Budynek Sueddeutscher Verlag, w którym mieści się gazeta "Sueddeutsche Zeitung" w Monachium, Niemcy, 7 kwietnia 2016 r. Fot. EPA/SVEN HOPPE Źródło: PAP/EPA.
„Sueddeutsche Zeitung” ocenił w niedzielę inicjatywę Domu Aukcyjnego Felzmann w Neuss jako „bulwersujący przypadek”. Chodzi o licytację pamiątek i dokumentów po więźniach nazistowskich obozów koncentracyjnych, ostatecznie odwołaną m.in. po protestach z Polski.
Sprzedaż prywatnej kolekcji miała rozpocząć się w poniedziałek. Przeciw aukcji zaprotestował m.in. Międzynarodowy Komitet Oświęcimski, jak również polskie władze. „SZ” zauważa, że „aukcje nazistowskich bibelotów i broni Wehrmachtu co jakiś czas wywołują wzburzenie”. Tym razem jednak planowana licytacja „miała zupełnie inny wymiar”.
Dziennik z Monachium uważa, że tytuł planowanej aukcji „brzmiał dostojnie” - „System terroru, cz. II, 1933–1945”. „Zamiast jednak wyjaśniać działanie tego systemu terroru, planowano sprzedaż jego świadectw, w tym kilkuset listów więźniów obozów koncentracyjnych, gwiazd żydowskich ze śladami użytkowania oraz dokumentów z obozowej administracji. W sumie chodziło o ponad 600 pozycji, częściowo pochodzących od prywatnego badacza” - czytamy w „SZ”.
Gazeta odnotowuje, że po głośnych protestach dom aukcyjny specjalizujący się w filatelistyce odwołał aukcję. „Od niedzieli nie ma już terminu (aukcji) na stronie internetowej, a katalog online został usunięty” - zauważa.
„Sueddeutsche Zeitung” zwraca uwagę na nieodpowiedzialne podejście do prawa przez dom aukcyjny. Na sprzedaż wystawiono opinię lekarską mężczyzny, który został przymusowo wysterylizowany w obozie Dachau. W opinii zapisano nie tylko, że cierpi on na „wrodzony niedorozwój umysłowy”, lecz także to, że ma pięcioro dzieci. „W archiwum publicznym taki dokument byłby udostępniany tylko pod warunkami mającymi na względzie ochronę krewnych” - pisze „SZ”.
Z Berlina Mateusz Obremski (PAP)
mobr/ mal/ aba/
