W polsko-ukraińskiej szkole w Przemyślu uczy się 325 uczniów z Ukrainy. Nie dzielimy dzieci na te, które znają język polski lub nie, nauczyciele uczą równocześnie w języku polskim i ukraińskim – mówi PAP nauczycielka Maria Fisak.
Polsko - ukraiński Zespół Szkół Ogólnokształcących numer 2 im. Markiana Szaszkewicza w Przemyślu to jedna z pięciu szkół ukraińskiej mniejszości narodowej w Polsce i jedyna w województwie podkarpackim. W ramach zespołu działa oddział przedszkolny, szkoła podstawowa i liceum ogólnokształcące.
"Wyzwaniem dla nauczycieli jest niwelowanie różnic programowych, bo dzieci, które do nas przyjeżdżają między innymi z Kijowa, Mariupola czy Odessy są na różnym poziomie nauczania i w różnym wieku" - powiedziała Maria Fisak, nauczycielka matematyki i muzyki z 30-letnim stażem. Dodała, że najbardziej widoczne różnice są pomiędzy uczniami z czwartej i szóstej klasy.
Od momentu wybuchu wojny na Ukrainie szkoła w krótkim czasie niemal podwoiła liczbę uczniów w klasach. Przed wojną to było 180 uczniów, a teraz jest ich 325. W lekcjach udział biorą uczniowie polscy i ukraińscy, a nauczyciele uczą jednocześnie w dwóch językach polskim i ukraińskim.
W ocenie Fisak podziały dzieci na te, które znają język polski i te, które się go dopiero uczą "nie mają sensu, bo dzieci szybko się osłuchują z językiem i zaczynają mówić po polsku, a takie podziały nic nie wnoszą".
"Przez to, że mówimy wymiennie, trochę po polsku i trochę po ukraińsku to mamy szansę porozumieć się z tymi uczniami. Często na lekcjach, tłumacząc jakieś zagadnienia dzieci mi pomagają, bo z wieloma rzeczami są już osłuchane i wiedzą co chcę przekazać" - podkreśliła Fisak. "Podpowiadają jak jest licznik, mianownik po ukraińsku, dzięki temu są zaangażowane, czują się potrzebne i ważne. Jeżeli chodzi o matematykę to wykonywanie działań jest zrozumiałe, ale w przypadku geometrii to jest już inne nazewnictwo i pomocne będzie rysowanie i pokazywanie" - stwierdziła.
Nieco inaczej wygląda sytuacja z nauką języka polskiego, gdzie wymagany jest czas na poznanie go i osłuchanie się z nim. Dlatego w szkole utworzono oddziały przygotowawcze, których celem jest nauczenie dzieci i młodzieży języka polskiego i przyzwyczajenie ich do polskiego systemu nauczania. W tych oddziałach uczniowie mają dziewięć godzin nauki języka polskiego w ciągu tygodnia.
"Najtrudniejsze były pierwsze tygodnie po wybuchu wojny, kiedy przyjeżdżały do nas dzieci, które nigdy nie słyszały języka polskiego i nie widziały polskich liter. Zazwyczaj ci uczniowie na lekcjach siedzieli i tylko słuchali, bo nie można było z nimi w żaden sposób pracować" - tłumaczyła w rozmowie z dziennikarką PAP Anna, nauczycielka języka polskiego.
Jak dodała, praca z takimi uczniami wygląda jak nauka języka obcego od podstaw. "Uczymy się alfabetu, miesięcy, dni tygodnia, jak się przywitać, zapytać o godzinę. Dzieci są ciekawe polskiej kultury, chcą się uczyć, są zainteresowane, co bardzo nas cieszy, bo zdecydowanie się lepiej pracuje z takimi uczniami" - powiedziała. "To, co zauważyłam rozmawiając z dziećmi, to fakt, że traktują naszą szkołę trochę jak poczekalnię. Cały czas podkreślają, że są tu tylko na chwilę i głęboko wierzą, że zaraz wrócą do domu, a pobyt w naszej szkole będzie tylko wspomnieniem" - podsumowała Anna. (PAP)
Autorka: Agnieszka Gorczyca
ag/ agz