Pierwsze dane statystyczne pokazują, że w tym roku formację w seminariach duchownych diecezjalnych i zakonnych podjęło o ok. 15 proc. mniej młodych mężczyzn niż rok temu – mówi PAP ks. Piotr Kot, przewodniczący Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych w Polsce.
Najwięcej kandydatów zgłosiło się do seminariów duchownych w diecezji tarnowskiej i poznańskiej oraz do zakonu dominikanów i pallotynów.
W Kościele w Polsce 1 października wszedł w życie dokument "Droga formacji prezbiterów w Polsce. Ratio institutionis sacerdotalis pro Polonia", który określa nowe zasady formacji kapłańskiej w Polsce. Jest on adaptacją wskazań Kongregacji ds. Duchowieństwa, która w 2016 roku opublikowała dokument pt. "Dar powołania do kapłaństwa. Ratio fundamentalis institutionis sacerdotalis" zawierający zasady formacji prezbiterów w Kościele katolickim. Zawarte w nim normy i wskazania odnośnie do formacji kapłańskiej zostały przystosowane do realiów i potrzeb Kościoła w naszym kraju.
Jednym z elementów jest etap propedeutyczny, czyli czas, w którym kandydaci do kapłaństwa mają stworzone odpowiednie warunki do dynamicznego rozwoju duchowego, osobowościowego i intelektualnego.
"Jest to o tyle ważne, że w czasie sześciu lat seminarium alumni podejmują studia, a to angażuje ich na tyle mocno, że niektóre sprawy osobiste, istotne z punktu widzenia późniejszego życia, mogą nie zmieścić się w programie wychowawczym. Albo brakuje na nie czasu, albo wskutek intensywnego trybu życia w dużej wspólnocie w ogóle się nie ujawniają" - wyjaśnił PAP przewodniczący Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych w Polsce ks. Piotr Kot.
Poinformował, że "z pierwszych zebranych danych widać, że w tym roku formację w seminariach duchownych diecezjalnych i zakonnych podjęło o ok. 15 proc. mniej młodych mężczyzn niż rok temu". "Nie mamy jeszcze ostatecznych danych, ponieważ niektóre seminaria zdecydowały się na etap propedeutyczny i otworzyły dodatkową rekrutację" - powiedział ks. Kot, wskazując przykład archidiecezji wrocławskiej czy poznańskiej. "W związku z tym w ostatnich dniach mogli się zgłosić kolejni kandydaci" - dodał. Przyznał jednocześnie, że "zdarzają się też sytuacje, kiedy kandydaci mimo deklaracji nie przyjeżdżają w październiku do seminarium".
W ocenie przewodniczącego Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych w Polsce pierwsze zebrane dane statystyczne wpisują się w trendy, które obserwujemy już od kilku lat. "Najliczniejsze seminaria to tarnowskie, poznańskie i warszawskie. Jednak jest to pierwszy rok, kiedy w żadnym diecezjalnym seminarium nie ma więcej niż 20 kleryków" - wskazał.
W ubiegłym roku akademickim 2020/2021 do wszystkich diecezjalnych i zakonnych seminariów wstąpiło 438 nowych kleryków. Najwięcej zgłosiło się wówczas do Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie (26 alumnów), do Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Katowicach (15 alumnów), a także do Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie oraz w Poznaniu (po 13 alumnów). Z kolei najmniej chętnych – po jednym – zgłosiło się do Wyższego Seminariów Duchownego w Drohiczynie, w Gnieźnie i w Sosnowcu. Żaden nie zgłosił się tylko do seminarium w diecezji świdnickiej.
Wśród zakonów męskich najwięcej kandydatów zgłosiło się w roku bieżącym do zakonu dominikanów (14), Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, czyli popularnie księży pallotynów, oraz do zakonów franciszkańskich.
W ocenie przewodniczącego Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych w Polsce nieco mniejsza w tym roku liczba kandydatów "nie jest wynikiem pandemii a raczej probierzem dynamiki życia w wierze całej wspólnoty Kościoła".
"Pierwszym miejscem, w którym kształtują się powołania, jest rodzina, szkoła i parafia. Ważny jest także obraz Kościoła i osób duchownych w społeczeństwie, a w ostatnich latach sporo się na tym polu zmieniło" - zauważył ks. Kot. Dodał, że pewien wpływ mają również czynniki demograficzne.
