Pozwólmy obudzić małego Jezusa w sobie i zachować go w kochającej pamięci – mówił metropolita łódzki, kard. Grzegorz Ryś podczas pasterki w nowym kościele w podłódzkiej Kalonce. „Jak żeśmy go tam ululali i uśpili, to zróbmy wszystko, żeby go zbudzić do życia” – podkreślił.
Trzeci rok z rzędu metropolita łódzki przewodniczył pasterce poza łódzką archikatedrą. Tym razem w parafii św. Ojca Pio w podłódzkiej Kalonce, gdzie odprawił pierwszą mszę świętą w nowym kościele.
Swoją homilię kard. Ryś oparł na przywołaniu wydarzeń sprzed 800 lat, kiedy św. Franciszek w grocie w Greccio we Włoszech przygotował pierwszą żywą szopkę. Żłobek przed ołtarzem wyłożono sianem, a w Świętą Rodzinę wcielili się mieszkańcy Greccio. Przy żłobku stanęły wół i osioł. Franciszek przygotował szopkę, aby przybliżyć ludziom historię zbawienia.
Jak wyjaśnił hierarcha, św. Franciszkowi zależało na tym, by ludzie, którzy przyjdą na mszę św. w grocie mieli doświadczenie tego, że są w Betlejem, w grocie, której Jezus się rodzi, że obecni na liturgii są uczestnikami tamtych wydarzeń.
"To jest ta lekcja, którą sobie Kościół w tym roku bardzo mocno przypomina z racji na tę 800. rocznicę. Do takiego przeżycia was teraz namawiam. Jesteśmy w Betlejem. Liturgia ma taką siłę, że nas czyni uczestnikami wydarzeń, które przypominamy. Jesteśmy świadkami narodzin Jezusa, jesteśmy przy tamtym żłobie, jesteśmy wśród tych pasterzy, zwierząt. Patrzymy na to, co się dzieje" – przekonywał kardynał.
Duchowny przywołał również historię, w której uczestnik mszy w Greccio miał widzenie, w którym św. Franciszek budzi ze snu leżące w żłóbku dzieciątko.
"Tomasz z Celano, który był pierwszym biografem św. Franciszka, zastawiał się, czy ta wizja mogła być prawdziwa i czy właściwe jest małego Jezusa budzić w środku nocy. I odpowiada, że jest najwłaściwsza. Dlaczego? Bo w sercach bardzo wielu ludzi, może nawet wszystkich, Jezus został uśpiony. A dzięki temu, co uczynił Franciszek w Greccio, jakby się na nowo w tych sercach ludzkich obudził. A nawet Tomasz z Celano mówi, że się odcisnął w pamięci, która jest kochająca" – tłumaczył.
Metropolita wskazał, że uśpione dzieciątko Jezus w sercach ludzi zostało przez św. Franciszka obudzone po to, żeby je zauważyli i zachowali w kochającej pamięci.
"Kiedy stąd wyjdziemy, z tej eucharystii, to niesłychanie ważne jest, żeby Jezus był w nas obudzony. Żeby się zbudził ze snu, w którym żeśmy go ukołysali, żeby tam sobie spał, żeby nam nie przeszkadzał, nie odzywał się, o niczym nam nie przypominał, nic nie robił, najlepiej, żeby w ogóle był niezauważony. Nie. Chodzi o to, żebyśmy stąd wyszli z obudzonym małym Jezusem w sobie. I żebyśmy zapamiętali tego małego Jezusa pamięcią, która kocha" – zaznaczył.
Kard. Ryś, nawiązując do filozofii ubóstwa św. Franciszka, zauważył, że również Bóg jest ubogi. Jak bowiem wyjaśnił, wszystko, co ma dzieli z nami.
"Bóg nie ma niczego dla siebie. Dlatego Franciszek zawsze podkreślał, że ubóstwo było wyborem Jezusa. Dlaczego się urodził w tej stajni? Bo chciał. Dlaczego leżał w żłobie? Bo chciał. Dlaczego tak naprawdę nic nie miał przy narodzinach? Bo chciał. To nie jest tak, że jakieś fatum zawisło nad Jezusem i przez to urodził się gorzej niż zwierzęta. Nie, chciał tego. I ta wola przejawiała się przez całe jego dorosłe życie. Był ubogim z wyboru, bo taki jest Bóg" – tłumaczył.
Metropolita prosił wiernych, by w te święta szukali w sobie małego Jezusa i pozwolili mu się w sobie obudzić. "Jak żeśmy go tam ululali i uśpili, to zróbmy wszystko, żeby go zbudzić do życia. Byśmy się tych dwóch istotnych rzeczy nauczyli: bycia dzieckiem i bycia ubogim" – podkreślił kard. Ryś.(PAP)
autor: Bartłomiej Pawlak
bap/ sp/