Ofiary wielkiego głodu na Ukrainie 1933 r. Fot. Alexander Wienerberger/Źródło: en.wikipedia
Międzypokoleniowa pamięć Ukraińców o przemocy jest istotnym czynnikiem ich gotowości do oporu; Ukraińcy, nawet w latach pokojowych dla Europy podświadomie obawiali się powrotu rosyjskiego terroru, którego symbolem stała się potem Bucza – ocenił w rozmowie z PAP ukraiński historyk Jarosław Hrycak.
Zdaniem profesora Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego we Lwowie, który przybył do Polski z cyklem wykładów na zaproszenie Fundacji Stefana Batorego, Władimir Putin nie docenił odporności Ukrainy w 2022 r., licząc na szybkie zwycięstwo. Według historyka Putin nadal przecenia możliwości militarne Rosji. - Kreml osiąga marne wyniki, ponosząc ogromne koszty – ocenił.
Ekspert uważa, że kontynuacja działań wojennych wynika z osobistej obsesji Putina na punkcie Ukrainy oraz triumfalistycznych raportów jego najbliższego otoczenia, które tylko pomagają rosyjskiemu przywódcy budować zniekształcony obraz świata. W związku z tym Hrycak uznaje szybkie zawarcie rozejmu z Moskwą za mało prawdopodobne.
Według niego Ukraina uderzając w słaby punkt przeciwnika – infrastrukturę rafineryjną – nie tylko pokazuje, że wciąż ma swoje „karty”, jak powiedziałby prezydent USA Donald Trump. – Zazwyczaj mówi się, że wygrywa ten, kto jest silniejszy, ale może należałoby powiedzieć, że przegrywa ten, kto pierwszy straci zdolność do dalszego prowadzenia działań wojennych? – zastanawia się Hrycak.
W jego ocenie Ukraińcy, prowadząc asymetryczną wojnę, „kupują czas” dla Europejczyków skłaniając ich do przebudowania architektury bezpieczeństwa na kontynencie.
Historyk jest przekonany, że w znacznym stopniu przyczyniła się do tego sytuacja geopolityczna, która zmieniła się w wyniku niekonsekwentnej polityki Trumpa i coraz częstszych prowokacji Rosjan wobec Europy. Analizując politykę amerykańskiego prezydenta wobec Ukrainy Hrycak zwrócił uwagę, że mimo niejednoznacznych działań Trumpa, USA zaakceptowały mechanizm, dzięki któremu Ukraina może otrzymywać amerykańską broń za pieniądze sojuszników, a także ostatnio wprowadziły sankcje wobec rosyjskich gigantów naftowych.
– To już spory postęp w porównaniu z sytuacją, którą widzieliśmy po ostrej wymianie zdań między prezydentami (Trumpem i Wołodymyrem Zełenskim - PAP) w lutym 2025 r. – zauważył rozmówca PAP.
Komentując kwestię presji, jaką Trump rzekomo wywierał na Zełenskiego w sprawie przekazania Rosji części obwodu donieckiego, ekspert podkreślił, że Ukraińcy już dawno zrozumieli, że ta wojna „nie dotyczy terytoriów”, a oddanie Rosjanom dobrze ufortyfikowanej, ale zniszczonej w wyniku działań wojennych pozostałej części Donbasu w żadnym wypadku nie doprowadzi do pokoju.
W jego ocenie ostatnie badania Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii (KMIS) potwierdzają opinię, że ukraińskie społeczeństwo coraz bardziej skłania się do trudnych kompromisów terytorialnych, ale nie z powodu nacisków ze strony Trumpa czy Putina. Według danych KMIS odsetek obywateli, którzy uważają, że Ukraina w żadnym wypadku nie powinna rezygnować ze swoich terytoriów, zmalał z 87 proc. we wrześniu 2022 r. do 54 proc. we wrześniu-październiku 2025 r. Jednocześnie Hrycak zauważył, że w społeczeństwie większą krytykę budzi pomysł oddania wrogowi Chersonia i Zaporoża niż Donbasu.
