
15 lutego 1945 r. powstała Armia Krajowa Obywatelska. Jej dowódca nie posłuchał rozkazu gen. Leopolda Okulickiego o rozwiązaniu AK. "Oddziałów leśnych rozprowadzić się nie da, bo zbiorą się w bandę rabunkową" - tłumaczył swoją decyzję.
Dowódcą AKO był ppłk Władysław Liniarski "Mścisław", uczestnik wojny polsko-bolszewickiej i kampanii wrześniowej, a od 1940 roku komendant Okręgu Białostockiego Związku Walki Zbrojnej, zaś następnie AK.
Zajmował to stanowisko aż do 19 stycznia 1945 roku, czyli do rozkazu gen. Leopolda Okulickiego o rozwiązaniu AK. Wydając taki rozkaz Okulicki chciał pozbawić NKWD pretekstu do represji na terenach Polski. Liniarski uznał jednak, że rozwiązanie Armii Krajowej represji nie powstrzyma, a w dodatku doprowadzi do chaosu.
W notatce, którą wysłał Okulickiemu, tak tłumaczył motywy swojej decyzji: "Rozprowadzenie 30 000 obywateli, gdyż tylu jest zorganizowanych, jest niemożliwe, a zagrożeni są wszyscy. Oddziałów leśnych rozprowadzić się nie da, bo po rozejściu się zbiorą się na nowo, ale w bandę rabunkową. Pozostaje jedno – zorganizować się w samoobronnie. To jest zresztą to, do czego bezwiednie dąży społeczeństwo".
"Rozprowadzenie 30 000 obywateli, gdyż tylu jest zorganizowanych, jest niemożliwe (...). Oddziałów leśnych rozprowadzić się nie da, bo po rozejściu się zbiorą się na nowo, ale w bandę rabunkową. Pozostaje jedno – zorganizować się w samoobronnie."
W Okręgu Białostockim znajdowały się wówczas rozbudowane struktury lokalnej Armii Krajowej oraz duże liczebnie oddziały AK, które wycofały się na ten teren z okręgów wileńskiego i nowogródzkiego. Komplikowało to możliwość rozwiązania AK i zapewnienia zdemobilizowanym żołnierzom bezpieczeństwa. Drugą stroną medalu było zagrożenie pozostawienia uzbrojonych żołnierzy bez dowództwa. Takie niekontrolowane oddziały stawały się często bandami rabunkowymi, o czym wspominał w swoim piśmie ppłk Liniarski.
"Ten rozkaz formalnie do podpułkownika Liniarskiego nie dotarł, a wiedzę o jego wydaniu miał on z radia BBC" – powiedział PAP dr Tomasz Łabuszewski, dyrektor oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie.
"Okręg Białostocki Armii Krajowej, podobnie jak wszystkie okręgi Armii Krajowej znajdujące się na terenie tzw. Polski Lubelskiej, padł jesienią 1944 r. ofiarą zmasowanych represji ze strony NKWD. Wypada stwierdzić, że Okręg Białostocki stracił w ciągu trzech miesięcy ponad cztery tysiące członków. To była bardzo duża strata. Niektóre obwody w zasadzie przestały prawie istnieć" – tłumaczył dr Łabuszewski. "Mając na uwadze kontynuowane przez stronę komunistyczną represje, jak również to, że przynależność państwowa Białostocczyzny wcale nie była do końca zdecydowana, Liniarski rozumiał dalszy opór jako kontynuowanie walki o polskość Białostocczyzny, czyli o zachowanie jej w granicach takiego czy innego, ale jednak państwa polskiego" - dodał.
Głównym celem działań AKO były akcje sabotażowo-dywersyjne, mające sparaliżować funkcjonowanie terenowych agend nowej władzy ludowej. Żołnierze często walczyli też z pacyfikującymi Białostocczyznę grupami operacyjnymi UB (Urzędu Bezpieczeństwa), KBW (Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego), wojska, milicji oraz NKWD. AKO prowadziła też działania związane z ewakuacją na teren Polski struktur okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego AK oraz rodzin żołnierzy. Duży nacisk kładziono również na organizowanie akcji informacyjno-propagandowych, m.in. poprzez wydawanie ulotek i prasy. Działalność AKO była bardzo skuteczna, gdyż organizacja opierała się na doświadczeniach konspiracyjnych Armii Krajowej.
"Na mocy rozkazów wydawanych przez ppłk Liniarskiego wiosną 1945 roku doszło do bardzo intensywnych działań, skierowanymi przeciwko strukturom terenowym komunistycznego aparatu represji, zarówno sowieckim, jak i polskim, jak również przeciwko temu zagrożeniu, które było największe, czyli ze strony agentury zarówno NKWD, jak i UB" – podkreślił dr Łabuszewski.
Wiosną 1945 roku na terenie Puszczy Augustowskiej, Knyszyńskiej i Białowieskiej znajdowały się silne zgrupowania partyzanckie podległe AKO. Jednym z największych była V Brygada Wileńska mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki". W tym czasie adiutantem dowódcy tej formacji był Leon Beynar, później znany jako Paweł Jasienica, autor ponad 20 książek historycznych, w tym: "Polska Piastów" (1960), "Polska Jagiellonów" (1963), "Rzeczpospolita Obojga Narodów" (1967), "Rozważania o wojnie domowej" (napisana w 1969 r., pierwsze wydanie w drugi obiegu 1979 r.).
Dariusz Fikus, w swojej książce "Pseudonim Łupaszka" (1988) napisał, jak w zawoalowany sposób Jasienica w swoich książkach opisywał realia końca II wojny światowej i walk konspiracyjnych polskiego podziemia niepodległościowego.
Dużymi siłami dysponowały też lokalne oddziały AKO, m.in. z Siemiatycz i Drohiczyna, którymi dowodził ppor. Teodor Śmiałowski ps. "Szumny”, wuj matki aktora Daniela Olbrychskiego.
"Armia Krajowa Obywatelska przejęła w zasadzie 100 procent aktywów Okręgu Białostockiego Armii Krajowej, w tym, co ważne, również inspektorat grodzieński, który znalazł się w zasadzie w całości na wschód od Linii Curzona" – tłumaczył dr Łabuszewski.
Równolegle z walką starano się rozwiązywać oddziały i kierować żołnierzy do życia cywilnego, zapewniając im często fałszywe dokumenty i niewielkie środki finansowe.
Wiosną 1945 r. AKO liczyła ok. 27 tys. konspiratorów zorganizowanych w czternastu obwodach, tworzących sześć inspektoratów. Na przełomie lipca i sierpnia ppłk Liniarski podporządkował AKO Delegatowi Sił Zbrojnych na Kraj, płk Janowi Rzepeckiemu. We wrześniu 1945 r., po rozwiązaniu Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj, AKO weszła w skład nowej organizacji – Wolność i Niezawisłość.
"Podporządkowanie się Armii Krajowej Obywatelskiej Delegaturze Sił Zbrojnych na Kraj oznaczało dla konspiracji białostockiej rozbrojenie, w znacznej części, najsilniejszych oddziałów partyzanckich" – tłumaczył dr Łabuszewski.
Tomasz Szczerbicki (PAP)
szt/ dki/