Musical to nie tylko wielkie widowisko, duża obsada i spektakularne efekty. Musical to też kameralne pokazanie codzienności - mówi PAP Wojciech Kępczyński, dyrektor Teatru Muzycznego ROMA oraz reżyser musicalu "tik, tik… BUM!". Premiera - 18 listopada.
"tik, tik… BUM!" (oryg. "tick, tick… BOOM!") to pop-rockowy, kameralny musical na troje aktorów napisany w 1990 r. przez amerykańskiego kompozytora i dramaturga Jonathana Larsona - późniejszego autora musicalu "Rent", a także zdobywcy nagród Tony i Nagrody Pulitzera.
"Jestem wielbicielem musicalu +Rent+, który widziałem w 2002 roku w Londynie. Wiedziałem, że Larson zmarł tuż przed jego premierą – i że napisał oprócz tego tylko jeszcze jeden kameralny musical, właśnie +tik, tik… BUM!+. W 2021 roku Lin Manuel Miranda - twórca musicalu +Hamilton+ - zrobił niesamowity film, który stał się pięknym hołdem złożonym autorowi i wszystkim twórcom musicali. Od tego czasu marzyłem, żeby +tik, tik… BUM!+ wystawić w naszym teatrze" - powiedział PAP Wojciech Kępczyński, dyrektor Teatru Muzycznego ROMA oraz reżyser musicalu.
Bohaterem fabuły jest obchodzący trzydzieste urodziny sfrustrowany kompozytor i autor, który bezskutecznie usiłuje zrobić karierę na Broadwayu. "To opowieść o pisaniu musicalu i próbie pogodzenia miłości i przyjaźni z presją tworzenia. Opowieść o ludziach młodych, ale uważam, że dopiero odpowiedni bagaż doświadczenia życiowego pozwala ją w pełni zrozumieć, dostrzec wszystkie znaczenia, odpowiednio zinterpretować i przekazać, co chcemy opowiedzieć poprzez tę historię" - zaznaczył Kępczyński.
Musical jest de facto autobiografią Larsona. "W +tik, tik… BUM!+ rzeczywiście jest bardzo dużo elementów z biografii Larsona, ale to biografia bardzo niepełna. Zresztą w ogóle nie myślę o tym tytule w ten sposób. Chodzi mi raczej o to, żeby poprzez +tik, tik… BUM!+ pokazać, że musical to nie tylko wielkie widowisko, duża obsada i spektakularne efekty. Musical to też kameralne pokazanie codzienności. Bo wszystko może być tworzywem musicalu – ważne, żeby zrobić z tego po prostu dobry teatr" - podkreślił dyrektor ROMY.
Autorem przekładu musicalu jest Michał Wojnarowski, kierownik literacki ROMY. Odnosząc się do tytułu musicalu, wskazał, że "mówiąc w dużym skrócie – wszyscy siedzimy na tykającej bombie i czekamy na wybuch". "A czy jest on nieunikniony i czy możemy coś zrobić, żeby do niego nie doszło? Każdy musi sam poszukać odpowiedzi. Bo ten musical stawia różne pytania: o to, co się w życiu liczy, na co mamy wpływ, a na co – niekoniecznie" - powiedział.
Zapytany, z jakimi wyzwaniami musiał się zmierzyć w przypadku tłumaczenia musicalu "tik, tik… BUM!" oraz jak porównuje to z pracą nad swoimi wcześniejszymi tłumaczeniami musicali "Aida" i "We Will Rock You", Wojnarowski zaznaczył, że "problemy - nazwijmy to - techniczne albo warsztatowe, związane z tłumaczeniem piosenek i musicali są zwykle podobne". "To m.in. konieczność idealnego wpasowania polskiego języka w istniejącą już frazę muzyczną, potrzeba zachowania akcentów słownych tam, gdzie są one w oryginale, kwestia unikania nadmiernych zbitek spółgłoskowych i tak dalej" - wyjaśnił.
