Spektakl oparty na znanej powieści Astrid Lindgren „Dzieci z Bullerbyn” to propozycja Teatru Pinokio w Łodzi na zbliżający się Dzień Dziecka. Premiera przedstawienia, które zdaniem realizatorów jest pełne dziecięcego optymizmu i dobrej zabawy, odbędzie się w sobotę.
"Książka Astrid Lindgren powstała w 1947 roku, ale jej przesłanie, w tym dziecięcy optymizm i konsekwentne poszukiwanie szczęścia oraz symbiozy z otoczeniem i przyrodą to tematy, które zawsze pozostaną aktualne. Gdy Lindgren po latach opisywała w tej książce swoje wspomnienia z dzieciństwa, stworzyła idylliczny obraz wioski, ludzi, którzy wzajemnie kochają się, szanują i uzupełniają. Kto nie chciałby żyć w takim miejscu?" - podkreślił reżyser spektaklu Jerzy Jan Połoński podczas próby medialnej przedstawienia w Teatrze Pinokio.
Większość dorosłych Polaków zna (a przynajmniej powinna, bo jest to szkolna lektura) opowieść o dzieciach z Bullerbyn - maleńkiej wioski leżącej gdzieś na szwedzkiej prowincji. To tylko trzy domy i trzy rodziny. Dzieci mają oryginalne pomysły na zabawę, dzięki którym zwyczajne życie nabiera barw i staje się przygodą.
"Podobno opisany naukowo tzw. syndrom Bullerbyn czyli dążenie do krainy szczęśliwości, symbiozy z ludźmi i przyrodą nigdy się nie zestarzeje - w myśl zasady, że trawa jest zawsze bardziej zielona tam, gdzie nas nie ma. W szalonych czasach pośpiechu i bodźców, których jest aż nadto, każdy z nas - a przynajmniej ja, mając 42 lata - tęskni za Bullerbyn" - zaznaczył Połoński.
Pozycja z klasyki dziecięcej literatury była już wielokrotnie przenoszona na scenę. Jak wyjaśnił reżyser, stosowano przy tym różne zabiegi adaptacyjne, np. taki, że mali mieszkańcy Bullerbyn spotykają się po latach, jako dorośli i snują wspomnienia szczęśliwego dzieciństwa. Realizatorzy łódzkiej wersji uznali, że najlepsza będzie "czysta literatura", czyli fragmenty książki Lindgren w niezmienionej postaci.
"Przeurocza literatura Astrid Lindgren, dziecięcy sposób formułowania myśli - na tym się skupialiśmy. Jest tu bardzo dużo zabawy teatrem. Mamy dużo umowności, np. torebki papierowe, które robią za tysiąc rzeczy, kilka rekwizytów na krzyż i wszystko załatwiamy za pomocą rąk, firanek, różnych najprostszych rzeczy. Chodziło mi o to, aby każde dziecko, które wyjdzie z teatru mogło potem samo zrobić sobie takie Bullerbyn w domu" - dodał Połoński.
Do świata dziecięcych zabaw sięgnęła także odpowiedzialna za ruch sceniczny choreografka Konstancja Zegartowska. Wszyscy biorący udział w przedstawieniu - zarówno aktorzy, jak i osoby "spoza sceny", zapewniają, że pracując nad "Dziećmi z Bullerbyn" bawili się świetnie.
"Powrót do świadomości dziecka był ciekawym procesem. Obecne dzieciaki mają nieco inne dzieciństwo niż mieszkańcy Bullerbyn. To, co dla tamtych dzieci było świetną zabawą, już dla mnie było abstrakcją i dziwnym światem, którego ja, jako dziecko nie zaznałem, np. zabawa w piratów i kamień, który jest statkiem, a potem wrakiem. Ja bawiłem się zabawkami ze sklepu, grałem w gry komputerowe - mniej bawiliśmy się na podwórku" - wyjaśnił Paweł Pacyna, który wciela się w postać najmłodszego bohatera - Bossego.
Czy tekst, na którym wychowały się całe pokolenia, będzie atrakcyjny dla współczesnych dzieci, od najmłodszych lat żyjących za pan brat ze światem wirtualnym - przekonamy się już podczas premiery spektaklu, który odbędzie się w łódzkim Teatrze Pinokio w sobotę.(PAP)
Autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska
agm/ dki/