20 lat temu uratowana została Krzywa Wieża w Pizie, której groziło zawalenie z powodu powiększającego się przechyłu. Przed czwartkowymi uroczystościami rocznicy zakończenia prac podkreśla się, że „czarodziejem”, który ocalił zabytek jest profesor Michele Jamiolkowski z Turynu.
"Wieża jest uratowana"- te słowa padły 15 grudnia 2001 roku wraz z ponownym otwarciem romańskiej budowli dla zwiedzających po latach skomplikowanych prac.
Według ekspertów 20 lat później 53-metrowa wieża licząca 295 schodów jest w dobrym stanie i wyprostowała się prawie o pół metra. Po zakończeniu robót czuwający nad nimi międzynarodowy zespół specjalistów na czele z profesorem Jamiolkowskim dał zabytkowi 300 lat gwarancji.
"Wieża jest nadal pilnie obserwowana"- powiedział inżynier Roberto Cela z urzędu nadzoru nad zabytkami, stojącymi na Placu Cudów w Pizie. Kilka razy w roku komitet ten analizuje dane z monitoringu dzwonnicy katedralnej, której budowa zakończyła się po dwóch wiekach w 1372 roku.
W niedalekiej przyszłości planuje się też obserwację drogą satelitarną, co uzupełni klasyczny sposób monitoringu i dane napływające z zainstalowanych czujników.
Kolejne etapy ratowania konstrukcji zostaną zaprezentowane podczas czwartkowej uroczystości, zorganizowanej przez urząd nadzoru oraz władze miasta w Toskanii.
Dziennik "Corriere della Sera" przypomina się, że przed dwiema dekadami najbardziej zadowolony z efektu prac, polegających na umocnieniu podstawy wieży był 89-letni obecnie profesor Michele Jamiolkowski- urodzony niedaleko Lwowa profesor Politechniki w Turynie, inżynier budownictwa i geotechnik. Gazeta nazwała go "czarodziejem".
To on, dzisiaj honorowy obywatel Pizy, od 1990 roku stał na czele międzynarodowej komisji, której zadaniem było uratowanie coraz bardziej zagrożonego zabytku.
Profesor, nazywany też we Włoszech "człowiekiem, który uratował Krzywą Wieżę" powiedział PAP trzy lata temu, że gdy powstał jego komitet, budowla stale się przechylała.
„To zaś znaczyło, że gdyby nachylenie doszło do pewnej granicy, wieża zawaliłaby się. Chodziło zatem o to, by zahamować przechył i go trochę zmniejszyć” – wyjaśnił.
Michele Jamiolkowski ujawnił, że plany ustabilizowania budowli nie uwzględniały jej wyprostowania.
„To było zabronione, bo jej nachylenie jest jednym z symboli Włoch. Po drugie znacznie zmniejszenie nachylenia zredukowałoby też liczbę ludzi przyjeżdżających do Pizy. Otrzymaliśmy zalecenie, by przechył zmniejszyć o 10 procent. Trochę przekroczyliśmy ten limit. Obecnie wieża jest nie tylko zupełnie stabilna, ale także zmniejsza przechył milimetr na rok, a to dla nas bardzo pozytywny sygnał” – zauważył.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ jm/