
"Wydano kupę kasy na jałowe i bezsensowne inicjatywy, nad którymi nikt nie miał kontroli" – tak upamiętnienie uczestników podziemia antykomunistycznego ocenił dr Tomasz Łabuszewski z IPN podczas debaty w siedzibie Fundacji im. Janusza Kurtyki.
W siedzibie Fundacji im. Janusza Kurtyki została zorganizowana debata pt. „Przygaszony płomień? Bilans pamięci o Żołnierzach Wyklętych”.
Wzięli w niej udział: prof. Witold Wasilewski (IPN), dr Tomasz Łabuszewski (IPN) i Paweł Kurtyka (prezes Fundacji im. Janusza Kurtyki).
Prof. Witold Wasilewski z Wydziału Badań Archiwalnych i Edycji Źródeł Archiwum IPN powiedział, że podziemiu antykomunistycznemu została poświęcona „gigantyczna liczba publikacji”, w tym komiksy, a jego upamiętnieniem zajmują się lokalne środowiska oraz Muzeum Żołnierzy Wyklętych.
Pozycję „żołnierzy wyklętych” w świadomości społecznej ocenił wysoko, powołując się na badania CBOS z 2017 r., w których 75 proc. badanych oceniło ich jako bohaterów: "Jeśli uznajemy, że nie ma nic bardziej chwalebnego niż zginąć za ojczyznę, chociaż to nie jest chrześcijańskie, to siłą rzeczy są docenieni" - podsumował te oceny prof. Wasilewski.
Dostrzegł równocześnie w ostatnich latach spadek zainteresowania tematem podziemia antykomunistycznego i jego upamiętnianiem 1 marca w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Dr Tomasz Łabuszewski, dyrektor warszawskiego oddziału Instytut Pamięci Narodowej, powiedział, że powstaje za mało publikacji naukowych podejmujących temat powojennego podziemia antykomunistycznego. W tej sytuacji - jego zdaniem - IPN jako instytucja zatrudniająca kilkuset historyków „powinna nadać impuls” nowym badaniom.
Dr Łabuszewski przypomniał, że w ramach projektów badawczych prowadzonych przez IPN projekt badania żołnierzy wyklętych jest najstarszym. Sam jest jego koordynatorem.
"Co z tego, skoro mamy 12 projektów centralnych, a mogę powiedzieć, że sprawnie można realizować cztery, pięć. Jeśli w tym projekcie działa de facto 11 osób, które są obarczone różnymi zadaniami, to prowadzenie projektu na poziomie ogólnopolskim jest fikcją" - mówił dyrektor warszawskiego oddziału IPN.
Jego zdaniem wyobrażenie o podziemiu antykomunistycznym kształtują nie nauka, lecz popkultura: "Mamy do czynienia z czymś moim zdaniem +chorym+. Popkultura powinna być próbą przetworzenia przetworzenia pracy historyków i przetransponowania na język edukacji i popularyzacji. A w obecnej sytuacji gdy mamy nieprzepracowany naukowo temat i mamy bardzo dużo dziur, to popkultura zaczyna wpływać na badania naukowe" - wyjaśnił swoje stanowisko.
"Popkultura stworzyła wynaturzony obraz żołnierzy wyklętych. Ten obraz jest wykorzystywana przez przeciwników żołnierzy wyklętych, bo epatuje czymś nieprawdziwym, z czym trudno się w wielu aspektach nie zgodzić. Możemy się zdrowo czy niezdrowo podniecać transparentami na stadionach piłkarskich odnoszącymi się do żołnierzy wyklętych, ale one zawierają elementy ahistoryczne" - dodał dr Tomasz Łabuszewski.
Negatywnie ocenił również filmy o podziemiu antykomunistycznym, a ich produkcję nazwał „marnowaniem pieniędzy podatnika”.
"Najlepsza była sztuka Ryszarda Bugajskiego („Śmierć rotmistrza Pileckiego” z 2006 r. – PAP). Późniejsze produkcje, których koszty były wielokrotnie wyższe, były bezwartościowe. Osiem lat, przez które można było coś zrobić, zostało zmarnowanych. Nie było koncepcji, ale wydano kupę kasy na jałowe i bezsensowne inicjatywy, nad którymi nikt nie miał kontroli. Teraz budzimy się w 2025 roku bez żadnego filmu i z dogasającą historia festiwalu w Gdyni (Festiwal Niepokorni Niezłomni Wyklęci – PAP), z brakiem nowych publikacji, z obłożeniem tematu żołnierzy wyklętych anatemą i sytuacją w IPN, która w kalendarzu politycznym jest nie do końca pewna" - podsumował.
Paweł Kurtyka powiedział z kolei, że "receptą na mocniejsze upamiętnienie podziemia antykomunistycznego nie może być nadzieja na powrót do władzy siły politycznej, która weźmie +żołnierzy wyklętych+ na sztandary".
Prezes fundacji powołał się na przykład sukcesu upamiętnienia Powstania Warszawskiego, który wynikał z konsensusu wykraczającego poza jedno środowisko polityczne. Dodał też, że członków podziemia antykomunistycznego nie traktuje jako wzorca we wszystkich dziedzinach życia.
"Ważna jest ich postawa względem ówczesnej zastanej rzeczywistości. Ich lojalność wobec państwa, którym była II RP, ich wybory geopolityczne, walka bez namacalnego sukcesu, ale walka toczona w zgodności z własnymi ideałami. Z drugiej strony powinniśmy w dzisiejszych czasach ważyć postawy, by ten komponent bezkompromisowości nie zaprowadził nas na niebezpieczne tory. Ja zawsze uważam że trzeba myśleć na chłodno, a idą niebezpieczne czasy" - podsumował.(PAP)
irk/