Pan Bóg potrafi czynić dobro, wykorzystując nawet najbardziej brutalne, agresywne, złe zachowania ludzi - podkreślił metropolita łódzki, abp. Grzegorz Ryś w homilii wygłoszonej na pasterce, która odbyła się w odbudowywanym po pożarze kościele w łódzkich Mileszkach.
Nie w archikatedrze - jak w poprzednich latach - lecz w nieukończonym jeszcze, odbudowywanym po pożarze kościele pw. św. Doroty i św. Jana Chrzciciela w Mileszkach metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś odprawił tegoroczną pasterkę.
Nawiązując do Ewangelii, arcybiskup mówił o cesarzu Oktawianie Auguście, zarządzającym spis ludności - w tym Żydów, bo Ziemia Święta była wówczas podbita przez Rzymian. Zdaniem kapłana, cesarz w sposób brutalny chce tym zarządzeniem pokazać swoją władzę i potęgę Rzymu; liczy swoich poddanych jak pasterze swoje owce. Z drugiej strony abp. Ryś zwraca uwagę, że decyzja cesarza służy zamysłom bożym, bo dzięki niej Józef i Maryja wędrują do Betlejem i tam rodzi się Mesjasz, jak ogłaszały to proroctwa.
"Pan Bóg potrafi czynić dobro, wykorzystując nawet najbardziej brutalne, agresywne, złe zachowania ludzi. Potrafi pisać prosto po bardzo krzywych liniach, jakie człowiek stawia. Myślę o tym, jakie dobro może dokonywać się tu, w tym miejscu. Oczywiście to żadne szczęście - to jest dramat, pożar tego kościoła, jego zniszczenie - znacie ten dramat lepiej ode mnie, zwłaszcza że doszło do niego niedługo po dopiero co ukończonej renowacji świątyni" - zaznaczył metropolita.
Podkreślił jednocześnie, że to wszystko już się stało, natomiast na tym dramacie pan Bóg może zbudować jakieś wielkie dobro.
"Może was zebrać jeszcze bardziej jako wspólnotę ludzi wierzących; może jeszcze bardziej uświadomić wam, jak wielkim dobrem jest świątynia, jakim jest ważnym znakiem. Może też uświadomić to, że najważniejszą świątynią, jaką Bóg kocha, w jakiej mieszka z największą radością i satysfakcją, jest człowieczeństwo każdej i każdego z was - wy jesteście świątyniami Boga. W takim momencie, gdy świątyni brakuje, człowiek może sobie uświadomić to, co najbardziej istotne. Zapraszam do refleksji, która jest pełna radości i nadziei" - mówił.
Metropolita łódzki podkreślił zaangażowanie parafian z Mileszek, którzy w ciągu kilku dni tak przygotowali miejsce, będące wciąż placem budowy, że można było odprawić w nim mszę św.
"Ja też bardzo chciałem tu być dzisiaj na pasterce. Ufam - i bardzo wam tej ufności życzę - że wokół tej odbudowy, tego wielkiego waszego wysiłku, powstanie na nowo mocny kościół, z żywych kamieni, jakimi wy jesteście. Ten czas oczekiwania na świątynię skonsoliduje was i uczyni świątyniami Boga, bardziej świadomymi tego, co najważniejsze" - dodał.
Arcybiskup mówił też o znakach, jakimi mieli kierować się pasterze zmierzający do Zbawiciela - anioł powiedział im, że znajdą dziecię owinięte w pieluszki i złożone w żłobie.
Starożytny kościół wskazywał, że Jezus złożony w żłobie pokazuje się nam jako pokarm - to znak, że kiedyś stanie się dla nas chlebem. (...) Bóg nas zbawia w ten sposób, że nas karmi sobą. Warto nad tym przez chwile pomyśleć - kiedy Bóg nas karmi, każdy z nas staje się silny; pokarm jest po to, by każdy z nas wzmocnił się wewnętrznie, po to, by człowiek był zdrowy i silny, by mógł stawić czoła rozmaitym okolicznościom. Ten pokarm - ciało i krew Chrystusa - jest szczególny, bo mamy takie poczucie, gdy go spożywamy, że ten pokarm przemienia nas w siebie. To jest coś niezwykłego - mieć doświadczenie Bożego życia w sobie, mieć poczucie, że krew Jezusa płynie w moich żyłach, że jednoczę się z Chrystusem, wchodząc z nim w komunię ciała i krwi - to dla człowieka źródło wielkiej siły" - wyjaśnił abp. Ryś.
