
Od 7 marca będzie można oglądać wystawę opowiadającą o losach polskich Żydów ocalałych z Zagłady i ich powojennych wyborach, o budowaniu na nowo życia na zgliszczach starego świata. Ekspozycja w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin została przygotowana na 80. rocznicę zakończenia II wojny światowej.
Niewielu przetrwało, dziewięćdziesiąt procent polskiej społeczności żydowskiej zginęło. Ci, którzy przeżyli praktycznie nie mieli dokąd wracać; ich domy były zniszczone lub zajęte przez innych, rzeczy zabrane, synagogi zrujnowane, cmentarze zdewastowane. W miasteczkach, w których społeczność żydowska stanowiła niekiedy 60 – 70 proc. mieszkańców, tych pojedynczych ocalałych witano ze zdziwieniem, obojętnie, niekiedy z lękiem.
Pozbawieni niemal wszystkiego – bliskich, wspólnoty, domu, stawali przed dramatycznym wyborem: zostać czy wyjechać? Na nowej wystawie czasowej „1945. Nie koniec, nie początek” została przedstawiona ta powojenna rzeczywistość oczami bohaterów i bohaterek. Są to historie 14 osób; opowiedziane przez świadków, zobrazowane osobistymi pamiątkami, listami, zdjęciami i dokumentami.
Historia nie jest pozbawiona nadziei
„Oddajemy w tym rocznicowym roku głos zapomnianym lub po prostu nieznanym postaciom, które opisują wydarzenia wcale lub nader rzadko poruszane w szkołach, lekturach czy dziełach kultury masowej. Do tego losy ocaleńców z Zagłady ujmowane są zazwyczaj w pewnym kontekście, oglądane z perspektywy nieżydowskiej większości, niczym w zwierciadle, w którym odbija się jej własna percepcja tamtych zdarzeń. Dzisiaj chcemy przywrócić podmiotowość mniejszości” – mówił na konferencji prasowej inaugurującej wystawę Zygmunt Stępiński, dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich Polin.
„Pokazanie złożoności jednego z najważniejszych momentów w dziejach naszego kraju, który na zawsze zmienił jego oblicze, granice, układ narodowościowy – to wstęp do lepszego zrozumienia wspólnej historii a wreszcie – szukania tego, co może łączyć a przestanie dzielić” – mówił dyr. Stępiński. „Ta historia bywa straszna, bywa smutna, ale nie pozbawiona jest też nadziei” – zaznaczył.
„W przeddzień wybuchu II wojny światowej w Polsce mieszkało prawie 3,5 miliona Żydów. Stanowili największą żydowską społeczność w Europie i drugą na świecie. Niemal 90 proc. polskich Żydów zginęło w Zagładzie. Z jednego z najważniejszych światowych ośrodków cywilizacji żydowskiej Polska stała się jej cmentarzem” - we wstępie do publikacji towarzyszącej wystawie piszą autorzy jej koncepcji, Anna Bikont i dr Kamil Kijek.
O dylematach i życiowych drogach polskich Żydów i Żydówek po wojnie można się dowiedzieć poprzez losy wybranych bohaterów i bohaterek. Z tych indywidualnych biografii można odczytać strategie radzenia sobie w nowej rzeczywistości: powroty, emigrację, próby odbudowy społeczności żydowskiej, życie w ukryciu. Co musiała odczuwać Anna Moss z Przemyśla, która w swojej tuż powojennej relacji napisała „Z rodziny niestety nikogo nie zastałam i sama się pytam, po co się tak rwałam do życia? Po co?”. Jak poradził sobie kilkunastoletni Pinchas Bursztyn znaleziony po wyzwoleniu Auschwitz wśród zmarłych w dole z wapnem czy też jak wyglądała podróż do kraju z ZSRR rodziny Pertmanów? Na te pytania organizatorzy wystawy starają się odpowiedzieć w kilku osobno nazwanych przestrzeniach: „Pustka”, „Powroty”, „Zostać czy wyjechać?”, „Dzieci”, „Pamięć”, „Bricha”, „Zamykanie”.
