W najbliższy weekend, 4 i 5 grudnia, widzowie po raz pierwszy będą mogli wejść do nowego budynku Muzeum Fotografii w Krakowie (MuFo), przy ul. Rakowickiej 22A. Podczas bezpłatnych Dni Otwartych będzie możliwość zobaczenia z przewodnikami świetnie zaprojektowanych wnętrz instytucji, wzięcia udziału w debatach, a także obejrzenia wystawy „Tu zaszła zmiana”. Składają się na nią prace 17 artystów, znajdujące się w kolekcji placówki.
O jakich zmianach opowiada ekspozycja i jak wpisuje się w kontekst oddanego właśnie do użytku obiektu, mówi kuratorka wystawy Monika Kozień.
„Tu zaszła zmiana” to tytuł prezentowanej w MuFo wystawy. O jaką zmianę chodzi?
Monika Kozień: Tworząc tę ekspozycję, miałam na myśli bardzo różne zmiany. Przede wszystkim chciałam pokazać zmiany, jakie dokonały się w Polsce po 2000 roku w dziedzinie wizualności. Ta cezura nie jest przypadkowa. Oczywiście wiąże się z przełomem wieków, ale też z coraz większą popularnością fotografii cyfrowej i digitalizacji, dzięki czemu działania na obrazie stały się łatwiejsze i bardziej powszechne.
Jak artyści zaczęli wykorzystywać nowe techniki?
Monika Kozień: Na rynek sztuki wkroczyło wówczas pokolenie twórców, które nie odbierało cyfryzacji i digitalizacji jako nowinki technologicznej. Ten rodzaj fotografii stanowił dla nich środowisko naturalne. Ich bardziej interesowało wykorzystanie tych technik w nowatorskim spojrzeniu na świat, czemu starałam się dać wyraz na tej wystawie. Podzieliłam ją na dwie części, choć na pierwszy rzut oka jest to może niezauważalne, gdyż jedna płynnie przechodzi w drugą. Po jednej stronie możemy przyjrzeć się otoczeniu człowieka, a po drugiej jemu samemu.
Jakie otoczenie interesuje zaproszonych artystów?
Monika Kozień: Najogólniej rzecz ujmując jest to Polska po 1989 r. Ale zaczynamy od spojrzenia na odchodzący PRL, co pokazuję na przykładzie fotografii Nicolasa Grospierre’a. Widzimy na niej mało atrakcyjną architekturę, bloki z wielkiej płyty i tzw. biurowce Lipsk, które bardzo dużo mówią o nas i o micie modernizmu. Jego architektura miała być bardzo regularna, a człowiek miał się w nią wkomponowywać. Podkreślają to rytmy pionów i poziomów. Ale gdy przyjrzymy się bliżej prezentowanym tutaj budynkom, zauważymy, że ten idealny układ architektoniczny nie nadawał się do życia. Dlatego ludzie zakłócali go swoim indywidualizmem, na przykład dekorując okna różnymi ozdobami.
Słynne zdjęcia Nicolasa Grospierre’a zestawione zostały z pocztówkowym wizerunkiem Polski.
Monika Kozień: Zdjęcie z cyklu „Pogoda ładna aż żal wyjeżdżać” Mikołaja Długosza przedstawia plażę nad Bałtykiem. To jest obraz Polski jak z albumu, prosto z kupionej w kiosku widokówki. Kompletnie odmienny od tego, jaki proponuje pokazywana obok fotografia Szymona Rogińskiego. On wynajdywał miejsca, gdzie według przekazów widziano UFO. Fotografując je w nocy wydobywał obraz dziwnej Polski, żyjącej według własnych reguł.
Niepokój budzą też zdjęcia Wojciecha Wilczyka i Weroniki Gęsickiej.
