"Small Things Like These" to rzecz o zbiorowej traumie społeczeństwa irlandzkiego. Oni wciąż to przepracowują, a sztuka może być użytecznym lekarstwem na ranę – powiedział Cillian Murphy. Obraz o zakładanych przez Kościół tzw. "azylach dla upadłych kobiet" pokazano w konkursie głównym Berlinale.
"Small Things Like These" był pierwszym filmem zaprezentowanym podczas 74. festiwalu w Berlinie. Fabułę - zrealizowaną na podstawie książki Claire Keegan "Drobiazgi takie jak te", która w Polsce ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarne – osadzono w połowie lat 80. w małym, irlandzkim miasteczku. Obraz uświadamia, co działo się za murami miejscowego klasztoru, w którym prowadzono jeden z tzw. "azyli dla upadłych kobiet". Ośrodkami, zakładanymi od XVIII w. do połowy lat 90., zarządzał Kościół Katolicki we współpracy z państwem irlandzkim. Trafiały do nich samotne matki i kobiety w ciąży pozamałżeńskiej, które stanowiły "obciążenie" dla swoich rodzin. W ramach pokuty za grzechy zakonnice zmuszały je do darmowej pracy w klasztorach i sąsiadujących z nimi pralniach, a także odbierały im dzieci. Wiele noworodków umierało, nie uzyskawszy pomocy medycznej. Zdrowe najczęściej oddawano do adopcji. Działalność instytucji była przez lata tuszowana i wciąż nie wiadomo, ile kobiet padło ofiarą nadużyć. "Dziesięć tysięcy to skromny szacunek; trzydzieści tysięcy to prawdopodobnie dokładniejsza liczba. Większość akt pralni została zniszczona, przepadła albo odmawia się do nich dostępu. Rzadko w jakikolwiek sposób doceniano pracę dziewcząt i kobiet lub za nią dziękowano. Wiele z nich straciło swoje dzieci. Niektóre straciły życie" – pisze Keegan na końcu swojej książki, w uwadze do tekstu.
Irlandzka pisarka – a za nią Tim Mielants – przywracają podmiotowość kobietom, które zaznały cierpień w kościelnych instytucjach. Przewodnikiem w tej opowieści jest Bill Furlong (w tej roli Cillian Murphy), ojciec pięciu córek, przykładny mąż Eileen (Eileen Walsh), właściciel firmy sprzedającej węgiel i drewno. Mężczyzna ma za sobą trudne dzieciństwo, które śledzimy w retrospekcjach. Jego matka zmarła, gdy miał 12 lat. Nigdy nie dowiedział się, kto jest jego ojcem. Został przygarnięty przez zamożną wdowę, panią Wilson, u której jego mama pracowała jako sprzątaczka. Może dlatego Bill potrafi doceniać drobiazgi jak mało kto. Choć nie jest zamożny, niczego mu nie brakuje. Córki są jego oczkiem w głowie. Cieszy go, że dobrze się uczą, a niepokoi, że szybko dorastają i niebawem wyfruną z rodzinnego gniazda. Radością napawa go także perspektywa zbliżających się świąt Bożego Narodzenia, odpoczynku, czasu spędzanego z bliskimi. Jednak zanim zasiądzie do świątecznego stołu, musi jeszcze dostarczyć węgiel do lokalnego klasztoru. Gdy przybywa na miejsce i otwiera składzik na opał, zastaje w nim zmarzniętą, brudną dziewczynę o imieniu Sarah. Wie, że nie została tam zamknięta przez przypadek, ale nie ma odwagi powiedzieć tego na głos. Tylko jak można uważać się za chrześcijanina i dawać przyzwolenie na to, co dzieje się u sióstr magdalenek? Billowi udaje się przełamać strach.
