Oddziały przygotowawcze stworzono dotąd dla ponad 20 tys. dzieci ukraińskich – poinformował w piątek szef MEiN Przemysław Czarnek.
"Coraz więcej oddziałów przygotowawczych powstaje. W ramach zajęć jest tam 20 godzin tygodniowo lekcji w klasach 1-3 i 23 godziny w klasach starszych. Minimum wymogu, jakie stawiamy to, co najmniej sześć godzin języka polskiego. Pozostałe przedmioty są w zależności od możliwości kadrowych i organizacyjnych szkół” – podał minister na antenie Radia Wnet.
"Głównie stawiamy tam na naukę języka polskiego po to, że jeśli sytuacja zmusi do tego ukraińskich rodziców, czy opiekunów, dzieci mogły wejść na stałe do polskiego systemu edukacji za kilka miesięcy, od 1 września. Jeśli daj Boże, działania wojenne zakończą się w bliższej perspektywie, to dzieci wrócą do swojego systemu, ale z jakąś znajomością języka polskiego" – wskazał.
Minister edukacji i nauki był pytany m.in. o to, co z maturzystami z Ukrainy, którzy w Polsce znaleźli schronienie po rosyjskiej inwazji na ich kraj. "Dzieci, które są w ukraińskim systemie oświaty będą poddane regułom, które są na Ukrainie. Jeśli wchodzą do polskiego systemu oświaty, są poddawane polskiemu systemowi i przepisom tam obowiązującym” – wskazał minister.
Przypomniał, że wydłużony został okres składania deklaracji dla ukraińskich uczniów ws. przystąpienie do matury polskiej. Wyjaśnił, że planowane jest m.in. przetłumaczenie zadań z matematyki, możliwe będzie udzielenie odpowiedzi w języku ukraińskim. Przewidziano również wydłużenie czasu na egzaminie z języka polskiego. „Takie dodatkowe elementy wchodzą w grę. Nie ma dodatkowych przywilejów” – wskazał.
"Jeśli młodzież ukraińska chce być dalej w systemie ukraińskim i być poddana przepisom maturalnym ukraińskim, może to robić i zdecydowana część młodzieży to robi bo jest w systemie zdalnym ukraińskim” – powiedział.
Szef MEiN wskazał, że odwiedza szkoły i widzi, jak zajęcia dla dzieci z Ukrainy są w szkołach, zarówno w oddziałach przygotowawczych, jak i klasach.
„Problemy są różne. Z naszego punktu widzenia i z punktu widzenia wielu nauczycieli, najlepszym sposobem przyjmowania do polskich szkół ukraińskich dzieci, które nie rozumieją języka polskiego, a to przytłaczająca większość, jest tworzenie klas ukraińskich” – ocenił. Dzieci we własnym środowisku – jak mówił - czują się lepiej, nie mają dodatkowego stresu związanego z bariera językową.
"Wszystko zależy od indywidulanych decyzji dyrektora szkoła, rady pedagogicznej, organu prowadzącego. Wszystko też zależy od sytuacji. Jeśli jest dwoje dzieci czy sześcioro (…) to trudno z nich zrobić oddział przygotowawczy” – wskazał.
Minister mówił, że "podczas wizyt w szkołach widział jak znakomicie dzieci polskie zachowują się w stosunku do ukraińskich i piękną odpowiedź dzieci ukraińskich”. Akcentował, że nie było to zrobione na pokaz, bo takie informacje spływają z wielu placówek. "Możemy być dumni z polskich dzieci i młodzieży” – mówił.
Szef MEiN wskazał, że pojawił się apel o tworzenie oddziałów przygotowawczych także w infrastrukturze poza szkolnej, tam gdzie placówki są przepełnione, szczególnie w wielkich miastach – m.in. w Warszawie i Krakowie.
"Warszawa, Kraków to są miejsca w których mamy mnóstwo uchodźców i tam jest najwięcej dzieci. Oddziały przygotowawcze mogą funkcjonować także w strukturze pozaszkolnej nie ingerując w polską oświatę" - stwierdził.
"Założenie jest takie, by tak elastycznie postępować, by polskie dzieci w polskim systemie oświaty – ponad 4 mln 600 tys. – mogło normalnie kontynuować proces edukacyjny” – oświadczył Czarnek. (PAP)
Autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl
ktl/ mhr/