"Jeśli w Europie mówimy o ogromnym spadku powołań, to jest to z jednej strony konsekwencja laicyzacji, ale też coraz głośniej trzeba mówić o eksperymentalnej inżynierii ludzkiej, o posthumanizmie, który ma problem z Bożą wizją człowieka i świata. Ludzie ogólnie tracą wiarę, a młodzi w szczególności są poddani wielkiej próbie" - ocenił duchowny. "Trudno, żeby ktoś usłyszał wezwanie: +Pójdź za Mną+, jeżeli nie spotkał wspólnoty, która jest zachwycona Ewangelią" - powiedział ks. Kot.
Zwrócił uwagę, że "ok. 90 proc. kandydatów do kapłaństwa w Polsce ma doświadczenie formacji chrześcijańskiej w mniejszej wspólnocie". "Ruch Światło-Życie, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży oraz Wspólnoty Drogi Neokatechumenalnej to obecnie główne środowiska kształtowania wewnętrznego młodych ludzi" - powiedział duchowny. Przyznał, że wielu kleryków miało także kontakt ze służbą liturgiczną. "Wielu z nich od lat służyło przy ołtarzu - jako ceremoniarze, lektorzy lub ministranci. Przy tej okazji mogli przyjrzeć się z bliska i poznać, na czym polega posługa kapłana" - dodał.
Opierając się na swoim osobistym doświadczeniu, ks. Kot powiedział, że w przybliżeniu co trzeci kandydat, który zgłosił się do kapłaństwa, pochodzi z rodzin niepełnych.
Wskazał, że "brak dojrzałości w wielu sferach życia ma obecnie wpływ na trwałość związków małżeńskich", ale, jak dodał, "to samo obserwujemy w odniesieniu do kapłaństwa". "W związku z tym Kościół ciągle wypracowuje nowe kryteria przyjmowania do seminariów duchownych. Jeżeli np. jakaś osoba ma spore deficyty w sferze wiary i w sferze osobowościowej, to może okazać się, że w ogóle nie jest zdolna do podjęcia formacji ku kapłaństwu. Niektórzy kandydaci otrzymują natomiast wskazanie, żeby przed wstąpieniem do seminarium podjęli pracę psychoterapeutyczną bądź rozeznanie z kierownikiem duchowym. W przypadku poważnych problemów proponujemy, żeby przeżywać to poza wspólnotą seminaryjną. Formacja ku kapłaństwu zakłada dojrzałość i integralność młodego człowieka. Łaska bowiem buduje na naturze. Osoba powołana, która przekracza próg seminarium, musi mieć właściwe odniesienie do Boga i Kościoła, ale też musi wiedzieć, kim jest jako człowiek, a więc znać swoją tożsamość, swoje mocne i słabe strony" - wyjaśnił duchowny.
Przewodniczący Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych w Polsce dodał, że w przypadku problemów mniejszej wagi dobrym czasem jest etap propedeutyczny. Pomyślano go w taki sposób, żeby wszyscy kandydaci osiągnęli pewien poziom dojrzałości we wszystkich sferach, które później rozwija się w procesie wychowania seminaryjnego.
Poinformował, że w Polsce "w tym roku jeszcze kilkanaście seminariów nie wprowadziło etapu propedeutycznego". Wyjaśnił, że trwa on zasadniczo rok, ale w przypadku niektórych kandydatów może zostać wydłużony. "Dokumenty Kościoła stawiają w centrum konkretnego człowieka, który ma w przyszłości stać się przewodnikiem innych, a nie sztywny projekt" - zaznaczył ks. Kot.
Powiedział, że w niektórych diecezjach w Polsce w nadchodzącym roku formacyjnym zostaną podjęte decyzje, w jakiej formie - diecezjalnej czy międzydiecezjalnej - będzie organizowany etap propedeutyczny. Jako przykład ośrodków międzydiecezjalnych wskazał wspólny dom dla archidiecezji poznańskiej, gnieźnieńskiej oraz kaliskiej. "Takich ośrodków jest już kilka. Natomiast w innych diecezjach powstały własne ośrodki propedeutyczne. Wszystko zależy od ilości kleryków, odpowiedniego przygotowania kadry wychowawczej, ale też od możliwości lokalowych" - dodał.(PAP)
Autor: Magdalena Gronek
mgw/ mk/