
Właśnie wydany pierwszy tom niepublikowanych dotąd listów pisarek i kochanek Marii Dąbrowskiej i Anny Kowalskiej kończy się w najbardziej dramatycznym momencie - Anna jest w ciąży, a Maria nie może tego zaakceptować. Dzieje ich miłości to 20 lat życia i ponad 2,3 tys. listów.
Listy Marii Dąbrowskiej i Anny Kowalskiej z lat 1940-1945 przez dekady były owiane niejasną legendą skandalu obyczajowego. W polskiej literaturze nie znajdzie się równie szczerej i obszernej opowieści o dziejach miłości dwu kobiet.
"Najgłębszym wymiarem i osią korespondencji Anny Kowalskiej i Marii Dąbrowskiej jest miłość. (...) Nie czytaliśmy dotąd w historii polskiej epistolografii tak wyraźnie brzmiącego głosu kobiet opowiadających o swoich emocjach i doświadczeniach. Publikacja korespondencji Anny Kowalskiej i Marii Dąbrowskiej jest więc wydarzeniem bez precedensu" - pisze Sylwia Chwedorczuk, która korespondencję opatrzyła przypisami. "To listy bardzo osobiste i szczere, z niespotykaną otwartością mówiące o doświadczeniach wynikających z nawiązania intymnej relacji pomiędzy osobami tej samej płci, z czasem nasycone szczęściem spełnienia fizycznego i niezwykle intensywnej więzi emocjonalnej i intelektualnej. Są też wyrazem niepokoju i świadomości nieodgadnionych konsekwencji zakazanej przez ówczesny społeczny obyczaj safickiej miłości, która mogła skutkować ostracyzmem" - podkreśla autorka wstępu Ewa Głębicka.
Twórczość Anny Kowalskiej została nieco zapomniana, ale w połowie XX wieku uznawano ją za pisarkę obiecującą. "Wiele wskazuje na to, że przestawanie z nią dawało rozmówcom wiele satysfakcji; Iwaszkiewicz i Słonimski przekazują jej słowa podziwu, jakie po spotkaniu z nią wyraził goszczący z wizytą w Polsce Saul Bellow; szuka jej towarzystwa Czesław Miłosz, by czytać jej swoje wiersze. (...) Również Dąbrowska, która niejednokrotnie cytuje opinie moralne Kowalskiej, przyznaje jej +efektowną umysłowość+" - pisała Julia Hartwig w przedmowie do "Dzienników" Kowalskiej (Iskry, 2008). Irena Szymańska, legendarna wieloletnia redaktorka Czytelnika, mówiła o niej: "interesująca pisarka i o wiele bardziej interesujący człowiek". Mimo to Anna Kowalska jako autorka opowiadań, esejów i powieści jest właściwie całkowicie zapomniana. W historii literatury zapisała się jako wielka miłość Marii Dąbrowskiej, ta, która spędziła z autorką "Nocy i dni" ostatnie dekady życia.
Urodziła się we Lwowie, w szkole wykazywała się wielkimi zdolnościami. W gimnazjum Anna przeżyła traumę - zakochała się w jednej z nauczycielek, co zostało przez dyrekcję zauważone i ukarane - dziewczynkę zmuszono do zmiany szkoły. Podczas studiów na filologii klasycznej na lwowskim uniwersytecie Anna związała się z jednym z wykładowców, Jerzym Kowalskim. Ich małżeństwo opierało się na intelektualnym porozumieniu - on poświęcił się pracy naukowej i kulturze antycznej, ona z kolei z antycznych motywów uczyniła element rozpoznawczy swojej prozy. Anna nie widziała się w tradycyjnej roli żony prowadzącej dom, nie planowali dzieci. Wiele podróżowali i razem wydali m.in. powieść "Gąszcz", która nie odniosła sukcesu.
