyjątkowo znienawidzoną przez sowietów częścią polskiej elity byli duchowni katoliccy i greckokatoliccy. Nieprzypadkowo duża część słownika jest poświęcona ich biografiom. Szczególną misję pełnili duchowni, którzy po II wojnie docierali do najmniejszych skupisk katolików w poddawanych intensywnej sowietyzacji najdalszych regionach Białorusi i Ukrainy. Wśród nich jednym z najsłynniejszych i najbardziej zasłużonych był ks. Mieczysław Małynicz-Malicki. Na jego barkach spoczęła opieka duszpasterska na ogromnym obszarze sowieckiej Białorusi. „Bardzo trudne miał warunki pracy. Większa była jednak jego gorliwość i odwaga, wielkie też przynosiła owoce. Oto nieoczekiwanie zjawił się we wsi Hulicze k. Homla. Gościł tam dwie doby tylko. Ochrzcił 179 osób, wyspowiadał mnóstwo, udzielił 26 ślubów. W tym czasie wzywany był dwa razy do milicji, po dwie godziny” – opisywał ks. Wacław Piątkowski, administrator resztek diecezji pińskiej w pierwszych latach panowania sowieckiego.
Ks. Małynicz-Malicki wielokrotnie odmawiał sowieckim propozycjom wyjazdu do Polski. Jego los nie był jednak tak ciężki jak wielu innych kapłanów skazywanych na wieloletnie kary pobytu w łagrze. Jeden z nich, ks. Władysław Mączka, w 1950 r. otrzymał wyrok 10 lat łagru i pięciu lat pozbawienia praw publicznych. Po złożonej przez niego apelacji wyrok zaostrzono do 25 lat łagru. Karę odbywał na jednej z tysięcy „wysp” Archipelagu Gułag nad syberyjskim Amurem. Wolność odzyskał dzięki odwilży po śmierci Stalina. Do 1982 r. opiekował się parafianami w Łunnej, miasteczku będącym rodzinnym gniazdem Elizy Orzeszkowej.
W wielu biografiach można dostrzec wielopokoleniowe przywiązanie do tradycji Kresów. Wśród nich wyróżnia się Jerzy Orda, archiwista i historyk sztuki spokrewniony z historykiem Stanisławem Smolką i Napoleonem Ordą, akwarelistą, autorem bezcennych widoków najważniejszych miejsc na Kresach. Przez władze sowieckie został zepchnięty na margines życia naukowego. Pracował jako portier i pisał prace naukowe dla innych uczonych. Nieoficjalnie oprowadzał polskie wycieczki przybywające do Wilna. Po śmierci w 1972 r. spoczął wśród innych Polaków na wileńskiej Rossie.
Pierwszy tom słownika zawiera osiemdziesiąt biogramów. Wśród ich autorów jest m.in. więziony przez władze w Mińsku dziennikarz i działacz Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut. Godny podkreślenia jest charakter publikowanych biogramów. Nie są to suche słownikowe notki biograficzne, lecz rozbudowane i uzupełnione o liczne cytaty źródłowe artykuły. Ukończenie zaplanowanej przez Instytut Pamięci Narodowej serii bez wątpienia będzie znaczącym krokiem w budowaniu pamięci o strażnikach Kresów.
Zapis dyskusji poświęconej publikacji dostępny jest na kanale IPNtv.
Michał Szukała (PAP)
szuk /