Zbigniew Bujak polityk, działacz opozycji demokratycznej w czasach PRL, poseł na Sejm I i II kadencji o zmarłym w czwartek Zbigniewie Romaszewskim:
"Zbigniew Romaszewski i jego żona Zofia to jedne z najważniejszych osób w moim życiu, przede wszystkim, jako członkowie Komitetu Obrony Robotników. Dla takich ludzi jak ja, robotników z Ursusa, już sam pomysł, aby stworzyć taki komitet, to był absolutny przełom. Nie było łatwo podjąć decyzję o zaangażowaniu się w działania opozycyjne, szczególnie w Ursusie, który był zakładem zbrojeniowym. Człowiek musiał się liczyć z okropnymi represjami. Ale w momencie, gdy dowiedzieliśmy się z Radia Wolna Europa, że powstał KOR, zrozumieliśmy, że nie jesteśmy sami, że jest ktoś, kto nam gotów jest pomóc.
To bardzo ułatwiało podjęcie decyzji o zaangażowaniu się w działalność opozycyjną. Małżeństwo Romaszewskich w KOR realizowało Komisję Interwencji, która specjalizowała się w doradzaniu robotnikom, jak sobie radzić z represjami, z bezpieką, co robić, gdy straci się pracę. Informacja, że nie jesteśmy sami wystawieni na ataki służb, stworzyła nową sytuację. To, zawdzięczamy Zbyszkowi Romaszewskiemu my - ludzie z Ursusa.
Drugim okresem, który jest dla mnie ważny, gdy wspominam Zbyszka Romaszewskiego, to te 500 dni legalnego działania Solidarności, kiedy Romaszewscy tworzyli Komisję Interwencji w regionie Mazowsze. Dzięki działaniom tej komisji wiele problemów, konfliktów z władzami zostało rozwiązanych. Komisja Interwencji pokazała, że dzięki stosowaniu prawa, nawet tamtego prawa z PRL-u, można rozwiązywać problemy, wygrywać z władzą bez strajków, które zawsze są największym problemem dla pracowników.
Podczas stanu wojennego tworzyliśmy struktury konspiracyjnej władzy. Powstała Regionalna Komisja Wykonawcza, w której zasiadali m.in. Zbyszek i Zosia Romaszewscy. Najbardziej zapamiętałem ich z tego, że byli zwolennikami uruchomienia Radia Solidarność. Dyskutowaliśmy o tym. Z jednej strony było oczywiste, że jeżeli można robić takie radio, to należy to zrobić. Ja jednak bałem się, że takie radio, to będzie tak mocne kopnięcie w podbrzusze władzy, że oni się wściekną i jak złapią ludzi, którzy nadają te audycje, to ich zakatują.
Wahałem się, czy możemy wystawiać ludzi na takie niebezpieczeństwo. Ale Zbyszek Romaszewski powiedział, że nie ma się nad czym zastanawiać - są ludzie, którzy chcą to robić i są świadomi niebezpieczeństwa. To Romaszewscy byli patronami całego projektu Radia Solidarność. Pamiętam też jak Zbyszek Romaszewski, ten spokojny, refleksyjny człowiek, inteligent uciekł bezpieczniakom bez butów, w skarpetkach. Tak go pamiętam - jako człowieka, który nie poddawał się w żadnych warunkach". (PAP)
aszw/ eaw/ dym/