„Słowa pokoju w świecie pełnym wojny” – to tytuł rozważań, odczytanych podczas Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum w Wielki Piątek. Po raz pierwszy na nabożeństwie nie było papieża Franciszka, który obserwował je z watykańskiego Domu Świętej Marty, gdzie mieszka.
Jego obecność wytłumaczono zimnem panującym w Wiecznym Mieście. Papież wraca do zdrowia po zapaleniu oskrzeli, z powodu którego spędził trzy dni w szpitalu.
Wokół amfiteatru Flawiuszów zgromadziło się około 20 tysięcy osób.
Każdy tekst przy kolejnej stacji był świadectwem na temat konfliktów, wojny, terroryzmu, przemocy, tortur, bólu, dramatu migracji. Autorzy rozważań pochodzą z Ziemi Świętej, Ukrainy i Rosji, krajów Afryki, Ameryki Południowej i Środkowej, Azji. Rozważania napisali migranci i uchodźcy, matki, młodzież, osoby duchowne; wszyscy zaznali cierpień.
Całość składa się na dramatyczny obraz „trzeciej wojny światowej w kawałkach”, jak obecną sytuację nazywa papież.
Krzyż niosły osoby z terenów, o których mówiono w medytacjach, ale nie ich autorzy. Były wśród nich dzieci z chustkami w kolorach ukraińskiej flagi.
Drogę Krzyżową rozpoczęły słowa modlitwy: "Panie Jezu, Ty jesteś naszym pokojem. Przed męką powiedziałeś: +Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję+. Panie, potrzebujemy Twojego pokoju, tego pokoju, którego nie możemy zbudować tylko własnych siłach".
"Jezu, który bierzesz za nas krzyż, spójrz na naszą ziemię spragnioną pokoju, podczas gdy krew Twoich braci i sióstr nadal jest przelewana, a łzy tak wielu matek, które na wojnie tracą swoich synów, mieszają się ze łzami Twojej świętej Matki" - podkreślono w początkowej modlitwie.
Zabrzmiały też słowa: będziemy przemierzać drogę krzyża "wsłuchując się w Twoje cierpienie, odbijające się w cierpieniu tych braci i sióstr na świecie, którzy cierpieli i cierpią z powodu braku pokoju, dając się porwać świadectwom i oddźwiękom, które dotarły do ucha i serca papieża także podczas jego podróży".
"Wszystkie miejsca, gdzie cierpi się z powodu konfliktów, nienawiści i prześladowań, są obecne w modlitwie tego Wielkiego Piątku" - podkreślono.
Przy pierwszej stacji zabrzmiały słowa pokoju z Ziemi Świętej: "Przemoc wydaje się być naszym jedynym językiem. Mechanizm wzajemnego odwetu jest nieustannie podsycany przez własny ból, który często staje się jedynym kryterium osądu. Sprawiedliwość i przebaczenie nie potrafią ze sobą rozmawiać. Żyjemy razem, nie uznając się nawzajem, odrzucając swoje istnienie, potępiając się wzajemnie, w niekończącym się i coraz bardziej brutalnym błędnym kole". Po nich skierowana została zachęta do dialogu, sprawiedliwości i przebaczenia.
Przedstawiono doświadczenia migranta z zachodniej Afryki, który przemierzył pustynię i dotarł do Libii, gdzie został zamknięty w ośrodku odosobnienia - "najgorszym miejscu na świecie" - jak dodał. Wyznał: "Każdej nocy pytałem Boga, dlaczego: dlaczego ludzie tacy jak my mają być uważani za wrogów? Tak wielu ludzi uciekających przed wojną nosi krzyże podobne do mojego".
Młodzi mieszkańcy Ameryki Środkowej napisali o "spirali handlu narkotykami, przemocy, uzależnienia i wyzysku ludzi" oraz "bezkarności tych, którzy oszukują, porywają i zabijają". Kobieta z Ameryki Południowej opisała swoje przeżycia, gdy razem z małą córką została ranna w wyniku wybuchu ładunku podłożonego przez partyzantów.
