Zbigniew Gołasz, historyk z Muzeum w Gliwicach, odnalazł w parafialnym archiwum rękopis zawierający kilkadziesiąt kazań napisanych piękną staropolszczyzną. Ich autor, proboszcz z Przyszowic, wioski niedaleko Gliwic, sporządził je w czasach, gdy Górny Śląsk od kilkuset lat znajdował się poza Polską.
O szczegółach swojego odkrycia Zbigniew Gołasz opowie w czwartek o godzinie 17 w Willi Caro – siedzibie Muzeum w Gliwicach. Podczas spotkania można będzie też nabyć książkę zawierającą prawie 40 kazań, jakie znajdowały się w odkrytym przez historyka rękopisie.
„To był zwyczajny, zakurzony tom opatrzony łacińskim tytułem. Ku mojemu zaskoczeniu w środku znalazłem jednak teksty napisane piękną staropolszczyzną” – powiedział w rozmowie z PAP Zbigniew Gołasz.
Jego uwagę przykuł – ze względu na swoją barokową formę - już sam tytuł: „Congeries Dictionum et Exhortationum sacrarum per me Melchiorem Oppolsky Parochum Preisvieri prolatarum incipiendo In Martio Anno Domini 1796 quae sint O. A. M. D. G. Bmae Virge M. et OO SS Jt et ad salutem animae Auditorum”, („Zebranie przemówień i napomnień świętych, przeze mnie, Melchiora Opolskiego, proboszcza przyszowickiego, przedłożonych, rozpoczętych w marcu Roku Pańskiego 1796, które są na większą chwałę Bożą, Przenajświętszej Maryi Dziewicy i wszystkich świętych oraz dla zbawienia dusz słuchaczy”).
Gołasz swojego odkrycia dokonał w archiwum parafii w Ostropie, jednej ze starszych dzielnic Gliwic. Jednak – jak ustalił – autor rękopisu nie miał z tą parafią nic wspólnego. Był nim żyjący w latach 1746-1813 ksiądz Melchior Opolski (Oppolsky) – proboszcz z Przyszowic, wioski leżącej niedaleko Gliwic. Zbigniew Gołasz przypuszcza, że do Ostropy rękopis kazań Opolskiego trafił za sprawą jakiegoś duchownego, który posługiwał też w Przyszowicach.
„Prawdopodobnie tych kazań było znacznie więcej, bo na odnalezionym przeze mnie woluminie znajduje się informacja, że to piętnasty tom” – powiedział w rozmowie z PAP historyk.
Ustalił, że ksiądz Opolski nie zajmował żadnego ważnego miejsca w kościelnej hierarchii. Tym większe wrażenie robi przebijająca z napisanych przez niego kazań erudycja. „Ksiądz Opolski sięgał zarówno po myśli świętych – Augustyna, Tomasza z Akwinu czy Hieronima, jak i po te, których autorami byli antyczni filozofowie: Arystoteles, Seneka i Epikur” – wyjawia Zbigniew Gołasz.
Podkreśla, że największe wrażenie zrobił jednak na nim styl kazań. „Zostały spisane piękną staropolszczyzną, pozbawioną zarówno makaronizmów jak i prawie wolną od zapożyczeń z języka niemieckiego i czeskiego” – mówi o kazaniach księdza Opolskiego historyk.
Przypomina, że przyszowicki proboszcz spisał te kazania w czasach, gdy Górny Śląsk od kilkuset lat znajdował się poza Polską. „Skoro Opolski postanowił użyć języka polskiego, to najwyraźniej używał go nie tylko on, ale też jego parafianie” – zwraca uwagę Zbigniew Gołasz.
Jego zdaniem kazania księdza Opolskiego są jednak nie tylko przykładem pięknej staropolszczyzny, ale też kopalnią wiedzy o obyczajach i postawie religijnej Ślązaków końca XVIII wieku.
Przestrogi i upomnienia, jakie dawał parafianom z Przyszowic ksiądz Opolski świadczą, że mieszkańcom tej wioski nie były obce problemy i słabości znane także w dzisiejszych czasach.
Kaznodzieja krytykował przywiązanych do dóbr materialnych „zbyteczników”, „ożralstwo” (pijaństwo) oraz „cieleśników” – czyli osoby, które łamały szóste przykazanie. Strofował też "światowniczki".
W kazaniu na trzecią niedzielę po Objawieniu Pańskim Opolski przestrzegał np. przed hipokryzją, seksualną swobodą i religijnością na pokaz: „Błąd to niezmierny was, gospodarzów, myśleć, żeście nic więcej nie powinni czeladzce, tylko dniową naznaczyć im robotę, a obiecane do halyrza wypłacić myto. Błąd nieznośny rozumieć, że wam nic do tego, czy domowi waszy po chrześcijańsku żyją, czy po pogańsku, czy oni do kościoła chodzą, czyli do domu kurewctwa. Błąd okropny mówić: Cóż mnie do tego, gdy mi tylko szczyrze służą. Błąd, mówię, od diabła na was rozsiany, z którego niezliczone szkody na was samych, na sąsiadów waszych, na mieszkańców całego kraju wynikają” – pisał.
W innym kazaniu zwracał się z kolei do rodziców, ale również do pracodawców: „Życie wasze własne podobno jest niewinne, bogabojne, niezganione? Ach, to upatrujcie: Ten synaczek wasz nie jestli lekomyślny, pijak, swywolny cieleśnik? Córka wasza nie jestli światowniczka, rzadka przy nabożeństwie, częsta przy złem kamractwie? Ten wasz służący nie jestli drapieżnikiem, złodziejem, co żnie i zbiera, gdzie nie siał, i nie robił, służebnica wasza nie jestli jedna dla wszytkich i przódy żoną niżeli ślubną?”
Ostrych przestróg nie szczędził też w kazaniu na Wielki Piątek: „Zbyteczniku! Umartwiej twoje gardło od ożralstwa. Cieleśniku ! Ukróć sercu twemu nieporządną pożądliwość. Grzeszniku, zapłacz skruszonem sercem nad nieprawościami twoimi, a ugasisz pragnienie Chrystusa Jezusa i sprawisz mu pożądaną ochłodę”.
Książkę „Chroń się złego a czyń dobrze” Kazania proboszcza z Przyszowic (1796/1797) wydało Muzeum w Gliwicach. (PAP)
Autor: Józef Krzyk
jkrz