
Ion Iliescu, wywodzący się z komunistycznych elit pierwszy prezydent Rumunii po obaleniu dyktatury Nicolae Ceausescu, znajduje się w stanie krytycznym na oddziale intensywnej terapii w szpitalu w Bukareszcie – poinformowały w poniedziałek służby medyczne. 95-letni były polityk cierpi na raka płuc.
„Stan ogólny pacjenta pozostaje poważny, z ciężkim upośledzeniem funkcji oddechowych i utrzymującą się dysfunkcją wielonarządową. Otrzymuje zaawansowaną opiekę medyczną na oddziale intensywnej terapii, pod nadzorem wielodyscyplinarnego zespołu medycznego” – przekazał na Facebooku Szpital Kliniczny Ratownictwa Medycznego im. prof. Agrippy Ionescu.
Były prezydent przebywa w szpitalu od początku czerwca. Trafił tam z powodu problemów z oddychaniem. W placówce zdiagnozowano u niego raka płuc.
Iliescu to jedna z bardziej kontrowersyjnych postaci w najnowszej historii Rumunii. Choć przez lata należał do najwyższych kręgów Rumuńskiej Partii Komunistycznej i był bliskim współpracownikiem Ceausescu, został odsunięty na boczny tor po konflikcie z dyktatorem. Powrócił do polityki po rewolucji w grudniu 1989 r., obejmując stanowisko tymczasowego prezydenta.
W maju 1990 r. zwyciężył w pierwszych wyborach prezydenckich po upadku komunizmu. Choć oficjalnie były to wybory demokratyczne, ich przebieg budził wiele kontrowersji; Iliescu oskarżany był o wykorzystywanie aparatu państwowego i mediów do manipulowania opinią publiczną. W kraju wybuchły wówczas masowe protesty, które zostały brutalnie stłumione - prezydent wezwał do Bukaresztu tysiące górników z doliny Jiu, by zaatakowali protestujących opozycjonistów i przywrócili porządek. Tzw. mineriady pozostają jednym z najbardziej kontrowersyjnych epizodów jego rządów.
Jednocześnie to za prezydentury Iliescu Rumunia zintegrowała się z zachodnimi strukturami, dołączając do NATO i kończąc negocjacje akcesyjne z UE. (PAP)
mws/ ap/