
Widowisko z udziałem ok. 13 tys. osób ma być kulminacją obchodów upamiętniających zdobycie przez północnowietnamskie wojska 30 kwietnia 1975 r. Sajgonu, stolicy Wietnamu Płd., co przypieczętowało zwycięstwo komunistów i zakończyło wojnę. Wietnamska agencja VNA cytuje z tej okazji wspomnienia swoich korespondentów.
Wietnamskie media podkreślają, że defilada z okazji 50. rocznicy zjednoczenia Wietnamu ma być wyrazem jedności i dumy narodowej, a także okazją do przypomnienia o ofiarach i bohaterstwie tych, którzy walczyli o niepodległość.
Obchody rocznicowe mają również wymiar międzynarodowy, podkreślając rolę Wietnamu jako ważnego gracza w regionie Azji Południowo-Wschodniej.
Upadek Sajgonu był kulminacją trwającej dekadę wojny, w której Stany Zjednoczone poniosły ogromne koszty ludzkie i materialne, a społeczeństwo amerykańskie było głęboko podzielone. Pomimo podpisania porozumień paryskich w 1973 r. i wycofania wojsk amerykańskich, konflikt trwał nadal, a sytuacja w Wietnamie Południowym się pogarszała.
Wiosną 1975 r. ofensywa wojsk północnowietnamskich nabrała impetu. Armia południowowietnamska (ARVN) ponosiła porażki, a morale żołnierzy i cywilów spadało. Prezydent Wietnamu Południowego Nguyen Van Thieu ustąpił ze stanowiska 21 kwietnia, obarczając Stany Zjednoczone zdradą i brakiem wsparcia.
W ostatnich dniach kwietnia Sajgon został otoczony przez siły północnowietnamskie. Chaos i panika ogarnęły miasto. Tysiące ludzi desperacko próbowały uciec, gromadząc się w portach i na lotniskach, aby dostać się na pokład samolotów i statków.
Sceny ewakuacji Amerykanów i części Wietnamczyków z dachu ambasady USA obiegły cały świat, stając się symbolem upokorzenia i klęski Stanów Zjednoczonych.
30 kwietnia czołgi północnowietnamskie wjechały do Sajgonu, a żołnierze zajęli Pałac Prezydencki. Prezydent Duong Van Minh, który objął urząd zaledwie dwa dni wcześniej, poddał się bezwarunkowo.
"Wzdłuż całej drogi widzieliśmy żołnierzy marionetkowego reżimu porzucających mundury i broń, uciekających w panice" - wspomina ten dzień w rozmowie z wietnamską agencją VNA weteranka Phan Thi Be Tu. "Ludzie powitali nas jak dawno niewidzianą rodzinę" - dodała.
Wojna w Wietnamie dobiegła końca. Konflikt kosztował życie ponad 58 tys. amerykańskich żołnierzy. Liczba ofiar wśród Wietnamczyków jest znacznie wyższa - ponad pół miliona zabitych i kilka milionów rannych. Oba kraje znormalizowały stosunki dopiero w 1995 r.
Upadek Sajgonu przyczynił się do powstania zjednoczonego i niepodległego państwa pod rządami komunistycznymi, co formalnie nastąpiło 2 lipca 1976 r. Sajgon przemianowano na Ho Chi Minh, a kraj rozpoczął transformację polityczną i gospodarczą.
Wojna pozostawiła trwałe blizny na społeczeństwie i niesłabnące wspomnienia.
"Emocje opadły, ale wciąż pamiętam te żywe lata młodości" - powiedział były dyrektor generalny agencji VNA, fotoreporter Tran Mai Huong. "Dla naszego pokolenia pójście na front było czymś normalnym. Dodaje, że nie myślał o poświęceniu. "Skupiłem się na robieniu zdjęć dla prasy, w Wietnamie i za granicą".
Dinh Quang Thanh, laureat ponad 30 nagród za fotoreportaże, wspomina bombardowania Północy przez Amerykanów w latach 1964-1972. "Wtedy była tylko jedna droga, Droga nr 1, z Hanoi do Lang Son" - relacjonuje. "Gdy tylko wróg uderzył, musieliśmy naprawiać zniszczony odcinek, żeby jechać dalej. Nie było innego wyjścia. Walczyliśmy i naprawialiśmy drogę w marszu" - cytuje jego słowa agencja VNA w opublikowanych we wtorek wspomnieniach. Praca korespondentów, jak podkreślono, "miała kluczowe znaczenie dla ostatecznego zwycięstwa".
Znany ze zdjęć uwieczniających spotkanie żołnierzy Północy i Południa podczas wymiany jeńców w Quang Tri po porozumieniu paryskim w 1973 r. fotoreporter Chu Chi Thanh opisuje tę chwilę jako "potężny moment pokoju i nadziei".
Agencja przypomina, że podczas wojny zginęło ponad 260 dziennikarzy VNA co stanowi "największą liczbę ofiar" wśród mediów. "Z tego, co wiem, żaden kraj na świecie nie miał tak wielu dziennikarzy, którzy poświęcili życie na wojnie" - podkreślił Huong.
Dziennikarze weterani apelują do młodszych pokoleń, aby pamiętały o poświęceniach tych, którzy walczyli o wolność - podsumowuje VNA.
Upadek Sajgonu pozostaje ważnym wydarzeniem historycznym, które przypomina o złożoności konfliktów zbrojnych, konsekwencjach interwencji zewnętrznych i sile ludzkiego ducha.
Krzysztof Pawliszak (PAP)
krp/ san/