Blisko 13 tysięcy warszawiaków, w tym dzieci, kobiety w ciąży i starcy, zostało deportowanych przez Niemców do Auschwitz po wybuchu w stolicy powstania. 12 i 13 sierpnia 1944 roku dotarły tam dwa pierwsze i najliczniejsze transporty, łącznie 6 tysięcy osób.
Niemcy, po wybuchu Powstania Warszawskiego oraz po jego stłumieniu, deportowali 550 tys. mieszkańców miasta i 100 tys. osób z najbliższych okolic. Skierowano ich do specjalnie w tym celu uruchomionego obozu przejściowego w Pruszkowie. 55 tys. osób wywieziono stamtąd do obozów koncentracyjnych, z czego 13 tys. do Auschwitz.
Niemcy umieścili warszawiaków w Auschwitz II-Birkenau. Wśród przywiezionych byli urzędnicy państwowi, naukowcy, artyści, lekarze, handlowcy i robotnicy. Byli wśród nich także ranni, chorzy, inwalidzi, kobiety ciężarne, niemowlęta i starcy. Wśród przywiezionych zdecydowaną większość stanowili Polacy. Zdarzały się jednak przypadki, że do Auschwitz trafiały osoby innych narodowości, w tym Żydzi, ukrywający się na tak zwanych aryjskich papierach.
Niemcy, po wybuchu Powstania Warszawskiego oraz po jego stłumieniu, deportowali 550 tys. mieszkańców miasta i 100 tys. osób z najbliższych okolic. Skierowano ich do specjalnie w tym celu uruchomionego obozu przejściowego w Pruszkowie. 55 tys. osób wywieziono stamtąd do obozów koncentracyjnych, z czego 13 tys. do Auschwitz.
W najliczniejszych transportach, 12 i 13 sierpnia, Niemcy przywieźli 4 tys. kobiet i 2 tys. mężczyzn. Wśród nich było około tysiąca dzieci. 4 września z Pruszkowa dotarł kolejny transport liczący 3087 dzieci, kobiet, mężczyzn. 13 i 17 września deportowano dalsze 4 tys. osób.
Transport odbywał się w koszmarnych warunkach. „Wszyscy jechali na stojąco, nie było ubikacji, było ciasno, nie można było usiąść, jeśli ktoś przykucnął, to inni się na niego przewracali” – wspominała Eulalia Matusiak, która miała wówczas 12 lat.
Jak powiedziała, w pewnym momencie pociąg na chwilę się zatrzymał i otworzyły się drzwi wagonu. „Wleciało trochę powietrza. (…) Jakiś kolejarz w ciemnym mundurze miał ogromny biały dzbanek i mówi: +Ja wam tu wody trochę przyniosłem+. I pyta Niemca, czy wolno tę wodę, Niemiec kiwa głową, że tak. On tę wodę dał. Wszyscy chcieli tej wody, ta woda się rozchlapywała. Nie wiem, czy po kropelce każdy dostał. Jedni mieli więcej. Wyrywali sobie ten dzbanek. On krzyczy: +Oddajcie ten dzbanek. Ja wam przyniosę tej wody, nie bójcie się, inni przyjdą! +. Zabrał dzbanek, odwrócił się, a Niemiec do niego strzelił” – wspominała.
Była więźniarka Stanisława Mikołajczyk została deportowana z Pruszkowa 4 września 1944 roku. W Muzeum Auschwitz zachowała się jej relacja: „Po pierwszym dostrzeżonym napisie kolejowym +Auschwitz+ zostaliśmy zorientowani w celu wędrówki. Sześćdziesiąt osób w wagonie zamilkło, skupiło się, po czym każdy rozpoczął przegląd swych dokumentów. Wiele dyplomów, świadectw, zwłaszcza dotyczących studiów, podarto na strzępy.”
Bogdan Bartnikowski, także 12-latek, był łącznikiem w Powstaniu Warszawskim. Niemcy przywieźli go do obozu wraz z matką. Bartnikowski w styczniu 2020 roku wspominał w rozmowie z PAP: „To była noc z 11 na 12 sierpnia 1944 r. Pociąg zatrzymał się na rampie w Birkenau i otworzyły się drzwi wagonu. Błysnęło na nas światło z reflektorów. Zobaczyłem esesmanów z bronią skierowaną na nas. Więźniowie zaczęli nas wyciągać z wagonów; po prostu wyrzucać na pobocze. Kiedy stanąłem obok wagonu zobaczyłem esesmanów, dachy baraków obozu męskiego, a dalej dwa wysokie kominy, z których buchał płomień na kilka metrów. To był mój pierwszy widok zapamiętany z Birkenau” – mówił.