Badacz podkreślił, że dopóki rosyjskie władze utrzymują maksymalistyczne żądania, a Putin „próbuje legitymizować swoje roszczenia argumentami historycznymi, zanudzając Trumpa”, osiągnięcie postępów w negocjacjach pokojowych między Waszyngtonem a Moskwą jest wątpliwe. – Biorąc to pod uwagę, zwycięstwo Ukrainy może nastąpić nie tyle w wyniku porozumienia pokojowego, ile w trakcie samej wojny – poprzez wyczerpanie zasobów przeciwnika i neutralizację jego sił - przewiduje historyk.
– Tak stało się już z rosyjską flotą na Morzu Czarnym. Teraz należy zastanowić się, jak przenieść to doświadczenie na inne odcinki frontu - uważa Hrycak.
Mimo zmęczenia wojną, Europa - według historyka - nadal jest dość zgodna w kwestii wsparcia Ukrainy. – Z wyjątkiem kilku krajów, Europa występuje jako jeden front – zaznaczył, podkreślając jednocześnie, że Ukraina oferuje obecnie krajom europejskim swoje realne doświadczenie bojowe, co wzmocniłoby zdolności obronne całego kontynentu.
Zdaniem eksperta, oprócz zwiększania budżetów obronnych oraz zakupu broni i sprzętu wojskowego, ważna jest też odpowiedzialna i uczciwa komunikacja polityków ze społeczeństwem. - Ukraińcy mieli swoje czynniki, które determinowały ich opór. Osiem lat własnej wojny (rozpoczętej aneksją Krymu przez Rosję i rebelią w Donbasie w 2014 r. - PAP) sprawiło, że społeczeństwo ukraińskie stało się zahartowane. Ponadto okazało się, że od 2014 r. w wojsku przeprowadzano reformy – zauważył Hrycak.
– Międzypokoleniowa pamięć Ukraińców o przemocy stała się istotnym czynnikiem ich gotowości do oporu. Ukraińcy, nawet w latach pokojowych dla Europy, cierpieli bardziej niż Europejczycy, dlatego podświadomie obawiali się powrotu terroru i represji, których symbolem potem stała się Bucza – wyjaśnił, nawiązując do masakr ludności cywilnej, dokonanych przez rosyjskie wojska w obwodzie kijowskim w lutym-marcu 2022 r.
– Natomiast w Europie wyrosło po 1989 r. pokolenie ludzi, które postrzega życie bez wojny i zewnętrznego zagrożenia jako normę. Jednak taka sytuacja nie jest trwała. Jest to tymczasowa aberracja, spowodowana sukcesem unikalnego projektu integracji, który rozpoczął się po II wojnie światowej – podkreślił Hrycak.
Według ukraińskiego historyka, oprócz realnego strachu o własne bezpieczeństwo w związku z możliwością wybuchu dużego konfliktu zbrojnego, w Europie istnieją również inne obawy - związane z kalkulacjami ekonomicznymi. – Europejczycy obawiają się, że same rozmowy o wojnie mogą obniżyć poziom życia i standardy komfortu – ocenił.
Zdaniem naukowca w związku z tym nie wolno pozwolić siłom populistycznym, aby narzuciły społeczeństwom europejskim fałszywy dyskurs, że wojna toczy się „gdzieś daleko, a wszelkie rozmowy o wsparciu Ukrainy wciągają nas w konflikt”.
Jarosław Hrycak (ur. w 1960 r.) – historyk, profesor Ukraińskiego Katolickiego Uniwersytetu we Lwowie, dyrektor Instytutu Badań Historycznych na Uniwersytecie I. Franki we Lwowie. Wykładał m.in. na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Budapeszcie (1996-2009), Uniwersytecie Harvarda (2000, 2001) i Uniwersytecie Columbia (1994, 2004). Autor wielu publikacji poświęconych historii i współczesnej tożsamości Europy Środkowo-Wschodniej.
Książkę Jarosława Hrycaka „Ukraina. Wyrwać się z przeszłości” w tłumaczeniu Katarzyny Kotyńskiej i Joanny Majewskiej-Grabowskiej wydało MCK w Krakowie.
Rozmawiał Ihor Usatenko (PAP)
iua/ kbm/ amac/
