Pięćdziesiąt obrazów Zdzisława Beksińskiego prezentowanych jest do 29 stycznia na wystawie w Centrum Spotkania Kultur (CSK) w Lublinie. „Prace ilustrują prawie 30 lat twórczości artystycznej i pokazują rozwój warsztatu” – mówi PAP dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku dr Jarosław Serafin.
Serafin powiedział PAP, że na wystawie "Beksiński w Lublinie" w CSK prezentowanych jest 50 spośród 5 tys. prac artysty znajdujących się w zbiorach muzeum w Sanoku, ale oglądając lubelską ekspozycję można sobie wyrobić opinię o artyście. "Prace są reprezentatywne i ilustrują prawie 30 lat twórczości artystycznej. W tym sensie pokazują dość długi rozwój warsztatu, twórczości" - wyjaśnił dyrektor. Przypomniał, że poza malarstwem Beksiński parał się m.in. rzeźbą, grafiką i fotografią. "To były różne próby, stałe poszukiwanie, które cechuje tę twórczość trwającą przez pół wieku" - powiedział.
Zdaniem Serafina, obrazy Beksińskiego należy rozpatrywać raczej w kategoriach autoportretu niż komentarza. "Beksiński odcinał się radykalnie od symbolicznych funkcji swojego malarstwa. On nie miał żadnych ambicji pouczania czy komentowania otaczającej rzeczywistości. Sam zaznaczał, że w gruncie rzeczy chodzi mu o wywoływanie określonych emocji, że to atmosfera powinna być pierwszorzędnym kryterium, jakim mierzymy pracę" - stwierdził.
Prace Beksińskiego - jak wyjaśnił - są również odzwierciedleniem jego duszy, pewnych dramatów i rozterek, jakie gnębiły go przez całe życie. "W tym rzędzie najważniejsze były jego zmagania ze śmiercią, czyli ten dramat egzystencjalny, który ma swój finał w śmierci, odchodzeniu, niebycie – jak on to widział" - podał.
Dyrektor przypomniał, że Beksiński nie był osobą tradycyjnie wierzącą. "Dość wcześnie odszedł od wiary i w związku z tym nie znajdywał żadnego oparcia w swoich pytaniach natury eschatologicznej o to, co dzieje się po śmierci" - wyjaśnił. Według Serafina, wizja absolutnego niebytu, nieistnienia, napawała artystę potężnym przerażeniem. "To wszystko widać w jego twórczości" - zastrzegł.
Jak stwierdził, w wymiarze technicznym na obrazy należy patrzeć pod kątem wirtuozerii malarskiej. "Beksiński to artysta, co budzi szczególny podziw, samouk. On nigdy nie odebrał wykształcenia artystycznego, jakkolwiek zaproszono go na egzaminy" - powiedział. Przypomniał, że młody Zdzisław w 1948 r. wysłał swoje portfolio do Akademii Sztuk Pięknych, ale wolą ojca skierowany został na architekturę, dlatego do dojrzałego warsztatu musiał dochodzić sam, w czym być może pomogli mu koledzy z sanockiego środowiska artystycznego: Tadeusz Turkowski i Bronisław Naczas. "Pod kątem tematyki, formalnym to był artysta na wskroś indywidualny, oryginalny i to malarstwo budzi podziw" - przyznał Serafin.
Zapytany o wpływ tragicznej śmierci syna Tomasza na twórczość artysty Serafin stwierdził, że Beksińscy byli niezwykle kochająca się rodziną o silnych więzach, ale niepozbawioną problemów. "Nie chciałbym, żeby na Beksińskich ciążyło fatum rodziny naznaczonej, predestynowanej do zagłady" - powiedział.
Ekspozycję prac Beksińskiego można oglądać w Galerii Wystaw Czasowych CSK przy pl. Teatralnym 1 w Lublinie do 29 stycznia z wyjątkiem kilku dni (wystawa będzie zamknięta od 24 do 26 grudnia, od 31 grudnia do 1 stycznia oraz 6 stycznia). Bilety są dostępne na stronie internetowej beksinskiwlublinie.pl oraz punkcie sprzedaży w CSK.
Oprócz obrazów na wystawie prezentowane są także fotografie, fotomontaże i grafiki komputerowe wraz z wystawą multimedialną "Beksiński Multimedia Exhibition - Human Condition". Część prac dostosowano do oglądania w technologii Virtual Reality i w trójwymiarze.
Organizatorzy wydarzenia: Fundacja Beksiński, CSK w Lublinie oraz Muzeum Historyczne w Sanoku.(PAP)
Autor: Piotr Nowak
pin/ pat/