„Święto ognia” to film o tym, żebyśmy otworzyli się na świat i ludzi, którzy mogą być inni od nas, inaczej postrzegać rzeczywistość i mogą mieć swoje racje - powiedziała Kinga Dębska. Jej obraz ubiega się o Złote Lwy podczas 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
"Święto ognia" to kolejny pełen ciepła i uroku obraz Kingi Dębskiej, twórczyni "Zupy nic" i "Planu B". Bohaterkami opowieści - zrealizowanej na podstawie książki Jakuba Małeckiego pod tym samym tytułem - są dwie siostry wychowywane przez ojca. Starsza z nich, Łucja (Joanna Drabik), wyrosła na utalentowaną, ambitną baletnicę, która ma szanse na główną rolę w spektaklu. Młodsza, Anastazja (Paulina Pytlak) cierpi na porażenie mózgowe i komunikuje się z bliskimi za pomocą specjalnego programu. Na przekór chorobie najczęściej patrzy na świat przez różowe okulary. Uwielbia spędzać czas na spacerach, na które zabiera ją przebojowa sąsiadka Józefina (Kinga Preis), lub na balkonie, obserwując otoczenie. Marzy o prawdziwej miłości i zdaniu matury. Szuka sprzymierzeńca, który pomoże jej spełnić to drugie marzenie.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej towarzyszącej gdyńskiej premierze obrazu reżyserka wspomniała, że z propozycją realizacji filmu zwrócił się do niej producent Piotr Dzięcioł. "Przeczytał jeszcze niewydaną książkę +Święto ognia+ i zadzwonił do mnie. Byłam wtedy w Zakopanem i nic mi nie wychodziło - bo czasami z filmami tak jest, że wszystkie wiatry muszą wiać w jedną stronę, żeby się udało. Jest to dosyć trudne, szczególnie w rzeczywistości postpandemicznej. Piotr powiedział mi: słuchaj, jest taka książka, bardzo bym chciał, żebyśmy zrobili razem film +Święto ognia+. Nie byłam jakaś happy. Pomyślałam: w sumie fajnie, że Piotr Dzięcioł, ale z drugiej strony nie znam tej książki, nie znam autora. Mówię: dobra, przeczytam i oddzwonię. Tak dosyć sucho. Ale przeczytałam tę książkę i zadzwoniłam od razu. Wzruszyłam się. To jest tak piękna rzecz. Potem odkryłam Kubę Małeckiego z jego innymi wspaniałymi powieściami" - powiedziała.
Dębska podkreśliła, że chciałaby przekazać widzom trochę światła, które niesie jej film. "Wszyscy wiedzieliśmy, że robimy coś niesamowitego, że jest ważna sprawa, o której chcemy opowiedzieć. Dziennikarze pytają mnie o czym jest +Święto ognia+, a to jest takie trudne. Dla mnie chyba najbardziej jest to film o innym w naszym życiu. O tym, żebyśmy bez żadnej demagogii, nauczania otworzyli się na świat i ludzi, którzy mogą być inni od nas, inaczej postrzegać rzeczywistość i mogą mieć swoje racje. I mogą być to Afgańczycy, osoby niepełnosprawne. Po prostu nie jesteśmy pępkami świata, choć często nam, Polakom, wydaje się, że tak jest" - stwierdziła.
Kinga Preis przyznała, że wybierając role, często kieruje się tematem filmu. Tak było również w tym wypadku. "Oglądaliście +Perły z lamusa+? Prowadził to m.in. pan Kałużyński. Nie zapomnę, jak powiedział, że film, który nie jest wart obejrzenia po raz drugi, nie jest wart obejrzenia po raz pierwszy. Bardzo mi to jako nastolatce zapadło w pamięć. I wierzę, że ten film może być odczytywany jako dobrze oglądająca się historia z niepełnosprawnym w tle. Natomiast myślę, że przy każdym obejrzeniu będzie odkrywał nowe piętra. Będzie opowieść Łucji i nasza opowieść. Będziemy dotykać różnych światów. Ja np. pierwszy raz zaczęłam się zastanawiać nad potrzebą intymności i seksu osób niepełnosprawnych (...). Wydawało mi się, że jak taki człowiek jest zaopiekowany to już zrobiliśmy wszystko. A nagle okazuje się, że taka osoba ma ogromną potrzebę bycia kochaną, tak jak każdy z nas. Mam nadzieję, że ten film będzie skłaniał do dyskusji na różne tematy" - podsumowała.
Obok obrazu Dębskiej o Złote Lwy rywalizuje 15 filmów, wśród nich "Kos" Pawła Maślony, "Imago" Olgi Chajdas, "Różyczka 2" Jana Kidawy-Błońskiego, "Święty" Sebastiana Buttnego i "Raport Pileckiego" Krzysztofa Łukaszewicza. Rozstrzygnięcie konkursu głównego nastąpi w sobotę. Wyboru laureata dokona jury w składzie: reżyser i scenarzysta Filip Bajon (przewodniczący), aktorka Dorota Pomykała, montażystka Magdalena Chowańska, pianista, kompozytor, aranżer, dyrygent Marcin Masecki, operator Janusz Gauer, scenarzystka i producentka Katarzyna Sarnowska oraz kostiumografka Katarzyna Walicka-Maimone.
Z Gdyni Daria Porycka (PAP)
dap/ aszw/