W nocy z 21 na 22 stycznia Armia Czerwona weszła do Allenstein, dzisiejszego Olsztyna. Historycy są zgodni, że to jedna z najtragiczniejszych dat w dziejach miasta, bo skutkowała niemal całkowitą wymianą ludności i nieodwracalną zmianą jego wyglądu.
W nocy z 21 na 22 stycznia 1945 r. sowieckie wojska 3. Korpusu Kawalerii Gwardii pod dowództwem gen. Nikołaja Oslikowskiego bez większych walk zajęły Allenstein - dzisiejszy Olsztyn. Niewielkie walki toczyły się we wsiach pod Olsztynem, ale samo miasto poddało się Sowietom niemal bez walki, bo nie było w nim ani wojska, ani mężczyzn zdolnych chwycić za broń.
Wiele kobiet już w pierwszych godzinach zajęcia miasta przekonało się o brutalności sowieckich żołnierzy, a z każdym dniem było tylko gorzej. Jako pierwszych Sowieci wymordowali pacjentów szpitala psychiatrycznego w dzielnicy Kortowo i pacjentów oraz siostry zakonne opiekujące się nimi w szpitalu mariackim (dzisiejszy szpital miejski). W maju w Braniewie odbędzie się proces beatyfikacyjny tych sióstr, które w 1945 r. zginęły w obronie czystości.
Po gwałtach, kradzieżach i mordach Sowieci najpierw okradli, a potem podpalili miasto, bezpowrotnie zmieniając jego oblicze. Z pożogi ognia ocalały tylko gotycki zamek, średniowieczna katedra i kilka neogotyckich kościołów. Budowle sakralne ocalały, bo proboszcz katedry ks. Jan Hanowski wyjednał u nieustalonego do dziś żołnierza - zwykło się uważać, że był to „komendant wojenny” - dwie identyczne kartki z poleceniem napisanym cyrylicą, by nie palić kościołów. Te kartki do dziś są w zasobach Archiwum Archidiecezji Warmińskiej w Olsztynie.
Oba dokumenty napisane są ołówkiem, prawdopodobnie na wyrwanej z zeszytu kartce, którą potem przedarto na pół. Na obu połówkach napisano to samo, a potem te kartki zostały złożone we czworo. Okoliczności napisania kartek są nieznane. Do dziś nie są też znane żadne zapiski ks. Hanowskiego opisujące to zdarzenie, nie są znane także relacje osób trzecich, którym by ks. Hanowski o wydaniu tych kartek opowiedział.
Ponieważ Allenstein było pierwszym większym miastem zdobytym na terenie Prus Wschodnich, z powodu tego sukcesu wojennego w Moskwie wystrzelono na wiwat z armat.
Od wejścia Armii Czerwonej do Olsztyna do czasu przekazania władzy w polskie ręce - nastąpiło to 23 maja 1945 roku - w mieście trwało mordowanie miejscowej ludności, gwałty, grabieże, rabunki. Żołnierze mieli na to przyzwolenie przełożonych. Znamienne jest, że gdy 17 lutego 1945 r. do miasta dotarła pierwsza grupa polskich kolejarzy, płonął wówczas olsztyński dworzec.
W momencie formalnego przekazywania władzy administracji polskiej w mieście nadal wybuchały pożary. Nie ustawał też rabunek poniemieckiego mienia, prowadzony już nie tylko przez Rosjan, lecz również przez rodzimych szabrowników, którzy przyjeżdżali do miasta z centralnej Polski czy Kurpiów.
Olsztyn wyszedł z II wojny światowej jako miasto wyludnione, ogołocone z mienia i dotkliwie okaleczone. Przyjmuje się, że w pierwszym półroczu 1945 r. zniszczeniu uległo tu 1040 budynków, tj. 36 proc. zabudowy. Wedle różnych źródeł straty sięgać mogły jednak nawet 60 proc. tkanki miejskiej. W przypadku Starego Miasta mogło to być nawet 85 proc.
Zdjęcia dawnego Allenstein oraz miasta okaleczonego przez Sowietów od wrotku można oglądać na wystawie „Miasto umiera i rodzi się” w Instytucie Północnym. Wernisaż z kuratorskim oprowadzaniem autora prezentacji Rafała Bętkowskiego zaplanowano w środę na godz. 17.
Opustoszały i zniszczony Olsztyn od wiosny 1945 roku zaczęli zasiedlać mieszkańcy Mazowsza, potem repatrianci z Kresów. (PAP)
Joanna Kiewisz-Wojciechowska
jwo/ miś/