Ze śmiercią Tadeusza Mazowieckiego kończy się jakaś epoka, coraz mniej jest ojców-założycieli, którzy kładli podwaliny pod wolną Polskę - powiedział prezydent Bronisław Komorowski w wywiadzie dla TVP. Mazowiecki spoczął w niedzielę na cmentarzu w Laskach.
"Jeszcze jest nas spora grupa ludzi, którzy byli działaczami, aktywistami, byli robotnikami tego dzieła walki o wolność i odbudowywania wolności, ale grono ojców-założycieli, którzy kładli podwaliny pod gmach współczesnego państwa polskiego rzeczywiście jest coraz mniej. Jedną z takich strat jest odejście Tadeusza Mazowieckiego" - powiedział Bronisław Komorowski.
Zdaniem prezydenta śmierć pierwszego premiera III Rzeczpospolitej nie musi jednak oznaczać końca jego sposobu uprawiania polityki - czyli zasad dialogu i poszukiwania kompromisu. Zaznaczył, że dla Mazowieckiego ważniejsze były rzeczy łączące ludzi niż te, które ich dzieliły. Przypominał, że były premier słuchał każdego rozmówcy i szanował go niezależnie od tego, czy był jego politycznym stronnikiem, czy przeciwnikiem. Ocenił, że w sposobie w jaki były premier uprawiał politykę widać było, że chodzi o sprawy najważniejsze, a nie o drobne sprawy, czy partyjne interesy. Zmarły premier umiał też zdaniem prezydenta zachować równowagę między odwagą w podejmowaniu decyzji, a rozwagą. "Mam nadzieję, że będziemy obserwowali renesans zainteresowania takim właśnie sposobem prowadzenia polityki" - powiedział prezydent.
"Jeszcze jest nas spora grupa ludzi, którzy byli działaczami, aktywistami, byli robotnikami tego dzieła walki o wolność i odbudowywania wolności, ale grono ojców-założycieli, którzy kładli podwaliny pod gmach współczesnego państwa polskiego rzeczywiście jest coraz mniej. Jedną z takich strat jest odejście Tadeusza Mazowieckiego" - powiedział Bronisław Komorowski.
Na pytanie, czy zmarły premier był świadomy doniosłości swoich decyzji i tego, że będą one miały konsekwencje na całe dziesięciolecia, Komorowski ocenił, że Tadeusz Mazowiecki na pewno miał przeświadczenie o historyczności zmian, które uruchamiał. Sam prezydent choć był wówczas - jak powiedział - "małym kółkiem w machinie rządowej" i inni członkowie rządu, mieli świadomość, że uczestniczą w czymś wielkim. "Panowało przekonanie, że musimy zrobić jak najwięcej, żeby się tego już nie dało cofnąć" - wspominał Komorowski. "I tak się stało" - dodał.
"Zasadnicze zręby reformy, położone przez Tadeusza Mazowieckiego na przełomie 1989 i 1990 r. obowiązywały przez całe 25 lat i wszystkie rządy i lewicowe, i prawicowe, i te które krytykowały Tadeusza Mazowieckiego, w zasadzie budowały na tym fundamencie kolejne piętra. (...) Były oczywiście pomysły na jakąś radykalną zmianę, ale na szczęście nic z tego nie wyszło, bo te podwaliny położone przez Tadeusza Mazowieckiego były piekielnie logiczne" - zaznaczył prezydent.
Komorowski ocenił, że Tadeusz Mazowiecki miał pełną świadomość mankamentów, słabości ustroju i ludzi, a także rozwiązań, które także on sam wdrażał, ale mimo to był szczęśliwy widząc wolną i rozwijającą się Polskę. "Jestem przekonany, że umierał jako człowiek głęboko spełniony" - powiedział prezydent.
"On miał świadomość, że zrobił bardzo wiele, że zrobił tyle ile potrafił i że nikt więcej od niego nie potrafił" - podsumował Bronisław Komorowski. (PAP)
her/ ls/