"Drobiazgi takie jak te" doceniono nominacją do Nagrody Bookera. Również twórcy filmowej adaptacji, promując ją w Berlinie, podkreślali swoje uznanie dla prozy Keegan. "Szukałem czegoś, co mógłbym zrobić z Timem. Żona zasugerowała mi Claire Keegan. Przeczytałem jej książkę, ale nie sądziłem, że zdobycie praw do niej jest osiągalne. Sprawdziliśmy to i okazało się, że jednak tak. Dla mnie to rzecz o zbiorowej traumie społeczeństwa irlandzkiego. Oni wciąż to przepracowują, a sztuka może być użytecznym lekarstwem na ranę. A już na pewno był nim utwór Claire, który szybko zyskał status bestsellera. Wszyscy w Irlandii go przeczytali. Ironia jej pisarstwa polega na tym, że opowiada o chrześcijaninie, który próbuje postępować po chrześcijańsku w dysfunkcyjnym, chrześcijańskim społeczeństwie. Bill ma wiele pytań dotyczących złożoności spraw, wstydu i ciszy" – powiedział Murphy podczas konferencji prasowej towarzyszącej światowej premierze obrazu.
Pytany o sposób, w jaki wybiera role, odparł, że "najważniejsi są dobrzy współpracownicy i scenariusz". "Słuchałem podcastu Claire Keegan o książce. Powiedziała, że Bill nie jest bohaterem, ale człowiekiem na skraju załamania. Uznałem, że to o wiele bardziej interesujące. Nic nie jest postanowione ani zaplanowane. Wszystko dzieje się przypadkowo. Następuje zderzenie żalu, rzeczy, które dzieją się w tym małżeństwie i w lokalnej społeczności. Sam też nie postrzegam Billa jako bohatera. Zresztą jedną z największych zalet książki i scenariusza jest to, że każdy ma inne zdanie na ten temat. Czy zakończenie jest szczęśliwe czy smutne, co stanie się z Sarah, jaka przyszłość czeka rodzinę Billa – ludzie mogą zdecydować, czego chcą" – zwrócił uwagę aktor.
Wielkim fanem twórczości Keegan jest również scenarzysta Enda Walsh. "To wspaniała autorka, która zostawia sporo przestrzeni czytelnikowi. Moje zadanie polegało głównie na tym, żeby usunąć się z drogi. +Drobiazgi takie jak te+ to książka opisująca rzeczywistość, a zarazem bardzo poetycka. Wyczuwamy w niej prawdę, ale spacerujemy po miasteczku z Billem i zatracamy się w jego wewnętrznej walce. Wydaje mi się, ze film staje się manifestacją jego psychologii. Jako człowiek z miasta odczuwałem niezwykłą przyjemność, zatracając się w tempie i rytmie tego świata. To było piękne doświadczenie. Claire Keegan jest niezwykłą pisarką właśnie dlatego, że potrafi zamienić opowiadanie w przypowieść. A to oznacza, że scenarzysta nie musi niczego szukać. Wystarczy, że wsłucha się w to, co zostało napisane" – stwierdził.
"Small Things Like These" był kolejnym po trzeciej serii "Peaky Blinders" spotkaniem Murphy’ego i Mielantsa. "To bardzo osobista historia o żałobie i radzeniu sobie z nią. Choć nie jestem Irlandczykiem, razem z Cillianem przeszedłem przez wszystkie etapy tej żałoby. Pamiętam, że zastanawialiśmy się, jak to by było żyć w Irlandii w 1985 r. jako 40-letni mężczyzna. Taki człowiek musiałby dorastać w latach 50. i 60. Cillian powiedział coś naprawdę interesującego. A mianowicie, że wtedy mężczyźni nie mieli dostępu do własnych emocji. Pomyślałem, że to jest klucz. Wspaniale ogląda się mężczyznę, który radzi sobie z emocjami" – podsumował reżyser.
Oprócz filmu Mielantsa o Złotego Niedźwiedzia ubiega się 19 tytułów, m.in. "La Cocina" Alonso Ruizpalaciosa, "Dahomey" Mati Diop, "A Different Man" Aarona Schimberga, "The Empire" Bruno Dumonta i "Suspended Time" Oliviera Assayasa. Laureata nagrody poznamy w sobotę 24 lutego. Wyłoni go jury w składzie: kenijska aktorka Lupita Nyong'o (przewodnicząca), amerykański aktor, scenarzysta i reżyser Brady Corbet, reżyserka i scenarzystka z Hongkongu Ann Hui, niemiecki reżyser i scenarzysta Christian Petzold, hiszpański reżyser Albert Serra, włoska aktorka Jasmine Trinca oraz ukraińska pisarka i poetka Oksana Zabużko.
Z Berlina Daria Porycka (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ wj/