55 lat temu, 21 października 1966 r., w sali 17 Instytutu Historycznego UW odbyło się spotkanie w dziesiątą rocznicę przejęcia władzy przez Władysława Gomułkę. Przemówienie Leszka Kołakowskiego przeszło do historii jako niezwykle ostre podsumowanie dorobku „małej stabilizacji”.
Na początku lat pięćdziesiątych, w najmroczniejszym okresie polskiego stalinizmu, młody filozof Leszek Kołakowski był zdecydowanym zwolennikiem filozofii marksistowskiej. Słynął z niezwykle dokładnego egzaminowania studentów i pracowników naukowych, którzy musieli uczęszczać na wykłady z tego kierunku. „Marksizm mnie pociągał […] wydawał się oferować niesentymentalną wizję historii, w której nie tylko przeszłość była wytłumaczona, ale także przyszłość stawała się przejrzysta. […] Komunizm, jak sobie wyobrażałem, był pewną kontynuacją tradycji, która mi była bliska, a więc racjonalistycznej i kosmopolitycznej, tradycji swobodnej myśli” – wspominał profesor kilkadziesiąt lat później. Kołakowski atakował także Kościół i religię, którą zgodnie z poglądami Karola Marksa uważał za zabobon.
Z punktu widzenia intelektualistów, którzy z nadzieją spoglądali na wydarzenia lat 1955–1956, poglądy Kołakowskiego stanowiły sedno ich przekonania o możliwości zreformowania systemu komunistycznego w PRL.
Z początkiem odwilży po śmierci Stalina stopniowo filozof modyfikował swoje dotychczasowe poglądy. Z punktu widzenia stalinowskich dogmatyków doc. Leszek Kołakowski stawał się radykalnym „rewizjonistą”. Jednoznacznie krytykował dyktatorskie metody sprawowania władzy w państwie komunistycznym, uważał, że możliwe jest zbudowanie „socjalizmu demokratycznego”. Nie oznaczało to, że akceptował jakikolwiek inny światopogląd niż marksistowski, ale zakładał, że istnieje wiele dróg dochodzenia do zrealizowania tych idei. Z punktu widzenia intelektualistów, którzy z nadzieją spoglądali na wydarzenia lat 1955–1956, poglądy Kołakowskiego stanowiły sedno ich przekonania o możliwości zreformowania systemu komunistycznego w PRL.
Niektóre z wyrażanych przez niego poglądów mogły budzić głęboki niepokój władz partii, które niemal natychmiast po październiku 1956 r. przystąpiły do tłumienia prób dalszego reformowania systemu. „Intelektualiści nie są potrzebni partii komunistycznej po to, żeby zachwycać się mądrością jej decyzji, ale tylko po to, żeby jej decyzje były mądre. Są więc potrzebni komunizmowi jako ludzie wolni w myśleniu, a zbędni jako oportuniści” – pisał w opublikowanym w 1959 r. eseju „Kapłan i błazen. Rozważania o teologicznym dziedzictwie współczesnego myślenia”.
Zmianą w jego myśleniu było także docenienie chrześcijaństwa. W swoich artykułach podkreślał kluczowy wpływ religii na rozwój kultury Zachodu i wyraźnie sprzeciwiał się próbom jej wykreślenia ze współczesnej kultury. „Wszelka próba unieważnienia Jezusa, usunięcia go z naszej kultury pod pretekstem, że nie wierzymy w Boga, jest śmieszna i jałowa. Próba taka jest tylko dziełem ludzi ciemnych, którzy wyobrażają sobie, że sam prostacko zapisany ateizm nie tylko może wystarczyć jako pogląd na świat, może upoważnić […] aby dowolnie, wedle własnego doktrynerskiego zamysłu okrawać tradycję kulturalną z najżywotniejszych soków” – pisał w 1965 r., a więc u progu ataku władz komunistycznych na Kościół i jego wiernych. Dzięki swojej niezależności Kołakowski stawał się niezwykle popularny wśród studentów i pracowników naukowych Uniwersytetu Warszawskiego. Jego sposób myślenia kontrastował z coraz bardziej ograniczoną przez Gomułkę i jego otoczenie rzeczywistością połowy lat sześćdziesiątych.
