Beatyfikacja ks. Machy jest dla Kościoła wielkim darem i zadaniem. Mamy nadzieję, że ten męczennik będzie umocnieniem dla chrześcijan – powiedział metropolita katowicki abp Wiktor Skworc podczas konferencji poświęconej ks. Janowi Masze – śląskiemu duchownemu straconemu w 1942 r. przez hitlerowców.
Konferencja prasowa poświęcona historii ks. Machy obyła się we wtorek w Warszawie.
Abp Skworc przypomniał, że ks. Jan Macha pomagał rodzinom powstańców, którzy zostali aresztowani przez hitlerowców za udział w powstaniu śląskim.
"Po 1 września 1939 r. nastąpiło włączenie Górnego Śląska z powrotem do Rzeszy (...). Okupant miał gotowe listy, kogo należy aresztować. Rodziny aresztowanych pozostały bez środków do życia na skraju katastrofy humanitarnej. Tę sytuację dostrzegł młody wikary z parafii św. Józefa w Rudzie Śląskiej i zorganizował pomoc charytatywną" - wyjaśnił.
Poinformował, że ks. Macha zebrał grupę ok. 4 tys. wolontariuszy, którzy organizowali żywność i pieniądze dla potrzebujących. "W moim przekonaniu najważniejsze dla tych rodzin było to, że ktoś o nich pamięta. Bo to były rodziny często izolowane, stygmatyzowane i dlatego potrzebowały duchowego wsparcia" - stwierdził metropolita katowicki.
Działalność młodego księdza szybko zauważyły władze okupacyjne. Jak podkreślił abp Skworc, ks. Macha został aresztowany "za miłość miłosierną i pomoc człowiekowi".
Poinformował, że rodzina zamordowanego księdza zachowała jego kilka jego osobistych rzeczy: różaniec zrobiony z więziennego siennika, listy, kazania i zakrwawioną chusteczkę.
Według abp Skworca, pamiątki te trafiły w ręce Kościoła "w sposób cudowny". W 2012 r. sprawował mszę św. w areszcie śledczym w Katowicach z okazji 70. rocznicy śmierci ks. Machy. Po nabożeństwie podeszła do niego rodzina księdza, która przekazała mu odręcznie pisane kazania ks. Machy. "To był bardzo bogaty materiał, który został wykorzystany w procesie beatyfikacyjnym. Ks. Jan Macha niejako sam przypominał o sobie" - mówił.
Podkreślił, że beatyfikacja ks. Machy jest dla Kościoła wielkim darem, ale też zadaniem. "Ten błogosławiony ma nam wiele do przekazania także przez fakt, że jest męczennikiem. Mówimy, że krew męczenników jest posiewem chrześcijan. Mamy więc nadzieję, że także ten nowy błogosławiony będzie umocnieniem dla chrześcijan" - stwierdził.
Dodał, że ks. Macha - męczennik II wojny światowej - przypomina współczesnym, że naszą powinnością jest zmagać się o pokój. "Także pomoc charytatywna może być inspiracją dla młodych ludzi, że trzeba się angażować, a czasem nawet narazić" - zastrzegł.
Historyk dr Andrzej Grajewski przypomniał słowa z listu ks. Jana Machy do rodziny, napisanego w więzieniu, na cztery godziny przed wykonaniem wyroku śmierci: "Żyłem krótko na tym świecie, lecz uważam, że cel swój osiągnąłem. Nie rozpaczajcie, wszystko będzie dobrze. Bez jednego drzewa las lasem zostanie, bez jednej jaskółki wiosna też zawita, a bez jednego człowieka świat się nie zawali".
"Dla współczesnych nie było cienia wątpliwości, że jest to męczennik pracy charytatywnej, miłości bliźniego" - ocenił. Dodał, że o ułaskawienie ks. Machy starał się m.in. nuncjusz apostolski abp Cesare Orseni.
Jednak - według dr Grajewskiego - świadectwo ks. Machy było tak czytelne, że stanowiło zagrożenie dla okupanta. "Jak musiała jego świętość promieniować, że niemieckie władze uznały, że tu nie będzie miłosierdzia, choć przecież część jego grupy została skazana na karę więzienia czy obóz koncentracyjny" - mówił.
Dr Grajewski przypomniał, że ks. Macha mógłby zostać patronem sportowców, ponieważ był przed wojną wybitnym sportowcem - grał w piłkę ręczną w drużynie Azoty. "To był dużej klasy sportowiec, człowiek wielu talentów" - ocenił.
Postulator procesu beatyfikacyjnego ks. Jana Machy, ks. Damian Bednarski zaznaczył, że w sprawie beatyfikacji "Boża Opatrzność zaingerowała w sposób wyjątkowy". "Tak odczytuję fakt, że do postaci ks. Machy wrócono dopiero w 2012 r., nie wcześniej. Bo to, że chwilę wcześniej zostały przekazane cudownie odnalezione jego kazania, to, że rodzina nie ustała w przypominaniu tej postaci, to że reżyserka Dagmara Drzazga zainteresowała się tym kapłanem - to wszystko pokazuje na splot cudownych okoliczności" - ocenił.
Poinformował, że proces beatyfikacyjny oficjalnie rozpoczął się w uroczystość Chrystusa Króla w 2013 r. Positio, czyli dokument wykorzystywany w procesie beatyfikacyjnym, w którym znajdowały się dowody na to, że ks. Macha był męczennikiem, liczył ponad 400 stron. Ostatecznie papież Franciszek podpisał dekret o męczeństwie ks. Machy w listopadzie 2019 r.
Przypomniał, że podczas pobytu w więzieniu w Mysłowicach a następnie w Katowicach, ks. Macha był bestialsko bity i męczony. "Jeden z jego współpracowników w grypsach przekazywanych rodzinie pisał, że ciało ks. Machy było czarne jak węgiel od bicia" - zaznaczył.
Podkreślił, że zbudowani postawą ks. Machy byli nawet strażnicy więzienni. "Zachowało się świadectwo jednego z nich, który - widząc, że ks. Jan nie pomstuje na nich, ale przebacza im - powiedział: to jest albo święty albo idiota" - mówił.
Mszy beatyfikacyjnej, która odbędzie się 20 listopada o godz. 10 w katowickiej katedrze Chrystusa Króla, będzie przewodniczył prefekt spraw kanonizacyjnych kard. Marcello Semeraro. Uroczystości będą transmitowane na antenie TVP 1 oraz TVP 3 Katowice oraz w Radiu eM.
Ks. Jan Macha urodził się 18 stycznia 1914 r. w Chorzowie Starym. We wrześniu 1941 r. został aresztowany na katowickim dworcu. Podczas licznych przesłuchań był torturowany, ale się nie załamał.
17 lipca 1942 r. przed sądem specjalnym odbyła się rozprawa. Ks. Macha i kleryk Joachim Guertler zostali skazani na śmierć przez ścięcie. Wyrok wykonano przez ścięcie gilotyną 3 grudnia 1942 r. w katowickim więzieniu przy ul. Mikołowskiej. Do dziś nie jest pewne, gdzie wywieziono ciało duchownego. Prawdopodobnie spalono je w krematorium obozu Auschwitz. Gilotynę można dziś oglądać w Muzeum Śląskim w Katowicach.(PAP)
Autor: Iwona Żur