Zakonnik z Bałkanów opowiedział o swoim uwięzieniu i torturach. Były też świadectwa nastolatków z północnej Afryki przebywających w obozie dla uchodźców.
Rozważania przy X stacji - "Jezus z szat obnażony" - przedstawiono jako "słowa pokoju od młodych z Ukrainy i z Rosji".
Ukraiński chłopiec napisał: "W zeszłym roku tata i mama zabrali mnie i mojego młodszego brata do Włoch, gdzie od ponad 20 lat pracuje nasza babcia. Wyjechaliśmy z Mariupola w nocy. Na granicy żołnierze zatrzymali mojego ojca i powiedzieli mu, że musi zostać na Ukrainie, żeby walczyć. Dalej jechaliśmy autobusem jeszcze przez dwa dni".
Dodał: "Po przybyciu do Włoch byłem smutny. Czułem się odarty ze wszystkiego: zupełnie nagi. Nie znałem języka i nie miałam przyjaciół. Babcia bardzo się starała, żebym poczuł się szczęśliwy, ale ja tylko mówiłem, że chcę wrócić do domu. W końcu moja rodzina postanowiła wrócić na Ukrainę. Tutaj sytuacja nadal jest trudna, wszędzie wokół toczy się wojna, miasto jest zniszczone. Ale w sercu wciąż mam tę pewność, o której mówiła mi babcia, gdy płakałem: +Zobaczysz, że wszystko minie. I z pomocą dobrego Boga wróci pokój+".
Zabrzmiały następnie słowa młodego Rosjanina: "Ja natomiast jestem rosyjskim chłopcem... podczas gdy to mówię, to prawie czuję się winny, ale jednocześnie nie rozumiem dlaczego i czuję się podwójnie źle. Odarty ze szczęścia i marzeń na przyszłość".
"Od dwóch lat widzę płaczącą babcię i mamę. W liście doniesiono nam o śmierci mojego starszego brata, do dziś pamiętam go w dniu jego 18. urodzin, uśmiechniętego i jaśniejącego jak słońce, a wszystko to zaledwie kilka tygodni przed naszym wyjazdem w daleką podróż. Wszyscy mówili nam, że musimy być dumni, ale w domu było tylko wiele cierpienia i smutku. To samo stało się z tatą i dziadkiem, oni też wyjechali i nic więcej o nich nie wiemy" - napisał rosyjski chłopiec.
Dodał: "Ktoś z moich szkolnych kolegów z wielkim strachem szepnął mi do ucha, że jest wojna. Wracając do domu napisałem modlitwę: Jezu, proszę, niech na całym świecie zapanuje pokój i abyśmy wszyscy byli braćmi".
Przy XI stacji swoje cierpienia opisał młody mieszkaniec Bliskiego Wschodu: "W 2012 roku grupy uzbrojonych ekstremistów napadły na naszą okolicę, zabijając ogniem z karabinów maszynowych osoby znajdujące się na balkonach i w blokach mieszkalnych. Miałem dziewięć lat. Pamiętam udrękę mojej matki i ojca; wieczorem znajdowaliśmy się przytuleni i na modlitwie, świadomi nowej trudnej rzeczywistości, która była przed nami".
O brutalnej zbrodni popełnionej na misjonarce opowiedziała zakonnica ze wschodniej Afryki, a o doznanych torturach dziewczęta z południowej Afryki.
Drogę Krzyżową zakończyło 14 podziękowań dla Jezusa, w tym za łagodność, która pokonuje arogancję, za odwagę, z jaką objął krzyż, i za pokój, który wypływa z jego ran.
Podczas transmisji nie połączono się z Watykanem, gdzie Franciszek śledził nabożeństwo.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ sp/