Na drugi dzień przyszły więźniarki. „Zaczęły sporządzać listę, dokumentację obozową. Nadawano nam numery. Na nasze naiwne pytania, dlaczego tu jesteśmy, kiedy wyjdziemy na wolność, niektóre się tylko śmiały i mówiły: +Na wolność? Na wolność, to się stąd wychodzi tylko przez te kominy. Innej drogi nie ma+” – powiedział Bartnikowski.
Większość więźniów z transportów warszawskich przeniesiono po kilku lub kilkunastu tygodniach do innych obozów w głębi Trzeciej Rzeszy i zatrudniono w przemyśle zbrojeniowym. Niemcy rozpoczynali już ewakuację Auschwitz.
Eulalię Matusiak po przyjeździe Niemcy popędzono do baraku. „Było tam zupełnie ciemno, nie wiedziałam, jak się poruszać, a tam za nami krzyki, żeby prędzej wchodzić. Nie było tam miejsca, wreszcie gdzieś na górze ktoś pyta: +A kto ty jesteś? +. Na mnie mówiono Lilka, zresztą taki pseudonim miałam. +No choć tutaj+. Podał mi ktoś rękę i weszłam na najwyższą pryczę. Tam były jakieś kobiety i one mówiły do siebie: +Patrz! To dzieciak! Skąd ty jesteś? +, ja mówię: +z Warszawy+. A one: +A co w Warszawie? +. Ja mówię: +Powstanie+. +Powstanie w Warszawie!?+. No i musiałam opowiadać i opowiadać o Powstaniu. One były tym zachwycone. Wreszcie usnęłam. Dały mi chyba kawałek chleba. Jak się obudziłam rano, to leżał koło mnie kawałek chleba, a ich już nie było” – wspominała.
Większość więźniów z transportów warszawskich przeniesiono po kilku lub kilkunastu tygodniach do innych obozów w głębi Trzeciej Rzeszy i zatrudniono w przemyśle zbrojeniowym. Niemcy rozpoczynali już ewakuację Auschwitz. W styczniu 1945 r. wywieziono do obozów w Berlinie co najmniej 602 kobiety z dziećmi, także tymi, które urodziły się już w obozie. Niektórzy więźniowie zginęli w trakcie ewakuacyjnych "marszów śmierci", inni doczekali wyzwolenia w obozach w Rzeszy. W momencie wkroczenia Armii Czerwonej w Auschwitz znajdowało się co najmniej 298 warszawiaków.
Wśród popędzonych przez Niemców na zachód była Leokadia Rowińska. Gdy w sierpniu trafiła do Birkenau była w ciąży. W styczniu 1945 r., w obawie przed śmiercią, postanowiła iść z marszem ewakuacyjnym. Kolumna więźniarek została wyprowadzona 18 stycznia. Leokadia przeszła 30 km. Podczas nocnego postoju we wsi Poręba odłączyła się od kolumny i wraz z dwoma Żydówkami schroniła we wsi.
21 stycznia urodziła syna Ireneusza. Dziecko było sine i źle oddychało. "Gdy urodziło się moje dziecko i już było wiadomo, że nie przeżyje. Powiedziano mi, że jest we wsi ksiądz, Niemiec, ale katolik. Odmówił ochrzczenia syna. Ochrzciła go pani, u której się ukrywałam" – wspominała po latach.
Chłopiec zmarł 30 stycznia. Niemowlę zostało pochowane w pudełku po makaronie przy przydrożnej kapliczce w Porębie. Pamięć o nim została przywrócona w 2011 r. Na pomniku upamiętniającym ofiary ewakuacji na cmentarzu w Pszczynie umieszczona została poświęcona mu tablica. Leokadia Rowińska zmarła 2 sierpnia 2016 r.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości. (PAP)
Autor: Marek Szafrański
szf/ aszw/