Zastrzegł natomiast, że trzy wspomniane tytuły nieco inaczej posługują się piosenkami i warstwą muzyczną. "W +Aidzie+ to były przebojowe, bardzo melodyjne popowe numery, napisane do musicalu, ale generalnie z uniwersalnymi tekstami – tak, aby mogły też bez problemu funkcjonować poza kontekstem sceny. O +We Will Rock You+ nie trzeba wiele mówić. Piosenki Queen to absolutna klasyka pop-rocka, genialne, znane wszystkim hity. Ich teksty - jeśli się w nie porządnie wczytać i zanalizować – są momentami wręcz zaskakująco głębokie, wieloznaczne i przede wszystkim aktualne, mimo że powstały dziesiątki lat temu. Natomiast +tik, tik… BUM!+ to też pop-rock, ale piosenki są o wiele bardziej kameralne, ściśle wynikające z historii i mocno związane z fabułą. Dają autentyczny wgląd w przeżycia i przemyślenia bohaterów. I dlatego, ze względu na te różnice, trudno te wyzwania porównywać. Takie tłumaczenia nigdy nie są łatwe, ale jeśli dobrze wybrnie się z wielu pułapek, jakie czyhają na tłumacza, to satysfakcja potem jest całkiem spora" - zwrócił uwagę.
Wojnarowski powiedział, że "Larson znany jest przede wszystkim jako autor jednego dużego musicalu - +Rent+, zaś +tik, tik… BUM!+ powstał kilka lat wcześniej, kiedy kompozytor był mocno sfrustrowany nieudanymi próbami zaistnienia na Broadwayu, i w tym musicalu dał temu wyraz". Przypomniał także, że "+tik, tik… BUM!" został przyjęty dość pozytywnie, choć nie był to wielki sukces. "Dopiero +Rent+ okazał się ogromnym triumfem Larsona, tylko że on sam go nie doczekał. Zmarł w wieku zaledwie 35 lat, kilka dni przed nowojorską premierą tego tytułu" - powiedział.
"I chyba m.in. przez ten dramatyzm jego osoba wciąż fascynuje. Wiemy, jak świetnym musicalem jest +Rent+, i zastanawiamy się, co jeszcze fantastycznego stworzyłby Larson, gdyby żył dłużej. Pozostało nam cieszyć się +Rent+ i +tik, tik… BUM!+. To znakomity, kameralny, momentami wręcz psychologiczny musical, w którym mamy do czynienia z bardzo wiarygodnym portretowaniem postaci na tle genialnie uchwyconych nowojorskich realiów z roku 1990" - wskazał.
Zapytany, jak ocenia znajomość twórczości Larsona w Polsce, zaznaczył, że "+Rent+ był wystawiany w Polsce czterokrotnie i to w ogóle jest jeden z bardziej znanych tytułów musicalowych". "Na pewno wiele dla popularyzacji twórczości Larsona, nie tylko w Polsce, ale i na świecie, zrobiła wyprodukowana przez Netflix filmowa adaptacja +tik, tik… BUM!+, wyreżyserowana przez innego geniusza teatru muzycznego, Lina-Manuela Mirandę" - mówił.
"Wydaje mi się, że nazwisko Larsona jest w Polsce świetnie kojarzone. Myślę, że dowodem mogą być dwa fakty. Po pierwsze, gdy ogłosiliśmy, że robimy ten musical, i pokazaliśmy obsadę, to nasze media społecznościowe wręcz zagotowały się od liczby pozytywnych komentarzy. A po drugie, zainteresowanie biletami jest naprawdę ogromne już teraz – a przecież premierowy weekend mamy dopiero za dwa miesiące, bo 18 i 19 listopada" - podkreślił Wojnarowski.
Za kierownictwo muzyczne musicalu odpowiada Jakub Lubowicz, zaś za choreografię Agnieszka Brańska. Scenografię zaprojektował natomiast Mariusz Napierała, a kostiumy - Anna Waś. W obsadzie, która wystąpi na Novej Scenie Teatru Muzycznego ROMA, znaleźli się Anastazja Simińska (Susan), Maria Tyszkiewicz (Susan), a także Marcin Franc (Jon) i Maciej Pawlak (Jon) oraz Maciej Dybowski (Michael) i Piotr Janusz (Michael).(PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ skp/