O Marii Dąbrowskiej Miłosz pisał: "Ten trochę zezowaty karzełek, z grzywką przyciętą na pacholę, był dla mnie ostatnią istotą, do której mógłbym zwracać erotyczne zapały". Ale nie wszyscy tak uważali. Przyszłego męża, starszego o siedem lat Mariana Dąbrowskiego, działacza niepodległościowego, pisarka poznała w Brukseli, na studiach. Gdy w wieku 36 lat owdowiała, związała się ze Stanisławem Stempowskim, starszym o 19 lat działaczem społecznym, masonem. Zdradzała go m.in. z Jerzym Czopem, właścicielem uzdrowiska w Jaworzu. Z "Dzienników" wynika, że w 1939 roku Dąbrowska uważała etap miłości i romansów w swoim życiu za zamknięty - czekało ją jednak "wielkie zdziwienie", jak opisywała emocjonalną burzę, w którą wpadła we Lwowie. Dąbrowska i Stempowski zatrzymali się tam, uciekając z okupowanej Warszawy. Zamieszkali w domu Blumenfeldów i to właśnie gospodyni - Stanisława Blumenfeld - "wybrała mnie sobie i uwiodła" - jak wspominała Dąbrowska.
We Lwowie Dąbrowska poznała także Annę Kowalską, ale ta, na poczatku znajomości, była dla autorki "Nocy i dni", która powróciła do Warszawy, głównie źródłem informacji o ukochanej Stasi. Ta z kolei odzywała się rzadko i zdawkowo. Stanisława Blumenfeld - Żydówka z pochodzenia - została zamordowana w 1943 roku. Kilka miesięcy później Anna przyjechała do Warszawy i przez jakiś czas mieszkała na Polnej z Dąbrowską i Stempowskim. I dopiero wtedy wybuchła miłość.
"Przed zaśnięciem, w przerwach snu, po przebudzeniu, przy myciu, gotowaniu, piciu, sprzątaniu układam rozmowy z M." - pisała Kowalska 7 czerwca 1943 roku. Tęsknota za Anną pojawia się także w zapiskach Dąbrowskiej: "Cały świat stał się pełny Ciebie - niszczącej bez myśli co zapragnie - rzucającej - i tak straszliwie lekceważącej ludzkie uczucia - tak straszliwie pochłoniętej tylko własnymi - A jednak - wracaj Anno - wracaj - Cała myślą wiszę na dniu, w którym wrócisz - dniu - którego możemy nie doczekać - o męczarnio" - pisała Dąbrowska w tym samym okresie.
Korespondencja pisarek daje niezwykle osobisty obraz okupacji w Polsce. Obie są znakomitymi obserwatorkami, obie mają talent do ujmowania obserwacji w słowa. Anna i Maria zgadzają się też w ocenie powojennego losu kraju - bolejąc nad utratą Kresów i postrzegając nowy ustrój jako kolejną, tym razem radziecką okupację, postanawiają się jednak zaangażować w powojenne życie literackie.
Związek Anny i Marii był trudny, pełen niepewności i zazdrości. Początkowo wyglądało na to, że Anna jest stroną bardziej zaangażowaną, ale już jesienią 1943 roku Dąbrowska notowała: "O, smutno, nudno, źle bez Anny...", a rok później: "Głupia Anno - Ty, która krzyczysz, że giniesz z miłości dla mnie - wiedz, że jest na odwrót niż sądzisz". O możliwości ułożenia sobie wspólnego życia trudno im było nawet myśleć, obie były przecież w związkach z mężczyznami. Stempowski i Dąbrowska tylko przez pierwsze pięć lat znajomości byli kochankami, potem łączyło ich przede wszystkim przywiązanie. Kowalscy natomiast w 1946 roku doczekali się pierwszego dziecka - córki Marii, zwanej Tulcią.
Wiadomość o ciąży Anny Dąbrowska przyjęła jak zdradę. Listy, które krążyły na przełomie 1945 i 1946 roku pomiędzy Wrocławiem, gdzie osiedlili się Kowalscy po wojnie, a Warszawą, dają obraz prawdziwej rozpaczy pisarki, która, nie przebierając w słowach, oskarża kochankę o rozwiązłość, zniszczenie perspektyw na wspólne życie.
