60 lat temu, 25 czerwca 1963 r., urodził się George Michael, brytyjski piosenkarz, który pozostaje niezapomniany w sercach milionów fanów. Jeżeli ktoś nie kojarzy tego wokalisty, na pewno zna jego przebój „Last Christmas”, który stał się globalną popkulturową „kolędą”.
W tym roku George Michael, pośmiertnie, został wprowadzony do Rock & Roll Hall of Fame, muzeum upamiętniającego artystów rockowych, którzy wnieśli zasadniczy wkład w rozwój muzyki.
Urodził się w Londynie, w rodzinie emigrantów o greckich korzeniach. Dzieciństwo spędzał w Londynie, a później w pobliskim Radlett. Od zawsze interesował się muzyką. Było ona dla niego prawdziwą pasją. Swój gust muzyczny rozwijał, słuchając utworów takich zespołów i artystów jak m.in. Queen, The Beatles, Led Zeppelin, a także David Bowie i Elton John.
Jego wielkim pragnieniem było tworzenie własnej muzyki. Zaczynał, grając na stacjach londyńskiego metra. Wtedy też zaprzyjaźnił się z kolegą szkolnym Andrew Ridgeleyem, z którym nieco później założyli zespół.
Pierwszymi muzycznymi próbami szesnastoletniej pary przyjaciół był zespół The Executive, założony w 1979 r. To doświadczenie dało im dobrą szkołę podstaw scenicznych i skrystalizowało wizje artystyczne. Grupa nie przetrwała długo, ale była ważnym etapem w karierze Michaela.
Dwa lata starsi i bogatsi o pierwsze doświadczenia sceniczne, w 1981 r. Michael z Ridgeleyem założyli zespół Wham! Michael był w nim wokalistą, kompozytorem i niekiedy również producentem. Rok później ukazał się ich debiutancki singiel. Od tego momentu kariera Wham! nabrała niesamowitego tempa. W lipcu 1983 r. ich debiutancki album studyjny "Fantastic" przez dwa tygodnie znajdował się na pierwszym miejscu brytyjskiej listy najlepiej sprzedających się płyt.
Przyjaciele też mocno imprezowali. Dając tym, przez wiele miesięcy, pożywkę dla tabloidów. Paradoksalnie te "sensacyjne i skandaliczne" doniesienia o ich hucznych zabawach w czasie tras koncertowych przysparzały im więcej fanów niż krytyków. Młodzież w latach 80. chciała się dobrze i głośno bawić, a nie przyjmować moralizatorskie postawy. To, co miało ściągnąć gromy na zespół, stało się dla niego dobrą reklamą. Po raz kolejny w świecie rozrywki sprawdziła się zasada, której wygłoszenie przypisuje się Marilyn Monroe – "Nieważne, jak o tobie mówią, ważne, by mówili".
W 1984 r. na płytach ukazały się tak wielkie przeboje jak: "Wake Me Up Before You Go-Go", "Careless Whisper", "Last Christmas". Ten ostatni z czasem stał się globalną popkulturową "kolędą".
Zespół Wham! koncertował na całym świecie, m.in.: w Wielkiej Brytanii, USA, Japonii, Chinach. W 1985 r. wśród wielu koncertów warto przypomnieć występ Michaela na charytatywnym koncercie Live Aid na londyńskim stadionie Wembley.
Wiosną 1986 r. ogłoszono informacje o zakończeniu działalności Wham! Głównym powodem rozpadu zespołu były plany Michaela rozpoczęcia solowej kariery i zmiany rodzaju muzyki, jaką chciał tworzyć. Pożegnalny koncert Wham!, który przyciągnął dziesiątki tysięcy fanów, odbył się 28 czerwca 1986 r. na Wembley.
W 2020 r. ukazało się polskie wydanie książki Andrew Ridgeleya "Wham! George i ja". W materiałach reklamujących tę publikację wydawca napisał: "Bardzo szybko Wham! stał się ikoną popkultury oraz symbolem lat 80. – czasu, kiedy imprezy trwały do białego rana, a ekstrawagancja była w cenie. Kto z nas nie tańczył do takich przebojów jak +Wake Me Up Before You Go-Go+ lub +Careless Whisper+? Wielka sława, pierwsze miejsca na światowych listach przebojów, tłum szalejących fanów. Tak w skrócie wyglądała historia duetu".
Solowa kariera Michaela wiązała się ze zmianą stylu muzyki, jaką wykonywał. Nadal był to pop, ale już bardziej wyrafinowany. W jego piosenkach pojawiały się też inne style. Był artystą kreatywnym. Zaszły także pewne zmiany w wyglądzie artysty. Zerwał z wizerunkiem uśmiechniętego chłopca z dyskoteki, z czasów Wham!. Teraz zapuścił trzydniowy zarost i zmienił styl ubierania. W 1987 r. ukazała się jego pierwsza solowa płyta, którą promowała piosenka "I want your sex". Okazało się, że był to utwór zbyt śmiały dla opinii publicznej. Rozgłośnie radiowe zakazały emitowania tego tytułu przed godz. 22.00. Po raz kolejny w karierze Michaela zadziałał mechanizm, że to, co zakazane, najbardziej intryguje. Piosenka "I want your sex" stała się wielkim przebojem.
