Niemiecki dziecięcy obóz koncentracyjny to miejsce, które zrodziło się w chorym umyśle. Miejsce, które nigdy nie powinno powstać – powiedział Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak w Łodzi, w 79. rocznicę utworzenia takiego obozu w tym mieście.
W środę wieczorem w Łódzkim Domu Kultury odbyło się spotkanie ocalałych najmłodszych więźniów III Rzeszy. Zorganizowało je Muzeum Dzieci Polskich - Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi w 79. rocznicę utworzenia niemieckiego obozu koncentracyjnego dla polskich dzieci. Podczas spotkania odbyła się premiera filmu fabularyzowanego „Nauczono nas płakać bez łez...” w reż. Michała Floriańczyka oraz wydawnictwa, pierwszego w dorobku MDP-OT, pod tym samym tytułem.
Rzecznik Praw Dziecka, Mikołaj Pawlak, podkreślił, że piekła niemieckiego obozu dla polskich dzieci nie sposób sobie wyobrazić. "Dziecięcy obóz koncentracyjny, obóz śmierci dla najmłodszych to miejsce, które zrodziło się w chorym umyśle. Miejsce, które nigdy nie powinno powstać. Miejsce, które jest tak abstrakcyjnie złe, że trudno to wyrazić" - mówił podczas uroczystości Pawlak.
Muzeum Dzieci Polskich - Ofiar Totalitaryzmu (MDP-OT) powołano blisko pół roku temu, aby przywrócić pamięć o losach małych więźniów "Przemysłowej" - jak nazywano łódzki obóz od ulicy, gdzie się mieścił. "Kluczową sprawą będzie tu profesjonalnie opracowana publikacja naukowa. Musimy się oprzeć na źródłach, na badaniach. A ta historia będzie przedstawiona należycie, kiedy będziemy się odwoływać do konkretnych, znanych z imienia i nazwiska, dzieci" - mówił PAP dyrektor MDP - OT dr Ireneusz Maj
Były więzień niemieckiego obozu, Jerzy Jeżewicz, trafiła na Przemysłową, jako 2-latek, wraz ze starszym tylko o 1,5 roku bratem. „Był zakaz wspominania o tym obozie" - opowiadał 81-letni obecnie Jeżewicz. "Kiedy zapisywaliśmy się do związku więźniów obozów koncentracyjnych wyzywano nas od +gówniarzy+. Przez lata ludzie myśleli, że kłamiemy. Władze powojenne zlikwidowały pamięć o naszym obozie, najprawdopodobniej nie bez wiedzy Niemców" - wspominał.
"Ci, którzy do tego doprowadzili, byli często w Związku Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBoWiD), czyli utworzonej przez komunistów organizacji kombatanckiej. Szydzili z nas, obrzucali błotem" - powiedział PAP. "To byli ubecy z komunistycznej bezpieki, których jedyną zasługą kombatancką było +utrwalanie władzy ludowej+, czyli walka z patriotycznym podziemiem" - powiedział PAP Jeżewicz.
Teren utworzonego 1 grudnia 1942 r. niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dzieci został wyodrębniony z Litzmannstadt Ghetto. Okupanci więzili tam dzieci i młodzież polską od 6. do 16. roku życia, ale przywożone tam były także młodsze, nawet kilkumiesięczne dzieci. Pochodziły najczęściej z rodzin, które odmówiły podpisania volkslisty, były też dzieci osób wysłanych do obozów i więzień, a także młodzież walcząca z okupantem.
Dzieci z obozu przetrzymywane były w prymitywnych warunkach, niewolniczo procowały, były torturowane. Na młodych więźniach przeprowadzano badania rasowe. Dokładna liczba dzieci, które przeszły przez obóz, a także liczba ofiar nie jest znana. Mogło to być 2 a nawet 3 do 4 tysięcy uwięzionych i kilkaset zmarłych dzieci. Gdy 19 stycznia 1945 r. zakończyła się niemiecka okupacja w Łodzi, w obozie przebywało ponad 800 małoletnich więźniów. Po wojnie pamięć o obozie - jak podkreślają ocaleni - stopniowo obumierała.
W czerwcu tego roku minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński wspólnie z Rzecznikiem Praw Dziecka Mikołajem Pawlakiem oraz władzami Instytutu Pamięci Narodowej powołali Muzeum Dzieci Polskich - Ofiar Totalitaryzmu. Role muzeum, m.in. wystawiennicza, kulturalna, naukowa i edukacyjna będą miały na celu upowszechnianie wiedzy o tragicznym losie dzieci osadzonych w niemieckim obozie. Materiały MDP-OT w Łodzi rozesłane mają być do szkół i umieszczane w programach nauczania.
Muzeum funkcjonuje w tymczasowej siedzibie, która mieści się przy ul. Piotrkowskiej 90 w Łodzi. (PAP)
Autor: Hubert Bekrycht
hub/ aszw/