Patriota, redaktor Radia Wolna Europa, który z Monachium potrafił wpływać na sytuację w Polsce, człowiek trudny w kontaktach osobistych - taki obraz Jana Nowaka-Jeziorańskiego wyłania się z wtorkowej sesji mu poświęconej, zorganizowanej przez Senat RP.
"Zawsze dla Polski – ku pożytkowi wspólnemu. O życiu i dziele Jana Nowaka-Jeziorańskiego w setną rocznicę urodzin" - pod takim tytułem senacka Komisja Kultury i Środków Przekazu zorganizowała we wtorek sesję poświęconą osobie legendarnego "Kuriera z Warszawy", wieloletniego szefa Polskiej Sekcji Radia Wolna Europa. 2 października przypada setna rocznica jego urodzin i decyzją Senatu RP obchodzony jest właśnie Rok Jana Nowaka Jeziorańskiego.
"Jakich przekonań był Nowak? Moim zdaniem tworzył amalgamat najlepszych wątków polskich tradycji politycznych. Amalgamat pełen sprzeczności, bo łączył w sobie wątki i endeckie i piłsudczykowskie. Wychowany został w domu, w którym głosowało się na listę endecką, ale wobec mniejszości narodowych był zwolennikiem asymilacji państwowej, nigdy narodowej. Wyprany był chemicznie z wszelkiego antysemityzmu, jednak tak jak endecy, myślał strategicznie i realistycznie. To był i romantyk i pozytywista. Romantyk, który utożsamiał się z powstaniem warszawskim, który euforycznie budował barykady i śpiewał Warszawiankę, ale w głębi duszy uważał powstanie za kolosalną tragedię narodową" - mówił Jarosław Kurski, autor biografii Nowaka-Jeziorańskiego.
Zdzisław Najder: "Jan Nowak był wielkim patriotą, który dla dobra Polski gotów był walczyć z każdym. Niestety, dobro ojczyzny pojmował po swojemu, a bywał bardzo uparty. Nie był intelektualistą i jeżeli miał jakąś wizję przyszłości Polski, to chował ją głęboko w zanadrzu".
Kurski uważa, że Nowaka jako redaktora RWE stać było na prowadzenie własnej polityki, niekiedy wbrew intencjom amerykańskich mocodawców. Przypomniał, jak jesienią 1956 r. Nowak-Jeziorański oparł się presji Amerykanów i nie pozwolił, by polska rozgłośnia RWE podgrzewała atmosferę w Warszawie. Dziennikarze z sekcji węgierskiej Wolnej Europy na taką mądrość i odwagę się nie zdobyli, co skończyło się krwawo stłumionym powstaniem węgierskim. Dyrektor polskiej rozgłośni w Monachium, niekiedy wbrew opinii zwierzchników i współpracowników podejmował decyzje słuszne, o wadze trudnej do przecenienia jak na przykład o emisji opowieści zbiegłego na Zachód pułkownika bezpieki Józefa Światły, które radykalnie przyspieszyły erozję stalinowskiej władzy.
Zdzisław Najder, który był jednym z następców Jana Nowaka-Jeziorańskiego na stanowisku szefa polskiej sekcji RWE i znał go bardzo dobrze osobiście, przypomniał, że Nowak był nie tylko bohaterem ale także żywą postacią, obciążoną ludzkimi błędami, które także zasługują na pamięć. "Stosunki osobiste to nie była rzecz najłatwiejsza w życiu pana Jana" - mówił Najder nawiązując do trudności Nowaka w kontaktach ze współpracownikami. Jak wspominał Najder, Nowak-Jeziorański i Jerzy Giedroyć nie przepadli za sobą. "Znałem obu, wiem, co o sobie sądzili i nie nadaje się to do powtórzenia na forum publicznym. Także wzajemna niechęć Nowaka i Jana Karskiego przyniosła szkody wizerunkowi Polski na forum międzynarodowym" - wspominał Najder.
"Jan Nowak był wielkim patriotą, który dla dobra Polski gotów był walczyć z każdym. Niestety, dobro ojczyzny pojmował po swojemu, a bywał bardzo uparty. Nie był intelektualistą i jeżeli miał jakąś wizję przyszłości Polski, to chował ją głęboko w zanadrzu" - mówił Najder przypominając, że za Nowaka Jeziorańskiego RWE nie nadało ani jednej audycji o Europejskiej Wspólnocie Węgla i Stali, która miała przekształcić się w UE, a sam Nowak jeszcze jesienią 1989 roku ostrzegał premiera Mazowieckiego przed zagrożeniem ze strony Niemiec, które uważał za o wiele groźniejsze dla Polski od wpływów rosyjskich.
Historyk Paweł Machcewicz przypomniał, że PRL-owskie MSW uznawało za jeden ze swych priorytetów zwalczanie RWE. "Ogromne środki zaangażowano w różnego rodzaju działania operacyjne, które miały zespół radia skłócić. Wykorzystywano międzyludzkie antagonizmy, które muszą istnieć w każdym zespole. Inna sprawa, że Nowak był szefem autorytarnym, prowadził rządy silnej ręki. Może dzięki temu mógł na tym stanowisku odnieść tak wiele sukcesów, ale oczywiście wszystko ma swoją cenę, także taki sposób kierowania zespołem ludzkim. Napięcia się gromadziły. Gdy SB zintensyfikowało działania wobec Nowaka, rozpowszechniając pogłoski, które miały go przedstawić, jako hitlerowskiego kolaboranta, musiał część swojej energii poświęcać na prostowanie tych zarzutów. W połączeniu ze zmianą sytuacji politycznej, początkiem odprężenia, gdy RWE stało się dla Amerykanów przeszkodą w budowaniu dobrych relacji z blokiem radzieckim, a radiu obcinano budżet, w połączeniu z kłopotami z zespołem - to wszytko doprowadziło do odejścia Nowaka z RWE" - mówił historyk.
Machcewicz uważa, że Jan Nowak-Jeziorański stworzył zespół radiowy, który z Monachium był w stanie wpływać na sytuację w Polsce, zarówno na zwykłych ludzi, jak i na myślenie komunistycznych elit. "Jest wiele przekazów na ten temat, choćby w dziennikach Mieczysława Rakowskiego, jak masowo słuchano w tych kręgach RWE. Za czasów Nowaka RWE było czymś w rodzaju wolnej prasy. Komuniści, którzy nie tolerowali wolności mediów, mieli w tym radio takie zwierciadło, w którym odbijały się ich słabości. To było coś niezwykłego - działając z oddali, z Monachium, Nowak i polska sekcja RWE byli obecni w polskiej rzeczywistości na wielu poziomach, bardzo głęboko" - dodał Machcewicz.
Senacka Komisja Kultury i Środków przekazu planuje zorganizowanie w kwietniu kolejnej sesji poświęconej osobie Jana Nowaka-Jeziorańskiego i zespołowi RWE. (PAP)
aszw/ ls/