Dąbrowska pisze: "Anno, możesz być dumna. Jeszcze nikt, nigdy w życiu nie doprowadził mnie do takiego stanu wrzenia zrozpaczonej miłości. Jeśli kiedykolwiek cierpiałaś przeze mnie, bierzesz odwet stokrotny". W innym liście przypomina: "Pisałaś kiedyś - +obeszłabym kulę ziemską, żeby ci przynieść szklankę wody+. Obeszłabyś ziemię a od tego, żeby spółkować z innym, nie mogłaś się powstrzymać?". "Modlę się do wszystkich szatanów piekła, żeby mi dali łaskę nienawiści do Ciebie, łaskę zapomnienia o tobie, zemsty na tobie. Nie, ja nie jestem do zabawy. Do tego szukaj bardziej podobnych tobie, a jeśli dziecko twoje ma być [słowo zamazane], lepiej, żeby nie żyło. Wybacz, ja jestem bliska obłędu, ale to minie, minie". Pisarka nie waha się też przed zastosowaniem szantażu: "Już trzy dni nie ma listu od Ciebie, usposabia mnie to tak, że zaczynam pić wódkę, jeśli nie chcesz, abym ją piła, pisz". Nazywa siebie "aperitifem dla starzejącej się małżeńskiej miłości", a Jerzego Kowalskiego - "łysym, złośliwym gnomem".
Ten dramatyczny zwrot zamyka pierwszy tom listów. Cała korespondencja pisarek z lat 1940-1965 składa się z blisko 2350 listów na 4287 kartach, co dało 700 stron książki. Drugi tom zapowiada się na równie okazały. Dąbrowska zapanuje nad swoimi emocjami, uzna niestosowność swojej gwałtownej reakcji, ale Tulcia - córeczka Anny - pozostanie punktem zapalnym ich związku. W "Dziennikach" i listach Dąbrowskiej widać, że pisarka próbowała polubić dziewczynkę i zjednać ją sobie, ale nigdy do końca jej się to nie udało. W "Fellunim" Ewa Kuryluk, niemal rówieśnica i koleżanka Tulci, zamieszcza jej wspomnienia o Dąbrowskiej. W jej oczach Dąbrowska była przewrażliwioną, egoistyczną despotką, która wymagała całkowitego podporzadkowania życia domowników swojej twórczości. "Matka zawsze poświęcała mnie dla tej jędzy" - wspomina Tulcia. Po śmierci Jerzego Kowalskiego i Stanisława Stempowskiego Anna i Maria podjęły próbę stworzenia razem domu w Warszawie, najpierw na Polnej, potem w alei Niepodległości. Żadna z trzech mieszkanek nie czuła się jednak szczęśliwa.
Maria i Anna przeżyły razem ponad 20 lat. Z wiekiem Dąbrowska, coraz bardziej schorowana i zmagająca się z niemocą twórczą, stała się rozgoryczona i drażliwa. Wspólne mieszkanie okazało się porażką, więc wyprowadziła się do domu w Komorowie. Związek z Anną wciąż trwał, choć Dąbrowska potrafiła napisać w "Dzienniku”, że "całe życie przeżyłam z mężczyznami i to było szczęśliwe życie. Może byłabym dotąd, jak wszyscy mi przepowiadali, radosna, młoda i silna, gdyby tak pozostało. Klęską mojego życia i zdrowia jest, że kończę je w towarzystwie kobiet" (23 XI 1960).
Dąbrowska nie chciała zamykać tego, co działo się w jej życiu emocjonalnym, w określeniach takich jak "miłość homoseksualna" czy "lesbijska". W "Dziennikach" trudno wręcz znaleźć te słowa. Dopiero dwa lata przed śmiercią, po lekturze biografii Leonarda da Vinci napisze: "Czyż można by przypuszczać, że jakieś nieczyste pragnienia ukrywały się za tym głodem piękna, który skierował Leonarda ku młodym ludziom o z lekka niewieścim wdzięku? (...) Dlaczego homoseksualizm nazywać +nieczystym pragnieniem+, +brudem+ itp. Taka sama miłość jak inne - może być +czysta+ lub +nieczysta+, zależnie od wzajemności - może być rozpustą lub wielkim szczęściem" (12 VIII 1963).
Pierwszy tom listów Dąbrowskiej i Kowalskiej z lat 1940-1945 ukazał się nakładem Instytutu Badań Literackich PAN. (PAP)
Agata Szwedowicz
aszw/ miś/ dki/