Po Świętach Wielkanocnych ankieterzy zapytają olsztynian, co zrobić z dawnym pomnikiem wdzięczności Armii Czerwonej, nazywanym „szubienicami” – zapowiedział magistrat. Protesty przeciwko dalszemu pozostawianiu tego pomnika wzmogły się po rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Badanie telefoniczne na grupie reprezentatywnej 1 tys. mieszkańców Olsztyna przeprowadzi w dniach 19-28 kwietnia jedna z pracowni zajmujących się badaniem opinii publicznej. Wyniki mają być znane w połowie maja.
"Ankieterzy zapytają, czy zdaniem mieszkańców pomnik powinien pozostać na obecnym miejscu, a jeśli tak, to czy powinien być uczytelniony i czy nazwa powinna zostać zmieniona. Jeśli natomiast mieszkańcy nie będą chcieli, by pomnik pozostał, to ankieterzy zapytają, gdzie powinien zostać przeniesiony" - przekazał olsztyński ratusz.
Odsłonięty w 1954 r. Pomnik Wdzięczności dla Armii Czerwonej stoi w reprezentacyjnym miejscu centrum Olsztyna. Na początku lat 90. jego oficjalną nazwę zmieniono na Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińskiej i Mazurskiej, a obiekt - wykonany według projektu Xawerego Dunikowskiego - został wpisany do rejestru zabytków.
Protesty przeciwko pomnikowi wzmogły się po agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz ogłosił wtedy, że nie wyobraża sobie, żeby pomnik nadal stał w przestrzeni publicznej. Podkreślał, że "dzisiejsza, zbrodnicza, putinowska Rosja odwołuje się do tradycji Armii Czerwonej".
Grzymowicz wystąpił wówczas o wykreślenie obiektu z rejestru zabytków, a ratusz opublikował komunikat "Prezydent za rozbiórką +szubienic+". Jednak obecnie stanowisko prezydenta Olsztyna nie jest już takie jednoznaczne.
"Tak ważna decyzja powinna zostać dobrze przemyślana i szeroko przedyskutowana. Z uwagi na dramatyczne wydarzenia, jakie rozgrywają się teraz za naszą wschodnią granicą, jesteśmy teraz pełni emocji, a one mogą być złym doradcą. I dlatego postanowiłem zasięgnąć opinii ekspertów w tej sprawie" - wyjaśnił Grzymowicz.
W sprawie dalszych losów "szubienic" spotkał się on z przedstawicielami historyków, architektów, społeczników i kombatantów. Według magistratu, dyskusja pokazała, że "społeczeństwo jest bardzo podzielone", a większość uczestników spotkań z prezydentem była przeciwna usunięciu pomnika.
Jak podał magistrat, uważają oni, że "pomnik jest symbolem naszej przeszłości i choć była ona trudna i bolesna to powinien on pozostać w krajobrazie Olsztyna i służyć jako świadectwo pamięci". "W związku z tym należy ten monument należycie uczytelnić i umieścić przy nim tablice lub też inne instalacje, które opowiadałyby o naszej historii. Wśród postulatów była też zmiana nazwy na taką, która mówiłaby o wojnie i krzywdzie, jaką wyrządzili naszym rodakom sowieci" - relacjonowały miejskie służby prasowe.
Wcześniej o "dotrzymanie publicznie złożonej obietnicy" i usunięcie pomnika apelowali do Grzymowicza dawni działacze opozycji antykomunistycznej. O działanie i niezwłoczne podjęcie decyzji o usunięciu pomnika z przestrzeni publicznej zwrócił się do prezydenta Olsztyna również wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński.
Według ministerstwa, procedura skreślenia zabytku z rejestru jest procesem długotrwałym i wymagającym spełnienia wielu wymogów. Tymczasem pomnik mógłby zostać przeniesiony bez pozbawiania go ochrony konserwatorskiej. Dlatego minister rekomenduje władzom Olsztyna natychmiastowe wystąpienie do wojewódzkiego konserwatora zabytków o zgodę na demontaż i przeniesienie pomnika. MKiDN proponuje przeniesienie obiektu do Muzeum PRL-u w Rudzie Śląskiej, stworzonego przez Fundację "Miniona Epoka". Resort deklaruje pokrycie kosztów demontażu i transportu oraz opracowania niezbędnej dokumentacji konserwatorskiej.
Olsztyński pomnik nazywany jest potocznie "szubienicami", z powodu charakterystycznego kształtu: dwóch granitowych pylonów symbolizujących otwarty łuk tryumfalny. Poza postacią czerwonoarmisty ze sztandarem, na pomniku wykute są sceny walki i socrealistyczne symbole oraz sierp i młot.
Po wybuchu wojny, na jednym z pylonów zawieszono płachtę w niebiesko-żółtych barwach z hasłem "Solidarni z Ukrainą", a na pomniku pojawia się coraz więcej wykonanych czerwoną farbą napisów potępiających rosyjską agresję.(PAP)
autor: Marcin Boguszewski
mbo/ pat/