Komunistyczni deputowani do rosyjskiej Dumy Państwowej we wtorek poskarżyli się prokuratorowi generalnemu Jurijowi Czajce na niezależną telewizję Dożd za jej materiały na temat 70. rocznicy przełamania blokady Leningradu.
Szczególne oburzenie deputowanych Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) wywołało opublikowanie na stronie internetowej stacji wyników sondażu, którego autorzy poprosili o odpowiedź na pytanie: "A może należało oddać miasto faszystom, by ocalić ludzi?". Sondaż przeprowadzono podczas nadanego 26 stycznia programu historycznego "Dyletant".
Parlamentarzyści zażądali, by prokuratura oceniła "moralno-etyczną stronę" tego zdarzenia, a także ustaliła jej autorów i inicjatorów. Zdaniem deputowanych celem tej akcji było "sprofanowanie pamięci historycznej narodu rosyjskiego".
Telewizję Dożd ostro skrytykowali także przedstawiciele innych partii reprezentowanych w Dumie. Irina Jarowaja z prokremlowskiej Jednej Rosji oświadczyła, że incydent ten traktuje jako "próbę rehabilitacji faszyzmu". Z kolei Igor Lebiediew z nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR) określił sondaż jako "bluźnierstwo" i "bezprecedensowe chamstwo". Natomiast Leonid Lewin z socjalistycznej Sprawiedliwej Rosji oznajmił, że stacja "powinna co najmniej przeprosić wszystkich weteranów wojennych".
Szczególne oburzenie deputowanych Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) wywołało opublikowanie na stronie internetowej stacji wyników sondażu, którego autorzy poprosili o odpowiedź na pytanie: "A może należało oddać miasto faszystom, by ocalić ludzi?". Sondaż przeprowadzono podczas nadanego 26 stycznia programu historycznego "Dyletant".
TV Dożd już uznała sondaż za błąd i przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się nim dotknięci. "Niepoprawne pytanie o blokadę Leningradu było błędem - zarówno producenta programu, jak i redaktora strony w sieci. Sondaż został usunięty. Przepraszamy" - napisał w Twitterze redaktor naczelny strony Ilja Kliszyn.
W programie, w ramach którego przeprowadzono sondaż, uczestniczył znany pisarz Wiktor Jerofiejew. Na pytanie postawione telewidzom odpowiedział on twierdząco. "Oczywiście, że trzeba było oddać w imię możliwego ocalenia, uratowania ludzi wielkiego miasta. Później byśmy je odbili" - powiedział Jerofiejew.
Większość uczestników sondażu - 56 proc. - również uznała, że Leningrad należało poddać. Przeciwnego zdania było 46 proc.
Deputowani chcą wykorzystać tę sytuację, by wrócić do propozycji wprowadzenia odpowiedzialności karnej za "rehabilitację faszyzmu", zgłoszonej w zeszłym roku przez wywodzącego się z Jednej Rosji wiceprzewodniczącego Dumy Siergieja Żelezniaka.
Redaktor naczelny telewizji Dożd Michaił Zygar w odezwie do widzów ocenił, że przeciwko stacji rozpętano "kampanię dyskredytacji". Podkreślił on, że TV Dożd zawsze konsekwentnie potępiała faszyzm i zwalczała próby jego usprawiedliwiania. Zygar oświadczył także, iż obecna "erupcja niezadowolenia" pod adresem stacji jest konsekwencją "politycznego zlecenia".
Telewizja Dożd nadaje od 2009 roku. Jest to bodaj jedyna niezależna stacja w Rosji. Jest dostępna w niektórych sieciach kablowych. Wiceminister łączności i środków przekazu Aleksiej Wolin poinformował we wtorek, że w związku ze zdarzeniem z blokadą Leningradu jego resort otrzymał już wiele wniosków o wyłączenie Dożdu z oferty telewizji kablowych.
Trwające blisko 900 dni oblężenie Leningradu (dzisiejszego Petersburga) jest jednym z najtragiczniejszych epizodów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, czyli tej części II wojny światowej, w której ZSRR walczył po stronie koalicji antyhitlerowskiej (1941-45).
Blokada rozpoczęła się 8 września 1941 roku, gdy nacierający Wehrmacht odciął wszystkie lądowe połączenia miasta z resztą terytorium ZSRR. Jedyną drogą zaopatrzenia pozostała aż do początku 1943 roku trasa przez jezioro Ładoga - zimą wiodąca po lodzie. Potem wywalczono tam wzdłuż brzegu niezbyt szeroki korytarz terenowy, który nieco poprawił sytuację oblężonych.
W blokadzie zginęło około 1,5 mln mieszkańców, przytłaczająca większość zmarła z głodu, chorób i mrozu. W 1945 roku Leningrad otrzymał tytuł miasta-bohatera.
Zacytowany we wtorek przez dziennik "Izwiestija" generał armii w stanie spoczynku Wiktor Jermakow oświadczył, że "nawet Hitler uznawał wielkie symboliczne znaczenie Leningradu dla całego społeczeństwa rosyjskiego i dlatego żądał starcia go z powierzchni ziemi, planując pełne unicestwienie miasta i jego mieszkańców".
Z Moskwy Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ kar/