Kresowiacy i kombatanci przyłączyli się do protestu Rady Programowej Polskiego Radia Olsztyn, która oceniła niedawno, że audycje ukraińskie tej rozgłośni "szkodzą polskiej racji stanu". Audycje w obronę wzięł szef sejmowej komisji mniejszości narodowych.
W połowie lutego Rada Programowa Polskiego Radia Olsztyn zawiadomiła Krajową Radę Radiofonii i Telewizji o swojej ocenie nadawanych na antenie tego radia audycji w języku ukraińskim. Członkowie Rady uznali, że poruszane w nich treści "godzą w polską rację stanu". Rada zajęła się analizą tych programów po pisemnym proteście olsztyńskiego politologa, prof. Salima Chazbijewicza, który ocenił, że audycje ukraińskie "jawnie propagują faszyzm ukraiński".
Z zarzutami Rady od początku nie zgadzał się - i nadal się nie zgadza - autor audycji redaktor Stefan Migus, który jednocześnie przewodniczy olsztyńskiemu oddziałowi Związkowi Ukraińców w Polsce.
"Uważam, że ocena moich audycji przez Radę nie jest słuszna, to co się dzieje odbieram jako formę represji, z jaką nie miałem do czynienia nawet w czasach komuny" - powiedział we wtorek PAP Migus, który mimo zamieszania wokół jego programów przygotowuje je. "I nie zamierzam z nich zrezygnować" - zapowiedział w rozmowie z PAP.
W połowie lutego Rada Programowa Polskiego Radia Olsztyn zawiadomiła Krajową Radę Radiofonii i Telewizji o swojej ocenie nadawanych na antenie tego radia audycji w języku ukraińskim. Członkowie Rady uznali, że poruszane w nich treści "godzą w polską rację stanu". Rada zajęła się analizą tych programów po pisemnym proteście olsztyńskiego politologa, prof. Salima Chazbijewicza, który ocenił, że audycje ukraińskie "jawnie propagują faszyzm ukraiński".
Migusa w obronę wziął przewodniczący sejmowej komisji mniejszości narodowych i etnicznych, poseł Miron Sycz (PO). W ostatnich dniach przesłał on Radzie Programowej olsztyńskiej rozgłośni pismo, w którym stwierdził, że "każdy naród ma prawo do przedstawiania własnej wizji dziejów". "Poza bezspornymi faktami, o których informują nas naukowcy, mamy bowiem do czynienia z interpretacjami, moralną oceną wydarzeń, kreowaniem bohaterów narodowych" - napisał Sycz, odnosząc się do zarzutów Rady Programowej, która podniosła m.in., że w audycjach Migusa zbyt wiele miejsca poświęca się choćby postaci Stepana Bandery i rocznic związanych z jego życiem.
"Uważam, że afera wokół redaktora Migusa wcale nie jest potrzebna" - powiedział PAP poseł Sycz i dodał, że ma nadzieję na "szybkie zakończenie sprawy".
Tymczasem stanowisko w sprawie audycji ukraińskich zajęły regionalne oddziały organizacji kresowych i kombatanckich, m.in. Towarzystwo Miłośników Wołynia i Polesia, Światowy Związek Żołnierzy AK w Olsztynie, czy Związek Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego. We wspólnym piśmie do Rady Programowej rozgłośni ich przedstawiciele podkreślili, że podzielają ocenę tego gremium co do "naruszania polskiej racji stanu".
Migus powiedział PAP, że nie dziwi go ten wspólny list w sprawie jego audycji. "Te środowiska od zawsze są wrogo nastawione do tego, co robię" - powiedział i przyznał, że spodziewał się tego rodzaju wystąpienia.
Przewodniczący Rady Programowej Radia Olsztyn Ireneusz Iwański powiedział we wtorek PAP, że Rada "będzie dążyła do stanu, w którym wątpliwe treści nie będą się pojawiały na antenie".
Podobną deklarację złożył wcześniej PAP prezes Radia Olsztyn i zarazem jego redaktor naczelny Mariusz Bojarowicz. We wtorek PAP nie udało się z nim skontaktować. Ze źródeł zbliżonych do kierownictwa radia PAP dowiedziała się, że nie otrzymano jeszcze zamówionych ocen ekspertów, którzy mają ocenić treści przekazywane w audycjach Migusa.
Stanowiska w tej sprawie nie zajęła także na razie KRRiT.
Rada Programowa oprócz zbyt częstego mówienia o Banderze zarzucała audycjom Migusa także nieodpowiedni sposób redagowania informacji, choćby tego, że informację o otwarciu cerkwi w Ostródzie poprzedzono uwagą, że stało się to "66 lat po zbrodniczej Akcji Wisła, której dotąd nie potępił polski Sejm i rząd". W ocenie Rady niewłaściwie skomentowano także lipcową wizytę prezydenta Komorowskiego na Wołyniu mówiąc, że "polski prezydent Bronisław Komorowski znajduje się w trudnym położeniu, ponieważ naciskają na niego niedobrzy ludzie w Polsce, którzy chcą osiągnąć upokorzenie Ukrainy”.
Audycje w języku ukraińskim na antenie Radia Olsztyn nadawane są dwa razy dziennie z nadajnika w Miłkach i są słyszalne na Mazurach, gdzie mieszka najwięcej Ukraińców w regionie. Od kilku miesięcy Ukraińcy z innych części województwa audycji tych mogą słuchać w internecie. W niedzielę wieczorem ukraiński program podsumowujący tydzień jest nadawany na całe województwo.
W woj. warmińsko-mazurskim mieszka kilkanaście tysięcy Ukraińców, którzy są potomkami przesiedlonych na te tereny w 1947 roku w ramach Akcji Wisła. To najliczniejsza mniejszość w regionie. Audycje w jęz. ukraińskim na antenie Radia Olsztyn nadawane są od 1958 roku. Podobne audycje ma także mniejszość niemiecka. (PAP)
jwo/ mok/ ura/