Polscy i białoruscy historycy zebrali się w piątek w Mińsku na wspólnej konferencji poświęconej 150. rocznicy powstania styczniowego. W otwarciu obrad uczestniczył szef Kancelarii Prezydenta RP minister Jacek Michałowski.
Podczas jednodniowych obrad w siedzibie polskiej ambasady około 20 historyków będzie mówić o tradycjach powstania styczniowego w polskiej i białoruskiej myśli politycznej i wojskowej oraz o wymiarze narodowym tego zrywu. Konferencję zorganizowały Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, ambasada RP, a także Instytut Polski w Mińsku.
Otwierając konferencję ambasador Leszek Szerepka podkreślił, że dla ambasady Polski w Mińsku sprawy historyczne mają priorytetowe znaczenie. "Uważamy, że jest to baza budowania porozumienia między Polską i Białorusią w przyszłości. Chcielibyśmy stworzyć wolną platformę, gdzie można swobodnie się wypowiedzieć, niezależnie od tego, jakie mamy poglądy" – podkreślił.
Jak oceniają historycy, podczas powstania doszło do ponad tysiąca starć, w których zginęło po stronie powstańczej kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Zryw został w 1864 roku stłumiony przez władze carskie, po czym nastąpiła fala surowych represji oraz wzmożona rusyfikacja.
Minister Michałowski zauważył zaś, że "postacie takie jak (Romuald) Traugutt czy (Konstanty) Kalinowski symbolizują coś, co jest dla nas niezwykle ważne – bliskość losów Polaków i Białorusi".
Niezależny białoruski historyk, prof. Aleś Smalanczuk powiedział PAP, że piątkowa konferencja jest ważna, bo wprawdzie "wydawałoby się, że na ten temat już dawno wszystko napisano, ale podczas dyskusji nagle okazuje się, że są rzeczy nieopisane, a nawet jeśli opisane, to nieprzemyślane". Jedną z kwestii wartych przemyślenia jest według niego to, że najnowsza historiografia powstania styczniowego jest rozbita na trzy części: "Białorusini badają powstanie na Białorusi, Polacy – w Polsce, a Litwini – na Litwie. Praktycznie brak prac, które próbowałyby pokazać, że było to jedno powstanie, a nie trzy osobne" - zaznaczył historyk.
W tym kontekście zwrócił uwagę, że powstanie styczniowe na Białorusi nazywane jest powstaniem Konstantego Kalinowskiego, od nazwiska przywódcy zrywu na terenie Białorusi i Litwy. "Można zrozumieć, dlaczego tak jest, ale absolutnie nie odpowiada to rzeczywistości. To jeden z poważnych problemów" – podkreślił.
Inny białoruski historyk Ihar Mielnikau wyraził pogląd, że konferencja stanie się "próbą zbliżenia stanowisk Białorusinów i Polaków". Dodał, że takie obrady pomagają odkryć nowe źródła, co tworzy podstawy dla dalszych badań.
Powstanie styczniowe rozpoczęło się w Warszawie 22 stycznia 1863 roku Manifestem Tymczasowego Rządu Narodowego, czyli organu władz powstańczych. Objęło tereny zaboru rosyjskiego i miało charakter wojny partyzanckiej przeciwko rosyjskiemu imperium. Za dzień wybuchu powstania na Litwie i Białorusi uznaje się 1 lutego, bo tego dnia przyłączył się do niego Prowincjonalny Komitet Litewski, szykujący zryw na tych terenach. Walki na terenie obecnej Białorusi wybuchły w marcu.
Jak oceniają historycy, podczas powstania doszło do ponad tysiąca starć, w których zginęło po stronie powstańczej kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Zryw został w 1864 roku stłumiony przez władze carskie, po czym nastąpiła fala surowych represji oraz wzmożona rusyfikacja.
Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ awl/ ap/ jra/