Monika Kozień: Dzięki fotografiom Wilczyka wchodzimy w świat katastrofy, rozsypki świata. Widzimy tu niegdysiejsze ewangelickie kościoły na Dolnym Śląsku. Na ich przykładzie możemy zrozumieć, co się dzieje z otoczeniem człowieka, kiedy zmienia ono swoją funkcję, stając się tak jak tutaj ruiną. Te zdjęcia są rzeczywiście bardzo niepokojące, tak jak prace Weroniki Gęsickiej. Tylko że ta artystka burzy nasz spokój w trochę inny sposób. Jej prace na pierwszy rzut oka wydają się bardzo przyjemne. Dopiero jak zaczynamy się im przyglądać, to miłe wrażenie zaczyna nam się rozpadać, pokazując, że w tym świecie coś przestało działać. Tak jak na zdjęciu, na którym widzimy chłopców w sali gimnastycznej. Dzieci stoją w kilku rzędach, trzymając ręce na biodrach. Jednak gdy dłużej zatrzymamy na nich wzrok, dociera do nas, że ich sylwetki do siebie nie pasują, jedna zachodzi na drugą, sprawiając wrażenie kalekich.
Idąc w głąb wystawy widzimy już totalnie rozsypany świat. Co dzieje się na prezentowanych tu zdjęciach?
Monika Kozień: Pokazujemy na nich, jak po 2000 roku ważny w fotografii stał się fotomontaż. Wyniknął on ze zmęczenia światem, zmęczenia rzeczywistością. Twórcy sięgali po niego, żeby odreagować. Świetnie widać to na przykładzie prac Bogusława Bachorczyka, który kupił zdjęcia od przygodnego handlarza pod krakowską halą targową. Okazało się, że przedstawiają one Skopie z lat 60., po trzęsieniu ziemi, które miało tam wówczas miejsce. Bachorczyk na swoich kolażach zaludnił te zdjęcia współczesnymi postaciami, zmieniając ich kontekst, ale nie odchodząc od katastroficznej aury.
Możemy od nich przejść do drugiej części wystawy. W jaki sposób tutaj pokazany jest człowiek?
Monika Kozień: Tu podkreślamy fakt, że po 2000 roku ważna była jednostka, jej indywidualność. Nie ma tutaj dużych zdjęć zbiorowych. Za to człowiek jest traktowany przedmiotowo, tak jak na zdjęciach Maurycego Gomulickiego. Artysta dokonał pewnego rodzaju inwentaryzacji człowieka, podzielił go na części. Z kolei Mikołaj Długosz, wykorzystując fotografie znalezione na Allegro, pokazał ludzi sprzedających towary, które prezentują oni na swoim ciele. Stają się przez to wieszakami, manekinami. Przykładem przedmiotowego traktowania człowieka przez samego siebie są też selfie. Pokazujemy tu serię malarskich selfie Bartosza Wajera. Wyciąga on na nich najbardziej charakterystyczne cechy tej fotografii - jakieś robione przez ludzi dzióbki, wyginanie się. Te obrazy są pokazywane w formie znanej z Instagrama mozaiki. Dzięki temu widzimy degradację człowieka.
Obrazy Wajera to nie jedyne pokazywane na wystawie prace, które nie są czystą fotografią.
Monika Kozień: Tak, przedstawiamy też bardzo interesującą instalację Roberta Kuśmirowskiego, którego jednym z głównych tematów jest podróż w czasie do przeszłości. Praca ta składa się ze starych zdjęć z XIX i początku XX wieku, będących czymś w rodzaju autoportretu artysty, który obsadza sam siebie w różnych rolach. Tworzy w ten sposób swoje nowe tożsamości, uwiarygadniając opowiadaną historię.
Czy takie połączenie różnych sztuk z fotografią, pokazuje nowy kierunek, w jakim podąża MuFo?
Monika Kozień: Tak, muzeum jest w momencie dużych przemian, nie tylko związanych z nowym budynkiem, w którym się znalazło. Dlatego wystawą „Tu zaszła zmiana” starałam się wpisać w nowe myślenie o MuFo, w którym zamierzamy łączyć fotografię z różnymi innymi gatunkami sztuki współczesnej.
Rozmawiała: Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: Muzeum Historii Polski