Pod koniec roku 1963 w warszawskim środowisku intelektualnym rozważano, jaka powinna być reakcja na politykę władz wobec kultury. Kołakowski brał udział w spotkaniu w mieszkaniu Jerzego Andrzejewskiego, podczas którego pojawił się pomysł specjalnego memoriału do władz. List 34 z marca 1964 r. był pierwszym przejawem protestu środowisk intelektualnych przeciwko rządom Gomułki. Kołakowski nie podpisał listu, ponieważ w tym czasie przebywał w sanatorium przeciwgruźliczym w Otwocku.
W marcu 1965 r. Kołakowski ponownie naraził się władzom. Został mężem zaufania młodego rewizjonisty Karola Modzelewskiego, który wraz z Jackiem Kuroniem opublikował „List otwarty do członków PZPR”. Poddali w nim krytyce obowiązujący od października 1956 r. model funkcjonowania państwa i społeczeństwa PRL. Na rozprawę rewizyjną w Sądzie Najwyższym Kołakowski przygotował „Opinię w sprawie pojęcia wiadomości”, podpisaną również przez socjolog Marię Ossowską i filozofa Tadeusza Kotarbińskiego. „Odbierać ludziom studiującym zjawiska społeczne prawo do ich samodzielnej interpretacji to tłumić podstawowe źródło postępu umysłowego” – wyjaśniał. Było to wyzwanie rzucone komunistycznej cenzurze.
Półtora roku później, jesienią 1966 r., student historii na Uniwersytecie Warszawskim, twórca Klubu Poszukiwaczy Sprzeczności Adam Michnik, wpadł na pomysł organizacji dziesiątej rocznicy wydarzeń października 1956 r. Formalnie organizatorem dyskusji z udziałem Leszka Kołakowskiego, poświęconej odwilży, miał być Związek Młodzieży Socjalistycznej. Władze wydziałowe tej organizacji nie przewidziały możliwych konsekwencji tej inicjatywy. Spotkanie miało się odbyć 21 października 1966 r. w stosunkowo niewielkiej, mieszczącej nieco ponad 100 osób, sali numer 17 na trzecim piętrze ówczesnego Instytutu Historycznego UW. Do środka weszło ok. 200 osób. Większość stała, siedziała na podłodze, parapetach lub tłoczyła się przed wejściem. Wokół terenu uczelni zgromadzono znaczące siły milicji.
Wśród studentów było kilku tajnych współpracowników SB, jeden z nich posiadał zestaw do nagrywania. Dzięki niemu mamy częściowy zapis dyskusji. Duże jego fragmenty są całkowicie nieczytelne, m.in. ostatnie pięć minut wystąpienia. Jest to tym istotniejsze, że Kołakowski mówił bez notatek, posługiwał się tylko kartką, na której zapisał ważniejsze punkty swojej wypowiedzi.
„Proszę towarzyszy, myślę, że powiedzenie, iż świętujemy dziesięciolecie Października, nie będzie dokładne, ponieważ nie świętujemy go w nastroju specjalnie świątecznym, nie mamy ochoty na odświętną wesołość w tym gronie” – stwierdził na wstępie. Kołakowski rozpoczął od krótkiego streszczenia wydarzeń, do których doszło między śmiercią Stalina w marcu 1953 a październikiem 1956 r. Zauważył, że największą zasługą przemian po 1954 r. było zniesienie systemu terroru, ale dodał, że główną cechą systemu PRL pozostaje lekceważenie prawa. „W świadomości społeczeństwa prawo, w ogromnej swej części, istnieje po prostu jako narzędzie represji. […] Postulat odpowiedzialności władzy przed społeczeństwem, postulat rzeczywistego wpływu społeczeństwa na sposób sprawowania władzy, nie został wprowadzony w życie. Tymczasem jest on ściśle związany z możliwością krytyki i swobodą informacji. Jesteśmy krajem, gdzie nadal nie ma wyborów, nie ma żadnej swobody zrzeszeń, nie ma swobody krytyki, nie ma swobody informacji” – zaznaczył. Później mówił na temat konsekwencji tego stanu rzeczy dla kondycji społeczeństwa i stanu gospodarki. Szczególnie wiele miejsca poświęcił niedofinansowaniu badań naukowych i cenzurze. „Znajdujemy się w zadziwiającej sytuacji, w której wiadomości, jakie każdy może usłyszeć przez odkręcenie gałki od radia, w Polsce są drukowane w tajnych biuletynach z numerowanymi egzemplarzami” – mówił.
