70 lat temu, 21 stycznia 1953 r., rozpoczął się proces przeciw siedmiu osobom, w tym czterem księżom, oskarżonym o szpiegostwo. Zapadły trzy wyroki śmierci, dożywocia i długoletnich kar więzienia. Było to jedno z najbardziej brutalnych uderzeń w Kościół katolicki w czasach PRL.
Rozprawa odbywała się od 21 do 26 stycznia 1953 roku przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Krakowie. Składowi sędziowskiemu przewodniczył Mieczysław Widaj. Podczas procesu naczelny prokurator wojskowy Stanisław Zarakowski mówił o podsądnych jako o „bandzie zdrajców, szpiegów i wyrzutków”. Taki też ton dominował w prasie. O kurii krakowskiej pisano, że jest „siedliskiem reakcji powiązanej z ośrodkami szpiegostwa i dywersji”.
Filip Musiał w książce „Kościół zraniony. Proces księdza Lelity i sprawa kurii krakowskiej” stwierdza, że celem procesu było przedstawienie Kościoła Katolickiego jako „agentury Watykanu” a duchownych - jako szpiegów państw imperialistycznych. Jednocześnie chodziło o skompromitowanie środowisk emigracyjnych. „Prawdziwe zarzuty mieszały się z wyimaginowanymi, fakty z fikcją, dowody z wyobrażeniami” - pisze.
Żądano usunięcia z kurii w całym kraju księży o „wrogich poglądach”. W wyroku uznano oskarżonych za agentów wywiadu amerykańskiego bądź członków siatki szpiegowskiej. Zapadły trzy wyroki śmierci, które otrzymali: ksiądz Józef Lelito, Edward Chachlica, Michał Kowalik. Ksiądz Franciszek Szymonek został skazany na dożywocie, księża kurii krakowskiej Wit Brzycki - na 15 lat pozbawienia wolności, Jan Pochopień – 8 lat. Stefania Rospond skazana została na 6 lat więzienia. Po kilku miesiącach Rada Państwa zamieniła kary śmierci na kary dożywotniego więzienia.
„Proces ks. Lelity należy postrzegać jako jeden z najmocniejszych akcentów wieńczących akcję propagandową związana z kampanią antyamerykańską oraz jako preludium do ostatecznej rozgrywki z Kościołem” - pisze historyk Filip Musiał w książce „Kościół zraniony. Proces księdza Lelity i sprawa kurii krakowskiej”. Musiał stwierdza, że celem procesu było przedstawienie Kościoła Katolickiego jako „agentury Watykanu” a duchownych - jako szpiegów państw imperialistycznych. Jednocześnie chodziło o skompromitowanie środowisk emigracyjnych. „Prawdziwe zarzuty mieszały się z wyimaginowanymi, fakty z fikcją, dowody z wyobrażeniami” - pisze Musiał.
Resort bezpieczeństwa wykorzystał fakt, że wydział krajowy emigracyjnej Rady Politycznej (tworzonej przez Stronnictwo Narodowe, PPS i Polski Ruch Wolnościowy „Niepodległość i Demokracja”), budował w kraju sieć informatorów, którym wysyłano materiały propagandowe, instrukcje dotyczące pozyskiwania informacji oraz pieniądze. Rada Polityczna zawarła z wywiadem Stanów Zjednoczonych umowę, dzięki której finansowano tę działalność. Jednocześnie Rada Polityczna była infiltrowana przez agentów służb komunistycznej Polski.
W 1992 roku sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego uznał orzeczenia wydane w sprawie oskarżonych w tzw. procesie kurii krakowskiej za nieważne.
Inicjatorem powstania grupy krajowych informatorów był Józef Szponder, były żołnierz Narodowej Organizacji Wojskowej, który zbiegł z Polski w 1949 roku. Do współpracy zaangażował księdza Józefa Lelitę, byłego kapelana NOW oraz Edwarda Chachlicę i Michała Kowalika, także związanych w przeszłości z NOW. Aresztowany jesienią 1952 roku, wraz z innymi osobami, złamany podczas śledztwa ks. Lelito zeznał, że wciągnął do współpracy dwóch księży z kurii krakowskiej – Wita Brzyckiego i Jana Pochopienia, co nie było prawdą. Pod wpływem brutalnego traktowania część aresztowanych - w tym także ostatecznie nie postawieni przed sądem księża, najbliżsi współpracownicy zmarłego w 1951 r. arcybiskupa Adama Stefana Sapiehy – pod dyktando śledczych zeznawali, że kuria krakowska realizowała „antypolską” politykę Watykanu, zamierzała przeznaczyć posiadane obce waluty na walkę z ustrojem i liczyła na wybuch wojny, która miałby obalić system komunistyczny w Polsce.
Te zeznania stały się pretekstem do przeprowadzenia rewizji w siedzibie kurii krakowskiej, w wyniku której znaleziono i zarekwirowano dzieła sztuki znajdujące się w depozycie oraz ponad trzydzieści tysięcy dolarów. Według obowiązujących wtedy przepisów zabytki powinny być przekazane muzeom zaś posiadanie obcych walut było zakazane. Jednocześnie zabrano z kurii zdeponowane tam dokumenty i przedmioty wydobyte podczas ekshumacji w Katyniu w 1943 roku. W grudniu 1952 roku pozbawiono wolności arcybiskupa Eugeniusza Baziaka, administratora apostolskiego diecezji krakowskiej. I choć uwolniono go jeszcze w tym samym miesiącu, został zmuszony do wyjazdu z Krakowa. Na aresztowanych księżach próbowano wymusić zeznania o jego „przestępczej działalności”.
Wyrok wydany 27 stycznia 1953 roku rozpoczynał ciąg wydarzeń godzących w Kościół Katolicki. 30 stycznia tak zwani „księża patrioci”, ulegli komunistycznym władzom, potępili „zbrodniczą działalność szpiegów”. 8 lutego członkowie krakowskiego oddziału Związku Literatów Polskich - wśród nich m. in. Jan Błoński, Sławomir Mrożek, Wisława Szymborska - potępili skazanych w styczniowym procesie. 9 lutego Rada Państwa wydała dekret, który uzależniał obsadzanie stanowisk kościelnych od zgody komunistycznych władz. 12 lipca „Tygodnik Powszechny” został przekazany przez władze w ręce posłusznego im Stowarzyszenia PAX. 22 września skazano na 12 lat więzienia biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka a 25 września 1953 roku uwięziony został prymas Stefan Wyszyński.
W 1992 roku sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego uznał orzeczenia wydane w sprawie oskarżonych w tzw. procesie kurii krakowskiej za nieważne.(PAP)
tst/ abe/ aszw/