W Instytucie Polskim w Berlinie od czwartku prezentowana jest wystawa "Belebte Landschaft. Berlin w obiektywie mobilnej camera obscura" Macieja Markowicza. "Wbudowuję camera obscura do vana, roweru lub łodzi. Urządzenia noszą mnie wewnątrz" – tłumaczy twórca.
Markowicz zapytany przez PAP, dlaczego tworzy obecnie w Berlinie, stwierdził, że "każde miasto ma swój genius loci, ducha miejsca, a każde miejsce ma swój Zeitgeist, ducha czasu". "Berlin ma bogatą i zróżnicowaną scenę artystyczną, bardzo przypada mi do gustu otwarte i kreatywne środowisko tego miasta" - wyjaśnił. Jak dodał, Berlin przyciąga artystów z całego świata "ze względu na swoją tolerancję, różnorodność kulturową i dostępność przestrzeni dla twórczych działań". Dla Markowicza "dość istotnym czynnikiem jest dostęp do wody", Berlin "jest idealnym miejscem do fotografowania moją fotograficzną barką".
Jak tłumaczy twórca, camera obscura to starożytny instrument optyczny składający się z zaciemnionego pudełka lub pomieszczenia z małym otworem w jednej ze ścian, czasami wyposażony w obiektyw. "Światło z zewnątrz przechodzi przez ten otwór i wyświetla obraz na przeciwną ścianę. Obraz jest odwrócony do góry nogami i od lewej do prawej, ale pozostaje niesamowicie precyzyjny pod względem perspektywy" - opowiada Markowicz.
"Moje camera obscura są trochę inne niż te zazwyczaj, ponieważ są to urządzenia/pojazdy mobilne. Wbudowuję camera obscura do vana, roweru lub łodzi. Te urządzenia noszą mnie wewnątrz. W rezultacie moich działań staję się częścią maszyny. Maszyna i ja stajemy się jednym, tworząc symbiotyczną relację. Ktoś mógłby zapytać: zaraz, jak to camera obscura w ruchu? To nie ma sensu, obrazy będą wszystkie zamazane i nieostre. To święta prawda i właśnie to ruch jest dokładnie tym, czego szukam w moim procesie twórczym" - podkreśla Markowicz, dodając, że potrzeba ciągłego ruchu jest głęboko zakorzeniona w jego osobowości.
Na pytanie, dlaczego zajął się tym rodzajem twórczości, odparł: "Zawsze odczuwałem potrzebę fizycznego kontaktu z materiałami, z którymi pracuję: moje pierwsze doświadczenie fotograficzne było związane z ciemnią w piwnicy, gdzie wraz z przyjaciółmi wywoływaliśmy nasze zdjęcia. (...) Kiedy fotografia cyfrowa stała się popularna, ten bezpośredni kontakt z materiałami, ten dotyk, zaczął znikać, co zaczęło mnie niepokoić. Stąd taki powrót do korzeni i fascynacja wczesnymi procesami fotograficznymi i camera obscura, tym optycznym zjawiskiem fotografii, od którego wszystko się zaczęło".
Jak zaznaczył Markowicz, na wystawie jest przegląd sześciu lat jego berlińskiego życia twórczego. W galerii Instytutu Polskiego w Berlinie prezentowanych jest osiem wielkiego formatu papierowych negatywów. Wykonanie ich jest bardzo pracochłonne i czasochłonne, więc "zazwyczaj jeśli stworzę średnio jeden papierowy negatyw miesięcznie, to jestem bardzo zadowolony" - wyjaśnił twórca.
Wystawa będzie prezentowana w Instytucie Polskim do 23 czerwca.
Z Berlina Berenika Lemańczyk(PAP)
bml/ kar/