Po Kołakowskim przemawiał m.in. Krzysztof Pomian. Adam Michnik zaproponował przyjęcie rezolucji, ale ostrzeżenie wykładowców, m.in. prof. Stanisława Herbsta, poskutkowało odrzuceniem tego pomysłu. Po spotkaniu nie doszło do żadnych incydentów. Kilka dni później relacje ze spotkania były prezentowane w Radiu Wolna Europa.
W ciągu kolejnych miesięcy stopniowo ograniczano możliwość publikowania tekstów Kołakowskiego. Wreszcie, po wydarzeniach marca 1968 r., filozof został zwolniony z UW. W listopadzie tego samego roku wyjechał z PRL do Kanady. W 1971 r. na łamach paryskiej „Kultury” ogłosił tekst będący inspiracją dla późniejszej opozycji demokratycznej.
„Wszystko to się działo 33 lata temu i nie ma teraz znaczenia. P.S. W niektórych akademickich środowiskach uchodziłem po tym wydarzeniu za chuligana, który wdaje się w nieodpowiedzialne awantury i naraża uczelnię. Dziś nikt już tego nie potwierdzi” – napisał Kołakowski w charakterystycznym dla siebie stylu w liście do „Dziejów najnowszych” w 1999 r. Z pewnością wydarzenia z 21 października 1966 r. nie miały istotnego znaczenia dla dziejów PRL, ale wpłynęły na biografie ich uczestników, głównie Kołakowskiego. Reakcja PZPR była natychmiastowa. „Tow. Kołakowski głosi i propaguje koncepcje rewizjonistyczne negujące kierowniczą rolę partii w kształtowaniu polityki kulturalnej, dąży do przeciwstawienia partyjnej inteligencji młodzieży kierowniczym instancjom partii, usiłuje podważyć istotę demokracji socjalistycznej z pozycji liberalno-burżuazyjnych […] Uderza zbieżność argumentacji tow. Kołakowskiego na temat rzekomo zawiedzionych nadziei społeczeństwa, stagnacji życia gospodarczego i kulturalnego oraz braku wolności demokratycznych — z trwającym od dłuższego czasu atakiem przeciw Polsce Ludowej ze strony reakcji kościelnej i innych ośrodków wstecznictwa w kraju i za granicą” – głosiła uchwała Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej o wyrzuceniu Kołakowskiego z partii. 22 pisarzy będących członkami partii zaprotestowało przeciw tej decyzji. Kilkunastu, po rozmowach dyscyplinujących, usunięto z PZPR.
W ciągu kolejnych miesięcy stopniowo ograniczano możliwość publikowania tekstów Kołakowskiego. Wreszcie, po wydarzeniach marca 1968 r., filozof został zwolniony z UW. W listopadzie tego samego roku wyjechał z PRL do Kanady. W 1971 r. na łamach paryskiej „Kultury” ogłosił tekst będący inspiracją dla późniejszej opozycji demokratycznej. „Socjalistyczna forma niewoli nie może być usunięta częściowo ani redukowana stopniowymi reformami, lecz wymaga jednorazowego totalnego zniszczenia” – pisał w eseju „Tezy o nadziei i beznadziejności”. W 1977 r. ostatecznie rozstał się z marksizmem. W artykule „Epilog” w „Kulturze” napisał: „Marksizm był największą fantazją naszego stulecia”. Rok później ukazał się ostatni tom „Głównych nurtów marksizmu” Kołakowskiego, uznawanych za jedno z najważniejszych, obok m.in. „Archipelagu Gułag”, dzieł demaskujących zakłamanie systemu komunistycznego. (PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk/ skp /