Przełom lat 80. i 90. był dla Michaela pasmem sukcesów. Jego kompozycje trafiały w gusta milionów słuchaczy na całym świecie i wzbudzały gorące emocje. Jego wizerunek sprawiał zaś, że stał się bożyszczem.
Początek lat 90. przyniósł też poważne zmiany w jego życiu prywatnym. W 1991 r. poznał brazylijskiego projektanta mody Anselmo Feleppę, który stał się miłością jego życia. Jednak dwa lata później okazało się, że Feleppa jest poważnie chory. Zmarł po kilku miesiącach pobytu w szpitalu. Była to ogromna tragedia dla Michaela, gdyż z obawy przed skandalem nie odważył się odwiedzić swojego partnera w szpitalu. Kilka lat później, w wywiadzie dla BBC, powiedział, że czas spędzony z Feleppą był najszczęśliwszy w jego życiu.Orientacja seksualna Michaela była tajemnicą dla opinii publicznej. Artysta bał się skandalu, jaki mogło wywołać ujawnienie, że jest gejem.
Śmierć Feleppy sparaliżowała go twórczo na długi czas. Dopiero w 1996 r. powrócił na scenę i do studia nagrań. Ponownie zmienił wizerunek – nosił bardzo krótkie włosy i brodę. Jego styl muzyczny zbliżył się na chwilę ku jazzowi. Jego piosenki z tego okresu były bardziej nostalgiczne i osobiste. Media pisały o jego kolejnych dokonaniach muzycznych, jako wokalisty i kompozytora, a prasa brukowa donosiła o nadużywaniu narkotyków. Było to jednak schematyczne dla publikacji o większości artystów. Prawdziwa bomba wybuchła dopiero w 1998 r. Michael został wówczas aresztowany za "czyny lubieżne" w toalecie publicznej. To wymusiło na nim publiczne przyznanie się, że jest gejem. Wybuchł skandal, który jednak nie zaważył zbyt mocno na jego karierze.
Cały czas utrzymywał dużą aktywność artystyczną. Tworzył nowe piosenki, eksperymentował ze stylami muzycznymi (z dużym wyczuciem łączył je w różnych konfiguracjach), dużo koncertował.
W 2011 r. pojawiły się u Michaela pierwsze poważne problemy zdrowotne. Były one skutkiem nadużywania narkotyków, intensywnej pracy, rozrywkowego stylu życia i niefrasobliwości w dbaniu o zdrowie. Miał wówczas 48 lat. Wyhamowało to jego karierę sceniczną, ale nie zakończyło jej.
George Michael zmarł 25 grudnia 2016 r. w swojej posiadłości na południu Anglii. Jako oficjalną przyczynę śmierci wskazano m.in. chorobę serca. W swojej książce Ridgeley napisał jednak, że niejasne okoliczności śmierci Michaela wywołują liczne teorie spiskowe wśród jego fanów. Cztery dni po śmierci Michael został pochowany na cmentarzu Highgate Cemetery w Londynie.
"Muzyką George'a Michaela zafascynowałam się już jako dziesięcioletnia dziewczynka. Były to początki jego kariery, wówczas w duecie Wham! Obok głosu George’a nie można było przejść obojętnie. Było w nim coś anielskiego i jednocześnie kunsztownego. Wzrastałam z jego muzyką. On stawał się bardziej dojrzały jako artysta, a ja wkraczałam w poważne życie. To już prawie czterdzieści lat. Fascynacja George’em to nie tylko miłość do jego muzyki, ale także spojrzenie na niego jako człowieka, nie zawsze doskonałego, ale mającego wrażliwe serce. Pomagał biednym ludziom, nie afiszując się tą działalnością. Kochał sztukę i miał bardzo imponującą kolekcję dzieł. Całe życie szukał miłości. Choć miał rzeszę fanów na całym świecie, chciał mieć tę jedną, jedyną osobę tylko dla siebie. Kiedy poznał Anselmo, jego świat nabrał koloru. Był naprawdę szczęśliwy. Kiedy odszedł jego partner, pozostały w nim smutek i ból. Myślę, że ta strata, i oczywiście śmierć mamy, spowodowały, że się pogubił. Zawsze traktowałam George’a jak członka mojej rodziny, choć nigdy go nie poznałam. Może wydaje się to dziwne, ale tak czuję. Jego nagła śmierć była dla mnie szokiem. Straciłam kogoś bliskiego. Takie właśnie odczucia mieli fani na całym świecie. W Polsce jest dość spora grupa wielbicieli jego talentu. Wspieramy się, nieraz się spotykamy i przede wszystkim dbamy o pamięć i dobre imię naszego George'a" – powiedziała PAP założycielka strony na FB "George Michael Fans Poland" Marianna Moździer.
Piosenki Michaela cały czas biją rekordy popularności na YouTube, a miliony jego fanów spotykają się w mediach społecznościowych.(PAP)
Autor: Tomasz Szczerbicki
szt/ skp/