Narracja wystawy obejmuje tych, którzy, mimo że spotykali się z niechętną obojętnością a nawet wrogością ze strony polskich sąsiadów, to z determinacją podejmowali próby odbudowy żydowskiego życia w Polsce. Ale opowiada również o losach tych, którzy wyjechali. A taka decyzję - jak podkreślają autorzy wystawy - podjęła zdecydowana większość. W latach 1944–1946 Polskę opuściło ponad 200 tysięcy Żydów i Żydówek.
Zaproszenie do naszego świata
„Jest coś poruszającego w zdjęciu stojącego w ruinach getta młodzieńca, który w Zagładzie stracił rodzinę i dom, a jednocześnie działał na rzecz ocalałych Żydów i pomagał im zbudować ich życie na nowo” – o fotografii przedstawiającej Zeeva Szewacha, który wyjechał z Polski, mówi Zuzanna Schnepf-Kołacz, współkuratorka wystawy.
„Wystawa ma osobisty wymiar dla mnie – bo sam jestem polskim Żydem, w naszym środowisku mówi się czasem – późnym Żydem” – mówił Zygmunt Stępiński. „Urodziłem się dwa lata po wojnie, Zagłada, w której straciłem lwią część bliskich a także okres, o którym opowiadamy na wystawie, sprawiły, że moja ocalała z Shoah mama bardzo długo ukrywała przede mną i bratem swoje (i nasze) pochodzenie. Ale mimo możliwości i zachęt, mimo Marca'68 roku, ona jednak w Polsce została” - wspominała dyrektor Polin.
„Zostałem też ja, został mój brat bliźniak. Choć naszych losów na niej nie znajdziecie, ta wystawa to także intymne zaproszenie Państwa do naszego świata – świata lęków, przykrych doświadczeń, czasem opowiadanych tylko szeptem historii. Ale wystawa jest również opowieścią, co znaczy być polskim obywatelem urodzonym w XX-wieku. Sądzę, że niezależnie od pochodzenia czy rodzinnych dziejów, każdy z nas wyjdzie z wystawy bogatszy o szerszą perspektywę historyczną, moralną i kulturową. I – oby – wrażliwszy” – zaznaczył Stępiński.
W dialogu ze współczesnością
Uzupełnieniem narracji historycznej wystawy oraz formą dialogu ze współczesnością są dzieła Marka Cecuły, Alicji Bielawskiej, Zuzanny Hertzberg i Marii Ka. Artyści wykorzystują różnorodne środki wyrazu, takie jak: ceramika, tkanina czy śpiew. Większość prezentowanych prac powstała specjalnie na potrzeby ekspozycji.
Jeszcze przed wejściem na ekspozycję – w holu muzeum uwagę zwraca instalacja 40 białych ceramicznych głów. „Projekt ZAAM Marka Cecuły to wynik jego refleksji nad Zagładą oraz rodzinnymi doświadczeniami. Instalacja stanowi plastyczną wypowiedź artysty na temat obecnej kondycji społeczeństwa oraz emocji w obliczu poczucia zagrożenia i bezradności” – mówiła na konferencji prasowej Marta Dziewulska, rzeczniczka Muzeum
Prolog wystawy stanowi wielkoformatowa instalacja Alicji Bielawskiej. Poruszając się wzdłuż dzieła, wykonanego ręcznie przez mistrzynię tkacką Beatę Wietrzyńską, odkryjemy srebrne hafty przedstawiające osobiste pamiątki bohaterów wystawy, niosące ich wspomnienia i historie. Z tkaniną wiąże się również praca Zuzanny Hertzberg. Z szarej szmaty – wykorzystując wieloznaczność tego pojęcia - stworzyła sztandar na wzór chorągwi maryjnych. Umieściła na niej jednak nie świętą, lecz Żydówkę, komunistyczną aktywistkę Hindę/Barbarę Beatus – jedną z bohaterek wystawy.
Ekspozycję przygotowało grono wybitnych ekspertów – z Anną Bikont, Kamilem Kijkiem, Zuzanną Schnepf-Kołacz, Zuzanną Benesz-Goldfinger i Justyną Majewską na czele. Organizatorem wystawy „1945. Nie koniec, nie początek”, która będzie dostępna dla publiczności od 7 marca 2025 r., jest Muzeum Historii Żydów Polskich Polin we współpracy ze Stowarzyszeniem Żydowski Instytut Historyczny w Polsce oraz Żydowskim Instytutem Historycznym im. Emanuela Ringelbluma.(PAP)
Anna Bernat
abe/ aszw/