Jak zaznaczył, zbawienie dokonuje się w ten sposób, że Pan nas wzmacnia, natomiast człowiek ma pokusę, by zbawienie polegało na tym, że Pan zmienia wszystko na zewnątrz. "Spożywamy Chrystusa i stajemy się dojrzali, mężni, stajemy się dorośli i możemy stawiać czoła rozmaitym okolicznościom, a nie czekać na Jezusa, aby nam to wszystko zmieniał, cudownie skinieniem różdżki czarodziejskiej" - dodał.
"Od tej pasterki nie zmieni się to, że nie będziemy się bali wojny, która lada chwila może się wydarzyć na Wschodzie. Nie zmieni się to, że w Polsce ludzie są ze sobą pokłóceni do granic ostatecznych ani to, że jest inflacja, covid, ale wszyscy możemy wyjść z niej innymi ludźmi. Wszyscy możemy wyjść inni dlatego, ze spożywamy pokarm, jakim jest dla nas Bóg i to jest zbawienie, że wychodzisz napełniony nim i stajesz wobec wszystkiego złego dookoła i potrafisz chodzić po falach, które normalnie by cię zatopiły - a ty żyjesz" - podkreślił metropolita.
Jak objaśnił, żłób - według niektórych ojców Kościoła - jest też symbolem ludzkiego grzechu, dlatego, że jak zwierzęta wracają do żłobu, by zjeść, tak człowiek wraca do swojego grzechu.
"Bóg powinien być w pięknych kościołach, a on chce być w stajni, bo przychodzi po to, by zmagać się z naszym grzechem. Pan nas zmienia wewnątrz, bo problemy, jakie mamy, też są w nas. To my musimy być zmienieni, bo to my jesteśmy źródłem problemów w świecie - nie zewnętrzne okoliczności. Zło, które dzieje się dookoła, ostatecznie zawsze ma źródło w ludzkim grzechu" - zauważył abp. Ryś.
Zdaniem metropolity najważniejszym słowem w odczytanej w sobotę Ewangelii było "dzisiaj".
"+Dzisiaj narodził się wam Zbawiciel+. Nie rozważaliśmy tego słowa po to, by myśleć o tym, co było 2 tys. lat temu albo by poczekać na spełnienie tego słowa następne 10 lat. Albo żeby mówić jak św. Augustyn do pana Jezusa +jutro, jutro, jutro, tylko nie dzisiaj+. Pan chce nas zbawiać dzisiaj. Dzisiaj się nam daje zjeść. Dzisiaj się nie godzi z naszym grzechem i chce nas wyzwolić z tego zła, które nosimy w sobie. Dzisiaj daje nam możliwość tak urosnąć wewnętrznie, aby to zło, które popełniamy nas nie zabiło" - zaznaczył abp. Ryś.
Do pożaru, w którym zniszczeniu uległ XVIII-wieczny kościół w Mileszkach, doszło w 2015 roku. Świątynia z 1766 r., zbudowana w z bali modrzewiowych i pokryta gontem, była jednym z najcenniejszych i najstarszych zabytków w Łodzi. Wśród zabytkowego wyposażenia świątyni były m.in. trzy ołtarze późnorenesansowe z początku XVII w., trzy rzeźby gotyckie z początku XV w., ołtarze boczne z barokowymi obrazami św. Anny i św. Walentego czy cztery barokowe konfesjonały. Wszystko to doszczętnie spłonęło. Obecnie świątynia jest odbudowywana pod nadzorem konserwatora; jej rekonstrukcja ma potrwać jeszcze co najmniej rok.(PAP)
Autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska
agm/ sp/